Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Prezydent nie może dorabiać na boku

27-10-2014, ostatnia aktualizacja 28-10-2014 12:35

Jacek Sasin | Przejmuję elektorat Gronkiewicz-Waltz – mówi Jackowi Nizinkiewiczowi kandydat PiS na prezydenta stolicy.

Darmowa komunikacja  to propozycja całkowicie realna – przekonuje Jacek Sasin
autor: Robert Gardziński
źródło: Fotorzepa
Darmowa komunikacja to propozycja całkowicie realna – przekonuje Jacek Sasin
źródło: Rzeczpospolita

Czy z Warszawy do Kazimierza powinien kursować statek płaskodenny?

Jacek Sasin, były wojewoda mazowiecki, wiceszef Kancelarii Prezydenta za kadencji Lecha Kaczyńskiego, kandydat PiS na prezydenta Warszawy: Tak, ale jako atrakcja turystyczna, nie jako transport publiczny.

A czy powinien obowiązywać zakaz puszczania fajerwerków w stolicy po 22.00?

Nie. Jestem przeciwnikiem zakazywania wszystkiego. Jeśli fajerwerki byłyby puszczane cały czas i w sposób uciążliwy dla mieszkańców, to od reagowania jest straż miejska. Zachowajmy zdrowy rozsądek.

Obie propozycje zgłaszał prof. Piotr Gliński, wskazywany jako przyszły kandydat PiS na prezydenta Warszawy zaledwie rok temu, kiedy doszło do referendum nad odwołaniem Hanny Gronkiewicz-Waltz.

Obaj mamy wspólny program, program Prawa i Sprawiedliwości, ale w szczegółowych sprawach mamy swoje, autorskie pomysły, które mogą się różnić.

Dlaczego profesor nie jest już kandydatem na prezydenta stolicy?

Nie ja decydowałem, kto nim będzie. Pan prof. Gliński przewodzi radzie programowej PiS, był i pozostaje kandydatem na premiera technicznego. Oczywiście, jeśli powstałby rząd techniczny.

Po rewitalizacji rządu PO-PSL wcześniejsze wybory wydają się mało prawdopodobne.

Ale nie niemożliwe. Nie jest tak, że prof. Gliński się nie sprawdził, ma w tej chwili po prostu inne zadania.

Jeszcze rok temu Jarosław Kaczyński mówił, że profesor jest świetnym kandydatem na prezydenta Warszawy.

I te słowa nic nie straciły na znaczeniu. W PiS jest wielu świetnych kandydatów, ale zapadła decyzja, że to ja mam być kandydatem na prezydenta Warszawy. Nieskromnie przyznam, że bardzo dobrym.

Według sondażu IBRiS dla „Rzeczpospolitej" Hanna Gronkiewicz-Waltz może zdobyć 51 proc. głosów, a pan ledwie 17 proc. To walka z Dawida z Goliatem.

Dziękuję za to porównanie. Z przyjemnością pokonam panią prezydent jak Dawid Goliata. Sondaż, o którym pan wspomniał odbył się w czasie, kiedy do wielu warszawiaków nie dotarła jeszcze informacja, że poza Hanną Gronkiewicz-Waltz ktoś inny ubiega się o prezydenturę stolicy. W najbliższych dniach i tygodniach poparcie dla obecnej prezydent miasta będzie topniało.

Chce pan przejąć jej elektorat?

Już go przejmuję. Warszawiacy są zmęczeni prezydenturą Gronkiewicz-Waltz. Kontrkandydaci pani prezydent będą zyskiwać, kiedy mieszkańcy dowiedzą się, jak mało imponujące są jej faktyczne dokonania, jak wiele obietnic nie zostało zrealizowanych. Żelazny elektorat PO w Warszawie to za mało, żeby Gronkiewicz-Waltz mogła wygrać kolejne wybory.

Debaty kandydatów nie będzie?

Ja nie unikam debaty z żadnym z kandydatów. Jestem gotowy na spotkanie z panią prezydent o każdej porze dnia i nocy bez żadnych warunków wstępnych. Takie bezpośrednie zderzenie wizji miasta jest niezbędne, aby warszawiacy mogli świadomie wybierać. Hanna Gronkiewicz-Waltz boi się konfrontacji nie tylko ze mną, ale i warszawiakami. Całkowicie odgrodziła się od ludzi. Spotkanie się z prezydent Warszawy, złożenie swoich uwag, pożalenie się na to, co złego dzieje się w mieście, jest całkowicie niemożliwe. Dostać się do gabinetu pani prezydent to nie lada wyczyn. Strażnicy w ratuszu zatrzymują każdego, a drzwi do sekretariatu są zamknięte na klucz. Jeśli jakimś cudem uda się je sforsować, to tylko po to, aby usłyszeć, że pani prezydent nie ma.

