Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Nadzór granic z Warszawy

Jędrzej Bielecki 20-09-2016, ostatnia aktualizacja 20-09-2016 09:14

Od października w stolicy Polski zacznie działać licząca tysiąc osób agencja, która ma uszczelnić strefę Schengen.

Agencja Straży Granicznej i Przybrzeżnej na razie będzie mieścić się w biurowcu Warsaw Spire.
autor: Robert Gardziński
źródło: Fotorzepa
Agencja Straży Granicznej i Przybrzeżnej na razie będzie mieścić się w biurowcu Warsaw Spire.

To jeden z nielicznych konkretnych efektów wspólnej polityki migracyjnej Unii, ale za to bardzo znaczący. Agencja Straży Granicznej i Przybrzeżnej (ASGP) powstanie z przekształcenia istniejącego do tej pory Frontexu, ale uzyska niepomiernie więcej uprawnień, funduszy i personelu.

To, czy siedzibą nowej instytucji będzie Warszawa, do końca nie było pewne. Mimo nacisków Brukseli rząd PO–PSL przez osiem lat nie chciał podpisać porozumienia o warunkach działalności Frontexu. Do tego stopnia, że niektóre inne kraje Unii, w tym Holandia, chciały przejąć od Polski prestiżową instytucję.

W miniony piątek Rada UE ostatecznie zgodziła się, że Warszawa zostanie siedzibą ASGP, ale dała polskim władzom sześć miesięcy od daty rozpoczęcia działalności agencji na uzgodnienie zasad jej funkcjonowania. Rząd ma więc czas do 6 kwietnia.

Za co płaci Polska

– Nie widzę zagrożenia dla tego terminu. Zaraz po dojściu do władzy PiS, powołałem do rozwiązania tej kwestii międzyresortowy zespół, w którym wiodącą rolę odgrywa MSW. Ma jasne dyspozycje – mówi „Rzeczpospolitej" minister ds. europejskich Konrad Szymański. Ale też przyznaje: zastaliśmy olbrzymie opóźnienia. Gdyby w przeszłości Polska nie pokpiła sprawy, Rada UE nie ustanowiłaby tak krótkiego terminu, który osłabia stanowisko negocjacyjne Polski.

Izabella Cooper, rzeczniczka Frontexu, potwierdza: rozmowy z polskimi władzami sprawnie posuwają się do przodu.

Z naszych informacji wynika, że kolejna ich runda odbędzie się w tym tygodniu. Największym problemem są koszty siedziby ASGP. W całej Unii pokrywa je państwo, które pełni rolę gospodarza. Robi to albo przekazując unijnej agencji budynek na własność, albo płacąc za jego wynajem. Jednak od blisko dziesięciu lat Frontex, poprzednik ASGP, sam musi opłacać swoje biura.

– To jest największy problem w negocjacjach, bo agencja będzie się rozrastać i osiągnie ogromne rozmiary. Dlatego finansowanie jej siedziby przestaje być równie banalne jak w przypadku instytucji, gdzie jest zatrudnionych 50 osób – mówi Konrad Szymański.

Dziś Frontex zatrudnia 320 pracowników, ale ta liczba przekroczy do 2020 r. tysiąc osób. Wtedy ASGP nie tylko będzie jedną z największych instytucji unijnych poza Brukselą, Strasburgiem, Frankfurtem i Luksemburgiem, ale także zdecydowanie największą organizacją międzynarodową działającą w stolicy Polski.

– Myślimy o nowej siedzibie, bo biura, w których teraz pracujemy, nie będą wystarczające – mówi Izabella Cooper.

Frontex mieści się w kompleksie Warsaw Spire w biurowym centrum Warszawy. Na korytarzach instytucji słychać obawy, że agencja wyląduje w części Mokotowa zwanej Mordorem, która jest komunikacyjnie sparaliżowana.

Porozumienie musi także rozstrzygnąć, w jakim stopniu Polska pokryje koszty nauczania dzieci pracowników ASGP. Jedna z możliwości to powołanie nad Wisłą odrębnej szkoły, inna to rozbudowanie klas w istniejących już szkołach niemieckiej, francuskiej czy brytyjskiej.

Stosunkowo najmniejszym problem jest zaś ustalenie zakresu immunitetu pracowników nowej Agencji. – Jest wiele analogii w prawie dyplomatycznym, na które możemy się powołać – uważa Szymański.

Korpus do pomocy

To paradoks, że agencja będzie działać w Warszawie, choć właśnie Polska mocno naraziła się Brukseli po wybuchu kryzysu migracyjnego, bo nie chciała przyjąć ani jednego uchodźcy. Ale gdy podejmowano w 2005 r. decyzje o przyznaniu naszemu krajowi siedziby Frontexu, wydawało się, że to instytucja o drugorzędnym znaczeniu.

Wszystko zmieniło się w ubiegłym roku, kiedy się okazało, że przez granice Grecji i Włoch przedostało się 1,3 mln imigrantów, a skutki (także polityczne) dotkną także kraje północnej Europy.

– Nie możemy dopuścić, aby chaos na granicach Schengen się powtórzył – mówił dwa tygodnie temu przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk.

Nowa Agencja ma to zagwarantować. Jej uprawnienia są szerokie, tym bardziej że sprawa ochrony granicy dotyka sedna suwerenności narodowej. Jeśli znów ruszy fala imigrantów, ASGP będzie mogła interweniować, aby uszczelnić dziurawą granicę nawet bez zgody danego państwa. W tym celu poza personelem w Warszawie kraje strefy Schengen oddadzą do dyspozycji korpus Straży Granicznej, na początek 1,5 tys. ludzi.

ASGP ma także opracować jednolity system ochrony granic, monitorować ryzyko pojawienia się imigrantów, zwalczać gangi paserów, przeprowadzać misje na morzu w celu ratowania imigrantów. Warszawska agencja ma także pośredniczyć w wymianie informacji między krajami Schengen w sprawie migrantów oraz wskazywać, co każdy kraj powinien zrobić, aby uszczelnić swój odcinek granicy. W ten sposób skuteczność kontroli granic Grecji i Norwegii (nie należy do UE, ale do Schengen – tak) ma być identyczna. Jeszcze niedawno, w środku kryzysu migracyjnego, Grecja miesiącami odrzucała możliwość przejęcia kontroli jej granic przez strażników z innych krajów strefy Schengen.

Polska jest jednym z krajów Unii odpowiedzialnych za wyjątkowo długi odcinek granicy zewnętrznej strefy Schengen. To aż 1,2 tys. km, jakie oddziela nas od Rosji, Białorusi i Ukrainy.

Rzeczpospolita

Najczęściej czytane