Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Życie na niepewnym gruncie

Bartosz Klimas 05-06-2019, ostatnia aktualizacja 05-06-2019 10:02

Targowiska przyciągały kupujących w czasach PRL, przyciągają i dziś, w dobie hipermarketów i galerii handlowych.

Bazar Różyckiego to najsłynniejsze warszawskie targowisko
źródło: Shutterstock
Bazar Różyckiego to najsłynniejsze warszawskie targowisko

Samorządy zapewniają o wsparciu dla handlu bazarowego, jednak miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego nie zawsze potwierdzają te intencje. Zdarza się, że targowisko stoi na niepewnym gruncie, bo plan umożliwia przeznaczenie działki na inne cele.

Swój zapis w planie miejscowym ma najsłynniejsze z warszawskich targowisk – Bazar Różyckiego. Historia tego miejsca sięga roku 1901, kiedy na parcelach pomiędzy ulicami Targową, Ząbkowską, Brzeską i Kępną, należących do Juliana Różyckiego – inwestora, farmaceuty, właściciela pobliskich aptek – ruszył regularny handel. Bazar przetrwał dwie wojny i Polskę Ludową. Podupadł w latach 90.

– To paradoks naszej historii – [kupcy] marzyli o kapitalizmie i wolnym handlu, a jak ten kapitalizm przyszedł, to ich zabił – mówi Marek Miller, autor monografii bazaru „Co dzień świeży pieniądz". – Sklepy zapełniły się towarami, więc co tu zaoferować, kiedy wszystko jest wszędzie? – pyta.

Niedawno, po ćwierćwiecznej batalii, potomkowie Juliana Różyckiego odzyskali własność – dwie trzecie terenu obecnego targowiska. Działka została następnie sprzedana deweloperowi. Na pozostałej części miasto planuje modernizację, polegającą na doprowadzeniu mediów i budowie pawilonów handlowych. Plan miejscowy z 2010 r. ustala zagospodarowanie terenu zgodnie z tradycją miejsca, z uwzględnieniem handlowego charakteru i dopuszczeniem wolnostojących straganów.

Inny ze stołecznych bazarów – przy ul. Banacha – od paru lat jest miejscem nie tylko kupna-sprzedaży, ale i protestu. Kupcy walczą o ocalenie miejsc pracy, zanosi się jednak, że nie wygrają. – W związku z planowaną budową przez TBS Warszawa Południe budynku mieszkalnego z częścią usługowo-handlową u zbiegu ulic Grójeckiej i Banacha, kupcom z północnej części targowiska Banacha zaproponowano przeniesienie się na targowisko zastępcze przy ul. Skorochód-Majewskiego – informuje Marta Plasota ze stołecznego urzędu miasta.

Jak mówi Aleksandra Wasilkowska – architektka, która pracowała nad modernizacją kilku targowisk (m.in. nad koncepcją Bazaru Różyckiego), brak zapisów w planach miejscowych oraz studiach uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego jest problemem numer jeden. Gminne działki, na których działają dziś warszawskie bazary, na papierze bywają placami miejskimi, pasami drogi lub terenami pod zabudowę mieszkaniową. W efekcie kupcy działają w prawnym niebycie.

– Pracujemy nad studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego Warszawy – twierdzi Michał Olszewski, wiceprezydent stolicy. – Określi ono politykę przestrzenną miasta, po jego uchwaleniu wszystkie powstające miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego mają być z nim zgodne. W nowym studium targowiska będą pełnić rolę ważnych, wręcz kluczowych przestrzeni społecznych i gospodarczych.

Z informacji przekazanych przez Urząd Miasta w Warszawie wynika, że samorząd jest właścicielem lub współwłaścicielem gruntu pod 40 bazarami.

– Modernizacja targowisk zależy od stanu własności (np. teren bazaru na Kole jest objęty sporem sądowym) oraz od zapisów miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego – informuje Marta Plasota, dodając, że kilka z nich przechodzi takie modernizacje. Niektóre – jak hala Zieleniak przy Banacha – sfinansowano ze środków miejskich, inne ze środków kupieckich – jak bazar przy ul. Wojskowej Służby Kobiet (przeniesiony z pobliskiej ul. Nehru przy okazji rozbudowy ul. Czerniakowskiej) oraz Wolumen, czyli giełdę elektroniki na Żoliborzu.

We Wrocławiu wszystkie targowiska mają tytuły do dysponowania terenem, miasto nie planuje w najbliższych latach likwidacji żadnego z nich. Jednak z informacji ratusza wynika również, że nie wszystkie z siedmiu bazarów zlokalizowanych na gminnych działkach twardo stoją na ziemi. Np. na terenie targowiska u zbiegu ulic Komandorskiej i Radosnej plan miejscowy dopuszcza budowę obiektu handlowego (w domyśle supermarketu albo galerii), a część działki może być przeznaczona pod inwestycję drogową („nie planujemy takiej" – zapewnia miasto).

Poznań ma dziesięć stałych targowisk na terenach gminnych. Wiele z nich znajduje się w historycznych centrach dzielnic i – jak zapewnia prezydent miasta Jacek Jaśkowiak, będą stanowić ważny element realizowanych tam rewitalizacji.

"Rzeczpospolita"

Najczęściej czytane