Kwestie bezpieczeństwa.

Raczej kwestie osobowości. Za poprzednich prezydentów tak nie było. Gabinet prezydenta Lecha Kaczyńskiego nie był tak szczelnie chroniony jak dzisiaj. Śp. Lech Kaczyński był otwarty na ludzi.

A pan chce kontynuować jego prezydenturę.

Tak. Podobnie jak on, chcę służyć mieszkańcom stolicy.

Co to znaczy?

Chcę szukać innych źródeł finansowania samorządu warszawskiego niż tylko przez podwyżki świadczeń komunalnych, które w ciagu ostatnich ośmiu lat były horrendalne. Skupiać się na najważniejszych rzeczach dla warszawiaków, takich jak służba zdrowia, edukacja, kultura, więcej miejsc w przedszkolach, dostępna dla wszystkich komunikacja. Obecna prezydent stolicy skupia się tylko na twardych inwestycjach.

Podobnie mówi o swoich priorytetach.

Prezydent Warszawy nikt nie rozliczy z jej obietnic, bo zapowiada, że to będzie jej ostatnia kadencja. Hanna Gronkiewicz-Waltz nie myśli o Warszawie perspektywicznie. Nie planuje wielkich inwestycji na przyszłość. To Lech Kaczyński, planując szereg inwestycji, o których wiedział, że może ich nie dokończyć, pozwolił obecnej prezydent zmieniać stolicę. Dzisiaj brakuje pomysłów, które mogłyby zmienić Warszawę w perspektywie 10 czy 15 lat.

Na przykład?

Warszawa powinna mieć zaplanowaną budowę kolejnych linii metra i mostów, kolejnych wielkich inwestycji w naukę i kulturę. Obecnie to tylko puste obietnice nierealizowane przez ostatnie osiem lat. Zaniedbano wiele kluczowych spraw. Nawet nie skatalogowano i nie wyceniono majątku stolicy, gruntów i innych komercyjnych nieruchomości, nie uchwalono planów zagospodarowania przestrzennego, co podniosłoby ich wartość. Gdyby do tego doszło, można by pomyśleć o stworzeniu mechanizmu finansowego dla rozwoju miasta w następnych latach, także w okresie po funduszach unijnych. Mógłby to być fundusz inwestycyjny lub bank samorządowy.

Bank samorządowy?

Na tym etapie mówię o ideach, a nie szczegółach. Ale nad szczegółowymi rozwiązaniami trzeba już dziś pracować. Hanna Gronkiewicz-Waltz proponuje dzisiaj warszawiakom cztery lata marazmu. Każdy, kto zapowiada, że wybiera się na emeryturę nie planuje działań wychodzących daleko w przyszłość.

Za cztery lata PO będzie miała innego kandydata na włodarza stolicy.

Który od działań Hanny Gronkiewicz-Waltz będzie mógł się odciąć grubą kreską. Panią prezydent interesuje wszystko, tylko nie zarządzanie Warszawą. Kiedy poszedłem w któryś poniedziałek do ratusza, chcąc zanieść pismo do pani prezydent, dowiedziałem się że jej nie ma, bo wykłada na uniwersytecie.

Nie powinna wykładać na uczelni?

Prezydent stolicy nie powinna dorabiać na boku. Powinna skupić się na pracy w ratuszu. Hanna Gronkiewicz-Waltz powinna zrezygnować z pracy na uczelni na czas sprawowania urzędu prezydenta stolicy. Również nie powinna pełnić kierowniczych funkcji partyjnych, które są czasochłonne, a niczego pozytywnego do zarządzania Warszawą nie wnoszą. Pani prezydent nie udało się przekonać swoich kolegów z PO do przyjęcia korzystnych dla miasta ustaw, np. ustawy reprywatyzacyjnej.

Powinna złożyć legitymację partyjną?

Tego nie wymagam. Powinna złożyć rezygnację z funkcji wiceprzewodniczącej Platformy Obywatelskiej i skupić się na zarządzaniu miastem. Jest prezydentem na pół etatu. Miastem rządzi jej otoczenie, a nie ona.

