NIK krytykuje leasing w TVP
Wskutek restrukturyzacji tylko 24 proc. pracowników publicznej telewizji to twórcy. Reszta to administracja.
Leasingowanie dziennikarzy TVP do zewnętrznej firmy to groźny precedens, który może być kosztowny dla publicznej stacji – alarmuje Najwyższa Izba Kontroli, która zbadała zlecanie produkcji zewnętrznym firmom i model zatrudniania pracowników telewizji w latach 2011–2014. „Rzeczpospolita" poznała wyniki kontroli.
Obawy NIK już zaczęły się spełniać: ruszyły zwolnienia grupowe w Leasing Team – firmie, która rok temu przejęła część pracowników TVP. – Ludzie są zwalniani etapami według niejasnych kryteriów – mówi Agata Ławniczak, wiceprzewodnicząca Związku Zawodowego Wizja działającego w telewizji.
Drogie oszczędności
TVP SA popadła w kłopoty kilka lat temu, m.in. z powodu spadających wpływów z abonamentu. Władze telewizji publicznej zdecydowały, by ponad 400 pracowników – w tym prawie połowa to dziennikarze, inni to m.in. montażyści i graficy – przenieść do zewnętrznej firmy Leasing Team (z roczną gwarancją utrzymania wynagrodzeń). Leasing pracowników (od 1 lipca 2014 r.) wywołał falę krytyki zainteresowanych, a związki zawodowe TVP ogłosiły pogotowie strajkowe, ostrzegając przed tym rozwiązaniem. Sprawą interesowała się posłanka Marzena Wróbel. – Uważam, że takie działanie jest nie w porządku wobec milionów osób płacących abonament. Nie chcą, by za ich pieniądze w publicznej telewizji dziennikarze i inni pracownicy byli zatrudniani na zasadzie outsourcingu, a nie na etacie – tłumaczy Wróbel.
NIK podzieliła te wątpliwości. Uznała, że model restrukturyzacji jest ryzykowny. – Przyjęta koncepcja restrukturyzacji zatrudnienia, polegająca m.in. na przejęciu części pracowników Telewizji Polskiej SA przez podmiot zewnętrzny, jest obarczona ryzykiem wystąpienia roszczeń pracowników po zakończeniu rocznej gwarancji zatrudnienia. Oszczędności mogą się więc okazać pozorne – mówi Paweł Biedziak, rzecznik NIK.
Na razie restrukturyzacja poprawiła kondycję finansową TVP, outsourcing pozwolił uwolnić w 2013 r. ponad 8,5 mln zł rezerw, ale jak podkreśla Ewa Ger, dyrektor w TVP, efekty finansowe będą widoczne w ciągu pięciu lat. Zatrudnienie w TVP do marca 2014 r. zmalało o niemal tysiąc osób (do 3384).
Ale – jak wytyka NIK – tylko jedną czwartą stanowią dziś pracownicy twórczy, a aż trzy czwarte to administracja (w tym kierownictwo, pomoc techniczna i finansowa).
Ruszyły zwolnienia
Zagrożenia wskazane przez NIK już się pojawiły. Rok po przeniesieniu pracowników do zewnętrznej firmy ta uruchomiła grupowe zwolnienia. Mają objąć kilkadziesiąt osób, m.in. doświadczonych dziennikarzy i montażystów. Wypowiedzenie otrzymały dziennikarskie sławy: m.in. Piotr Górecki, reporter wojenny, w przeszłości korespondent zagraniczny „Wiadomości". – Po 30 latach pracy w telewizji uznali, że po prostu nie nadaję się do zawodu – mówi nam Górecki.
TVP grożą procesy o przywrócenie do pracy i wysokie odszkodowania. Telewizja brała to pod uwagę, bo – jak wynika z raportu – zamówiła opinię prawną w tej sprawie.
– Trzeba wyraźnie podkreślić, że planowane przez Leasing Team zwolnienia grupowe są suwerenną decyzją tej firmy, która zapewne wynika z obranej linii biznesowej czy przyjętego modelu współpracy – informuje „Rzeczpospolitą" Ewa Ger. Podkreśla, że „nikt z LT nie konsultował z nami listy osób wytypowanych do zwolnień, ale LT z pewnością przeanalizowało swoją sytuację kadrową pod kątem dalszej współpracy z TVP". Jak twierdzi Ger, dopóki LT „jest w stanie realizować nasze zlecenia bez zarzutu, nie ingerujemy w żadne decyzje kadrowe". Zaznacza, że TVP liczy się z pozwami.
Pierwszy zbiorowy pozew już jest. – W lutym do sądu cywilnego w Warszawie został złożony pozew blisko 100 dziennikarzy i montażystów – mówi nam Agata Ławniczak. – Wskazują w nim 12 form naruszenia prawa przez TVP w związku z przeniesieniem ich do firmy niemającej statusu redakcji ani prawa pełnienia funkcji medium publicznego. Terminu rozprawy jeszcze nie ma – wyjaśnia Ławniczak. Autorzy pozwu chcą także unieważnienia umowy o przeniesieniu do LT.
NIK wytknęła też TVP m.in. koncentrację zamówień u kilku firm zewnętrznych. W przypadku programów rozrywkowych (z badanych lat) w TVP 1 wartość umów z jednym producentem stanowiła np. ok. 64 proc. kwoty wydanej na produkcję zewnętrzną. W przypadku TVP 2 łączna wartość umów z dwoma producentami na audycje rozrywkowe stanowiła 82 proc. sumy – czytamy w raporcie.
Program Tomasza Lisa nieetyczny
W programie „Tomasz Lis na żywo" doszło do naruszenia zasad etyki dziennikarskiej – uznała Komisja Etyki TVP. Chodzi o rozmowę prowadzącego audycję Tomasza Lisa z zaproszonym przez niego aktorem Tomaszem Karolakiem. Obaj krytykowali ówczesnego kandydata PiS, a dziś prezydenta elekta Andrzeja Dudę za poglądy rzekomo wyrażane przez jego córkę Kingę. Powoływali się przy tym na wpis na Twitterze, który ich zdaniem miała umieścić Kinga Duda. W rzeczywistości treści, które cytowali, pochodziły z fałszywego konta. Komisja Etyki TVP uznała to za naruszenie zasad rzetelności dziennikarskiej i ukarała finansowo wydawcę programu Barbarę Hrybacz. To ona – jak twierdzi „Presserwis" – wzięła na siebie całą winę za zaistniałą sytuację i przyznała, że „nie dołożyła należytej staranności", ponieważ podała Lisowi wpis z Twittera, bez sprawdzenia jego wiarygodności. Komisja uznała także, że dyskusyjna była już sama obecność Karolaka w programie, ponieważ wyraźnie opowiadał się za jednym z kandydatów. —mp
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.