Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Minister, która mówi, co myśli

Michał Kolanko 08-05-2017, ostatnia aktualizacja 08-05-2017 00:00

Kiedyś zmusiła firmy telekomunikacyjne do obniżek cen, teraz obiecuje obywatelom kolejną rewolucję – w e-usługach. O Annie Streżyńskiej głośniej, bo wbiła szpilę własnemu rządowi.

Anna Streżyńska i jej rządowy sojusznik Mateusz Morawiecki. Mają podobną wizję rozwoju Polski: dzięki innowacjom, wysokim technologiom, modernizacji aparatu państwa i całej gospodarki.
autor: Jerzy Dudek
źródło: Fotorzepa
Anna Streżyńska i jej rządowy sojusznik Mateusz Morawiecki. Mają podobną wizję rozwoju Polski: dzięki innowacjom, wysokim technologiom, modernizacji aparatu państwa i całej gospodarki.

Doceniam i szanuję jej podmiotowość i klasę. Miałem przyjemność pracować z minister Streżyńską". Kto w ten sposób chwali szefową resortu cyfryzacji? Nie jest to jej dawny współpracownik ani też kolega z czasów, gdy była szefową Urzędu Komunikacji Elektronicznej (UKE). Nie są to też słowa kolegi z rządu. Tak o minister w rządzie PiS wypowiedział się kilka dni temu w TVN 24 Grzegorz Schetyna, lider Platformy Obywatelskiej. Nawiązał do czasów, gdy sam był ministrem spraw wewnętrznych w pierwszym rządzie Donalda Tuska, Anna Streżyńska zaś dała się poznać jako bezkompromisowa szefowa UKE.

Schetyna ma oczywiście polityczny interes w tym, aby chwalić Streżyńską po tym, gdy w głośnym wywiadzie dla Radia Zet skrytykowała hojną politykę socjalną własnego rządu („najpierw powinniśmy zarobić na te wydatki") i opisała tło swego konfliktu z Antonim Macierewiczem. Jednak słowa szefa PO to przykład, że nawet polityczni przeciwnicy, wrogowie w wojnie totalnej na równie totalnie spolaryzowanej scenie politycznej mają o pani minister coś dobrego do powiedzenia. Pytanie brzmi – dlaczego.

Od najwyższych do najniższych

Streżyńska dała się poznać szerszej opinii publicznej ponad dekadę temu jako „żelazna dama" w fotelu prezesa UKE, która bez skrupułów walczyła z monopolistycznymi praktykami Telekomunikacji Polskiej. Ale dla urodzonej w 1967 r. Streżyńskiej nie był to pierwszy kontakt z administracją publiczną. Wcześniej – po ukończeniu studiów prawniczych na Uniwersytecie Warszawskim i dwóch latach w Urzędzie Ochrony Konkurencji i Konsumentów – była doradcą trzech ministrów łączności w rządzie Jerzego Buzka, później też m.in. dyrektorem założonego z inicjatywy Jana Szomburga i Janusza Lewandowskiego Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową. 14 stycznia 2006 r. Kazimierz Marcinkiewicz powierzył jej obowiązki prezesa UKE, pięć miesięcy później objęła funkcję prezesa.

W administracji powstałej po zwycięstwie PiS w podwójnych wyborach w 2005 r. pojawiła się jednak już wcześniej: zasiadała w kierownictwie Ministerstwa Transportu i Budownictwa. Propozycję zostania podsekretarzem stanu dostała od szefa resortu Jerzego Polaczka. – To była moja dobra decyzja – mówi „Plusowi Minusowi" Polaczek.

Jak wspomina, Streżyńska chciała gwarancji, że będzie mogła prowadzić radykalne działania deregulacyjne na rynku telekomunikacyjnym. – Kilkanaście lat temu, to nie była tak oczywista rzecz – mówi. I wspomina, że „przychylił się do jej jedynej prośby, jaką miała do mnie jako ministra". – Poprosiła mnie o to, by mogła nigdy nie przychodzić do pracy w sukience. Żartowałem, że dla niej najlepszym strojem są bojówki i T-shirty.

Streżyńska kierowała UKE przez sześć lat, choć jej losy ponoć wcale nie były pewne, gdy w 2006 r. Jarosław Kaczyński zasiadł w fotelu premiera, zastępując Kazimierza Marcinkiewicza. Jeśli wierzyć temu ostatniemu, Kaczyński chciał ją odsunąć, choć ostatecznie do tego nie doszło.

Najczęściej można się spotkać z opinią, że podczas rozmów ze znającymi ją wtedy politykami i doradcami Streżyńska zawsze chciała działać na rzecz obywateli, w maksymalnie prospołeczny sposób. Ten przymiotnik pojawia się zresztą niemal w każdej rozmowie, w której pytamy o cele i styl pracy minister. Jak twierdzą osoby, z którymi miała kontakt w tamtym czasie, łączyła odwagę, nieustępliwość i profesjonalizm z intelektualnym zrozumieniem specyfiki całego rynku. O efektach jej pracy niech świadczy to, że niedawno czeski wiceminister handlu i przemysłu Lubomir Boksztefl stracił pracę po sugestii, że jeśli ktoś chce niższych cen telefonii komórkowej, to niech uda się do Polski.