Najgłośniejszą pana ofertą dla warszawiaków jest darmowa komunikacja...

... którą obecna prezydent, nie mając argumentów przeciwko, próbuje wyśmiać w mediach, celowo przeinaczając szczegóły mojego projektu.

Poza Tallinem inne stolice nie pokusiły się o darmowa komunikację dla swoich mieszkańców.

Bo żadna stolica w Europie nie ma takiego potencjału i perspektywy nowych wpływów budżetowych jak Warszawa. Tutaj ściągają ludzie z całej Polski, ci najbardziej aktywni. Tu zakładają rodziny, tu żyją, tu zarabiają, ale tu nie płacą podatku. Przez osiem lat obecna prezydent nie zrobiła nic, żeby zachęcić mieszkańców Warszawy do płacenia podatków w stolicy. Tych nowych podatników może być według ekspertów aż 750 tys. To potencjalne 2 mld zł więcej w budżecie miasta, przy dzisiejszych wpływach z biletów na poziomie ok. 760 mln zł. Ta propozycja jest finansowo całkowicie realna.

Dlaczego darmowa komunikacja miałaby zachęcić do płacenia podatków w stolicy?

Bo to będzie się opłacać. Wierzę, że warszawiacy to ludzie, którzy potrafią liczyć pieniądze w swoich portfelach.

Nie każdy dojeżdżający będzie chciał się przesiąść z samochodu do metra, tramwaju czy autobusu.

W ostatnich latach trend był odwrotny. Według danych GUS w parze z 70-proc. podwyżką cen biletów w Warszawie szło zmniejszenie liczby pasażerów o kilkanaście procent. Chcę, aby ci ludzie odstawili samochody i wrócili do komunikacji miejskiej. Oferta będzie niezwykle atrakcyjna. Przeciętny warszawiak oszczędzi ponad 1300 zł rocznie. Przeciętna czteroosobowa rodzina oszczędzi rocznie prawie 4 tys. zł. Za zaoszczędzone pieniądze można pojechać chociażby na fajne wakacje. Jedyny wysiłek, to przy składaniu zeznania podatkowego wpisać inny adres urzędu skarbowego. Gdyby ze wspomnianych ok. 750 tys. osób jedna trzecia okazała się ludźmi liczącymi racjonalnie swoje finanse, to całkowicie pokryty by został koszt całej operacji. Darmowa komunikacja to również odkorkowanie miasta, a więc dobra oferta także dla kierowców.

Królewski Instytut Technologiczny w Sztokholmie stwierdził, że w stolicy Estonii wzrost liczby pasażerów korzystających z komunikacji miejskiej sięgnął zaledwie 1,2 proc. i nie odnotowano ograniczenia ruchu samochodowego.

Władze Tallina twierdzą co innego. Zresztą trudno porównywać Warszawę ze stolicą Estonii. Według europejskich rankingów, Warszawa jest czwartym najbardziej zakorkowanym miastem w Europie, zaraz po Moskwie, Petersburgu, Istambule. Tkwiący w korkach warszawiak traci na tym w ciągu roku około 20 dni i 3500 zł. Ten czas i fundusze można przeznaczyć na odpoczynek z rodziną. A do tego, znacznie czystsze powietrze. Warszawa może tylko zyskać na mojej propozycji. Proszę mnie rozliczyć za cztery lata.

Pan mieszka w podwarszawskich Ząbkach i tam płaci podatki.

Do tej pory z bycia „podatkowym warszawiakiem" nie wynikają żadne szczególne przywileje. Również brak jest zachęt, aby to uczynić, dla takich osób jak ja, które mieszkają np. w Ząbkach, a pracują w Warszawie. Dotychczasowe koncepcje takie jak Karta Warszawiaka nie okazały się atrakcyjną propozycją, gdyż pozwalają zaoszczędzić jedynie drobne kwoty. Ludzie są racjonalni i szukają takich rozwiązań, które przynoszą im faktyczne korzyści.

Czy przeprowadzi się pan do Warszawy i zacznie w niej płacić podatki?

Będę płacił podatki w stolicy, jeśli komunikacja w Warszawie będzie darmowa. To bardzo silna motywacja, by przenieść swoje podatki do stolicy. Przeniesienie podatków to banalna sprawa. Wystarczy jeden dokument i nie trzeba się przemeldować. Jednak wielu z nas tego nie robi, gdyż nie ma ku temu żadnej motywacji. Mnie np. dzięki temu, że płacę podatki w Ząbkach, przysługuje tam bezpłatna komunikacja miejska.

