Zabytkowa stalownia nie dla chorych na raka
Stołeczny konserwator zabytków blokuje budowę oddziału chemioterapii na Pradze-Północ, choć jest to dzielnica szczególnie dotknięta przez nowotwory.
Transparenty „Głodówka w obronie chorych na raka" i „Strajk głodowy w obronie praw obywatelskich" od trzech dni zatrzymują przechodniów na rogu al. Solidarności i Szwedzkiej.
W starym budynku zabytkowej Stalowni Praskiej członkowie Stowarzyszenia „Pacjent jest najważniejszy" protestują przeciwko decyzji stołecznego konserwatora zabytków Piotra Brabandera. Urzędnik odmawia uzgodnienia warunków zabudowy nowego szpitala, bo byłby za duży wśród sąsiednich, jedno- i dwukondygnacyjnych budynków.
Miałaby go stworzyć, adaptując obecne, XIX-wieczne budynki, prywatna Uczelnia Warszawska, która dwa lata temu kupiła ten teren od Agencji Mienia Wojskowego za 22 mln zł.
– Wystąpiliśmy do prezydent Warszawy z wnioskiem o zmianę przeznaczenia terenu na budynki szpitalne i dostaliśmy zgodę – opowiada rektor uczelni dr Mirosław Cienkowski. – W sierpniu tego roku mieliśmy już wstępne warunki zabudowy, ale cofnął je stołeczny konserwator zabytków. Odwołaliśmy się do ministra kultury, który oddalił sprzeciw konserwatora, ale pan Brabander nadal nie chce wyrazić zgody – opowiada rektor.
Dodaje, że gdyby nie sprzeciw konserwatora, budowę czterech wysokich na 25 m budynków połączonych szklanymi przejściami można by rozpocząć za pół roku, a za dwa lata powstałaby filia Mazowieckiego Szpitala Onkologicznego w Wieliszewie mieszcząca od 50 do 100 łóżek. – Jeśli, zgodnie z radą konserwatora, o warunki zabudowy wystąpimy od nowa, szpital stanie za pięć–siedem lat – dodaje rektor.
– A Praga potrzebuje go już teraz jako dzielnica o najwyższym współczynniku zapadalności na raka – podkreśla radny SLD Ireneusz Tondera, który odwiedził wczoraj, jako jedyny przedstawiciel samorządu, protestujących. Według raportu „Stan zdrowia mieszkańców Warszawy 2009–2011" współczynnik zachorowalności na nowotwory wynosi na Pradze-Północ 220,7 na 100 tys. osób wśród kobiet (średnia warszawska to 193,8) i 273 na 100 tys. wśród mężczyzn (średnia warszawska to 217,7).
– Ten szpital to szansa dla chorych z naszej dzielnicy, którzy na chemioterapię muszą dojeżdżać do Centrum Onkologii na Ursynowie albo kolejką do Wieliszewa – mówi Tondera.
Anna Skłucka, wiceprezes Stowarzyszenia „Pacjent jest najważniejszy", podkreśla, że 30 proc. chorych na raka leczących się w Wieliszewie, czyli prawie 100 tys. osób przez ostatnie trzy lata, to warszawiacy. A inna protestująca Marta Kowalkowska, która ma w rodzinie osobę chorującą na nowotwór, zauważa, że dla pacjenta po chemioterapii nawet krótka podróż jest bardzo męcząca.
Rektor Cienkowski ratunek widzi tylko w Hannie Gronkiewicz-Waltz. – Gdyby zgodziła się na mediację, może udałoby się uratować szpital – mówi. – Mam nadzieję, że pani prezydent pofatyguje się do nas na Pragę – dodaje.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.