– Praca Streżyńskiej przynosiła efekty obywatelowi. Polska jako państwo dokonała wtedy przełomu. W okresie pierwszego rządu PiS koszty użytkowania internetu, telefonii stacjonarnej zmniejszyły się o kilkadziesiąt procent – mówi Jerzy Polaczek.

– Gdy ona zaczynała pracę w UKE, mieliśmy najwyższe opłaty za roaming i komórki w UE. Gdy kończyła, mieliśmy najniższe – przypomina też Przemysław Wipler, były prezes Fundacji Republikańskiej, której doradcą Streżyńska została w 2013 r. – Wiedziała, iż celem podstawowym nie jest obniżka cen, ale też kwestie powszechności dostępu do internetu. Ona miała wizję tego, co robić dalej. A Tusk ją wymienił.

Rzeczywiście, w 2012 r. Donald Tusk zdecydował, że zastąpi ją Magdalena Gaj, wiceminister cyfryzacji u Michała Boniego. Nasi rozmówcy twierdzą jednak, że premier z PO w początkowym przynajmniej okresie wspierał obecną minister w walce z państwowym monopolistą telekomunikacyjnym.

Po odejściu z urzędu Streżyńska została też wiceprezesem Stowarzyszenia Republikanie. Dobitnie artykułowała swoje poglądy. W głośnym w całym środowisku wywiadzie w czerwcu 2013 r., tuż po powstaniu stowarzyszenia, stwierdziła, że popiera parytety płci i opowiada się za społeczną gospodarką rynkową. Zwłaszcza to pierwsze było trudne do przełknięcia dla libertariańskiego środowiska Republikanów.

Nasi rozmówcy podkreślają, że ten wywiad – podobnie jak ostatnia wypowiedź w rozmowie z Konradem Piaseckim w Radiu Zet, która wywołała polityczne zamieszanie przed długim weekendem – pokazują najlepiej, że była prezes UKE nie kalkuluje i nie obawia się mówić, co myśli.

Prezesem stowarzyszenia był Wipler. Po jego awanturze z policjantami przed klubem Enklawa Streżyńska na krótko została szefową, jednak w listopadzie 2013 r. przegrała z Wiplerem wewnętrzne wybory. W grudniu tamtego roku wystąpiła już na pierwszej konwencji partii Jarosława Gowina Polska Razem (chociaż nigdy nie stała się jej członkiem). Republikanie początkowo zaangażowali się w ten projekt, po czym część z nich odeszła do Janusza Korwin-Mikkego i dalej, do innych ugrupowań.

Jej rola wobec Polski Razem była przede wszystkim doradcza, współtworzyła m.in. program tej partii.

W międzyczasie Streżyńska zaangażowała się też w działalność czysto biznesową – w 2012 r. rozpoczęła współpracę ze spółką Wielkopolska Sieć Szerokopasmowa, w której nawet dwa lata później została prezesem.

500+ pomaga, ale na krótką metę

O ministerialnych szansach Streżyńskiej mówiło się przed wyborami 2015 r. niewiele, choć późniejsza minister cyfryzacji wystąpiła na konwencji programowej Zjednoczonej Prawicy w Katowicach, na początku lipca 2015 r. Na tej konwencji pojawiły się niemal wszystkie osoby związane z obozem PiS, które trafiły później do rządu lub jego zaplecza. W zapisie jej propozycji programowych w dokumencie „Myśląc Polska" przygotowanym po konwencji są m.in. postulaty e-administracji dla obywateli i przedsiębiorstw (jeden z flagowych elementów jej pomysłów, gdy została już ministrem cyfryzacji), ale i podział samego ministerstwa. Postulowała „podział niesprawdzonego MAiC (Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji – red.) na Administrację (do MSW) oraz Cyfryzację, która zostanie włączona w strukturę Ministerstwa Infrastruktury". Proponowała też: „Przewodniczący KRRiT będzie zarazem z mocy prawa Prezesem Urzędu Komunikacji Elektronicznej".

Koncepcje podziału resortu cyfryzacji wracały później w kuluarowych dyskusjach na zapleczu rządu – ostatnio w okolicach wrześniowego Forum Ekonomicznego w Krynicy. Po objęciu władzy sama Streżyńska już do tych pomysłów nie wracała.

W grudniu w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl stwierdziła wprost: „Rząd nie ma takiego planu. Przeciwnie – Ministerstwo Cyfryzacji przejmuje nowe zadania związane z systemami legislacji państwowej, zakupów w ramach przetargów publicznych i infrastruktury informacji przestrzennej oraz geoportalu. Jednym z najważniejszych zadań jest ustawa o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa".