Co ze zwrotem mienia w stolicy?

Potrzebna jest ustawa reprywatyzacyjna.

Której projektu przez ostatnie lata nie zaproponowały ani PO, ani PiS, ani inne ugrupowanie parlamentarne.

To nie PiS rządzi od ośmiu lat. Nie PiS ma swojego prezydenta stolicy. Pani prezydent jest śmieszna i niewiarygodna, kiedy mówi, że chce walczyć skutecznie z dekretem Bieruta. Gdyby chciała, to ustawa reprywatyzacyjna zostałaby dawno przyjęta za rządów PO-PSL. Ale i sam samorząd nie jest bezsilny, może przyjmować plany zagospodarowania przestrzennego, które nie pozwoliłyby właścicielom odzyskującym działki na dowolne ich przeznaczenie. Właściciele odzyskanych działek woleliby się umówić z miastem na rekompensatę finansową, dzięki czemu szkoły, boiska czy Królikarnia wciąż byłyby własnością miasta. Nie dopuściłbym do oddania Królikarni.

Czy Lech Kaczyński zasłużył na pomnik na Krakowskim Przedmieściu?

Pomnik śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego raczej tam nie powstanie. Ale w godnym miejscu stolicy powinien stanąć. Podobnie jak pomnik ofiar katastrofy smoleńskiej, który powinien stanąć na Trakcie Królewskim. W Warszawie wciąż są też niepotrzebne pomniki, które należałoby zburzyć.

Które?

Sowieckich okupantów. Wszystkie sowieckie pomniki powinny zniknąć ze stolicy. Nie należy ich nigdzie przenosić. Trzeba się ich pozbyć raz na zawsze. Pomniki, jak ten, który straszy w Parku Skaryszewskim, oddający hołd żołnierzom sowieckim, powinny skończyć na śmietniku historii. 25 lat po upadku komunizmu w Polsce w naszym kraju powinny zniknąć ślady dominacji sowieckiej.

Pałac Kultury i Nauki również należy zburzyć?

PKiN nie jest budynkiem , który mi się podoba, ale nie sądzę, żeby dziś celowe było jego zburzenie. To budynek, który dzisiaj nie służy swojej symbolice. Chociaż przyznam, że kiedyś marzyło mi się jego zburzenie, to dzisiaj wolę myśleć o budowaniu, nie niszczeniu.

Ale palmę na rondzie de Gaulle'a chce pan demontować.Podobnie tęczę na pl. Zbawiciela.

Palma to kicz, który straszy niczym plastikowe kwiaty w salonie. Ale to moje prywatne zdanie i nie oznacza, że palma musi zniknąć. Niech o tym decydują warszawiacy. Tęczę można przenieść. Nie trzeba jej niszczyć. Trzeba znaleźć kompromis. Jej postawienie na pl. Zbawiciela przed kościołem to prowokacja. Nie należy godzić się na obrazę uczuć religijnych. Odpowiedzialne władze miasta powinny łagodzić takie ideologiczne spory, a nie je podsycać.

Gdyby był pan prezydentem Warszawy, zgodziłby się pan na koncert Behemotha w stolicy?

Nie powinien odbyć się w Warszawie. Zadaniem władzy nie jest promowanie postaw, które uderzają w ogólnie przyjęte normy i obyczaje. Zrobiłbym wszystko, żeby nie dopuścić do występu obrażającego uczucia większości Polaków, a już na pewno nie finansować go z publicznej kasy. To wszystko jednak tematy trzeciorzędne w zarządzaniu miastem.

A gen. Wojciech Jaruzelski zostałby pochowany na Powązkach Wojskowych, gdyby rządził pan w ratuszu?

Nie. Powązki Wojskowe to powinien być panteon bohaterów, a nie zdrajców, którzy w ostatnich dziesięcioleciach opowiadali się przeciwko niepodległości Polski i przeciwko niej działali. Komunistyczni aparatczycy nie powinni być chowani na Powązkach. Pisałem do pani Gronkiewicz-Waltz w sprawie pochowania na Powązkach gen. Siwickiego. Potem pochowano jeszcze z honorami gen. Jaruzelskiego. W przyszłości takie fakty nie mogą mieć miejsca.

–rozmawiał Jacek Nizinkiewicz

rp.pl

Najczęściej czytane