Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Bogata stolica, biedna prowincja

Marcin Pieńkowski 28-10-2014, ostatnia aktualizacja 28-10-2014 06:19

Wysoko rozwinięta Warszawa zamyka reszcie regionów drogę do unijnych funduszy.

autor: Jakub Ostałowski
źródło: Fotorzepa

Mazowieckie to największe i najludniejsze województwo w Polsce. Charakteryzuje się też najwyższym poziomem zamożności mieszkańców i najniższym bezrobocia. To jednak zasługa przede wszystkim Warszawy. Za rogatkami stolicy sytuacja jest gorsza.

– Region radomski plasuje się już na końcu rankingów – zwraca uwagę europoseł PiS Zbigniew Kuźmiuk. Jak przypomina, celem na lata 2007–2013 było niwelowanie tych różnic. – A one zamiast maleć, rosną – podkreśla.

Zgadza się z nim poseł Andrzej Kania z PO. – Poza Warszawą bezrobocie sięga nawet 30 proc. – alarmuje i dodaje, że w tej sytuacji władze powinny zmienić strategię rozwojową. – W tym modelu polaryzacyjno-dyfuzyjnym większy nacisk powinno się postawić na rejony poza Warszawą – mówi „Rzeczpospolitej".

Na nieskuteczność obecnego systemu wskazuje także Zbigniew Stąsiek z SLD, który kandyduje do sejmiku województwa. Jego zdaniem rozwój blokuje fatalna infrastruktura. – Przykładem może być krajowa „dwójka". Miała być tylko dodatkiem do autostrady. Ta jednak nie powstała, a droga z Siedlec do Warszawy jest praktycznie nieprzejezdna – zauważa.

Podobnie przedstawia się sytuacja na kolei. – Codziennie z Siedlec do Warszawy dojeżdża ponad 5 tys. osób. Obecnie pociągi nie są w stanie ich pomieścić – podkreśla.

– A z Ostrołęki nie ma nawet bezpośredniego połączenia do stolicy – wtóruje mu Kania.

– Poprawa jakości dojazdów do Warszawy ułatwiłaby ściąganie inwestorów do mniejszych miast – zaznacza Stąsiek. – A to stworzyłoby miejsca pracy – dodaje.

Jak twierdzi Kuźmiuk, te dysproporcje ciężko będzie jednak zniwelować bez wyłączenia z województwa Warszawy. – Region traci przez przekroczenie poziomu 75 proc. średniej unijnej PKB per capita. Z tego względu dostał tylko 2 mld euro z UE, a np. Śląskie już 3,4 mld – tłumaczy Kuźmiuk.

Kania twierdzi jednak, że i te pieniądze można dobrze wykorzystać. – Za ich pomocą trzeba pobudzać małe i średnie przedsiębiorstwa. Bo to na nich opiera się budżet – twierdzi.

A budżet Mazowsza pieniędzy potrzebuje, bo województwo jest najbardziej zadłużone w Polsce. – Długi wyraźnie przekraczają ustawową granicę 60 proc. dochodu. A wpływy z podatków nie będą rosły – alarmuje Kuźmiuk.

Zdaniem Kani wiąże się to z tzw. janosikowym. – W tym roku na szczęście zapłacimy ok. 200 mln mniej. Tę sumę wziął na siebie budżet państwa – uspokaja. – Ale resort finansów musi w końcu to rozwiązać – podkreśla.

Szansą regionu może być rozwój nowoczesnego rolnictwa. Użytki rolne stanowią dwie trzecie powierzchni województwa, a na wsi mieszka ponad jedna trzecia ludności. Mimo to produktywność jest niska.

Jak twierdzi Stąsiek, by to zmienić, potrzebna jest lepsza dystrybucja środków z UE. – Gros pieniędzy zagarnia garstka największych obszarników. A prawdziwi rolnicy zostają bez pomocy – kwituje.

W miesiącu przedwyborczym codziennie przedstawiamy problemy regionów. Jutro – Opolskie.

Wyborcze informacje, analizy, wywiady: rp.pl/wybory2014

"Rzeczpospolita"

Najczęściej czytane