Pierwszy raz Streżyńska stała się szerzej rozpoznawalna po przejęciu przez PiS władzy, gdy uczestniczyła w uruchomieniu programu 500+. Wraz z minister rodziny i pracy Elżbietą Rafalską stała się najbardziej widoczną twarzą tego projektu, m.in. dzięki jej działaniom w program zostały włączone banki, co pozwoliło składać stosowne wnioski o wypłatę pieniędzy przez komputer, bez wychodzenia z domu. Pierwszego dnia awarii uległ system PUE ZUS, który też miał służyć do tego celu. Gdyby nie banki, start flagowego programu rządu mógłby zakończyć się kompromitacją. W Ministerstwie Cyfryzacji powstał też zespół monitorujący na bieżąco cały system zbierania wniosków. To był chwytliwy pomysł, która przyciągnął uwagę dziennikarzy.

Sukces wdrożenia 500+ wzmocnił Streżyńską tylko na krótką metę. Najlepiej widać to było przed długim majowym weekendem: po wypowiedzi dla Radia Zet pani minister stała się przykładem rządowej niesubordynacji i braku lojalności. W wywiadzie mówiła, że „powinniśmy bardziej stawiać na rozwój niż wydatki socjalne", „filozofia socjalna wypełniania wszystkich obietnic wyborczych w pierwszym roku jest trudna do akceptacji", „nie możemy jako rząd dawać sygnału, że najważniejsze jest zrealizowanie obietnic wyborczych, a mniej ważne prowadzenie racjonalnej gospodarki finansowej".

Pytana o konflikt z ministrem obrony zastrzegła, że spór nie ma charakteru personalnego, lecz dotyczy podejścia do cyberbezpieczeństwa. Jej zdaniem resort Antoniego Macierewicza zanadto próbuje rozszerzyć swoje wpływy w tej dziedzinie. – Uważam, że nie wszystko podlega MON, i jest wiele takich zadań, które związane są z ochroną przeciętnego obywatela i nie będą nigdy w gestii MON – tłumaczyła.

Nic dziwnego, że konflikt Macierewicza ze Streżyńską stał się gorącym tematem. Jak sugerują nasi rozmówcy, ma on swoją praprzyczynę jeszcze w okresie, gdy Streżyńska miała zostać szefem UKE w 2006 r. – Środowisko Macierewicza miało swojego kandydata, ale Streżyńska porozumiała się z Marcinkiewiczem – przypomina jeden z rozmówców „Rzeczpospolitej".

Teraz sprawa dotyczy kompetencji nad zarządzaniem całą sferą bezpieczeństwa cyfrowego. Rozmówca z branży teleinformatycznej: – Macierewicz chciał zachować kontrolę nad sferą wojskową, Streżyńska domagała się przeniesienia całości kompetencji do niej.

Kilka dni temu rząd przyjął dokument ramowy, który określa założenia ogólne cyberbezpieczeństwa, mający być wstępem do prac nad całościową ustawą. Okazji do sporów z MON i innymi resortami na pewno więc nie zabraknie.

Pani minister ma jednak w rządzie sojuszników. Poza Gowinem zalicza się do nich wicepremier Mateusz Morawiecki. To sojusz, który spajają podobne poglądy na wiele spraw i wizja rozwoju Polski opartego na innowacjach, wysokich technologiach, badaniach naukowych i modernizacji, zarówno aparatu państwa, jak i całej gospodarki.

W tle cały czas są dyskusje o tym, że Streżyńska miałaby wystartować jako kandydatka na prezydenta Warszawy. Jej nazwisko pojawiało się już kilkukrotnie w tym właśnie kontekście. Do sprawy odniósł się nawet Jarosław Kaczyński w rozmowie z portalem wPolityce: „Słyszałem, że pani Streżyńska chciałaby kandydować na prezydenta Warszawy. Czy siedząc okrakiem na barykadzie odniesie sukces, nie jestem pewien".

Słowa Kaczyńskiego były dość łagodnym komentarzem do jej wspomnianego wywiadu dla Radia Zet. Za to antypisowscy komentatorzy szybko postawili tezę o „buncie", lub „rozłamie" w gabinecie Beaty Szydło. Pani premier wezwała do siebie wszystkich ministrów, by przypomnieć im, że mają być lojalni wobec rządu. Politycy PiS dość kąśliwie komentowali wystąpienie Streżyńskiej, sugerując jej, by się zdecydowała, czy jest w rządzie i akceptuje jego linię, czy też jest w opozycji.

Oczywiście pojawiły się też pytania o ewentualną dymisję minister cyfryzacji. Emocje na chwilę ucichły, ale bez wątpienia jej dalsze losy zależą od efektów jej pracy i powodzenia projektów prowadzonych w resorcie. Przychodząc do niego, zapowiedziała rewolucję w e-usługach. I obserwatorzy spodziewali się, że ona – dzięki powszechnie znanej determinacji, profesjonalizmowi, zaangażowaniu i pracowitości – jest najlepszą osobą, by takiej rewolucji dokonać. Niedawno resort umożliwił kierowcom sprawdzanie liczby punktów karnych online, co z miejsca stało się niezwykle popularne. Jednak po 1,5 roku od wejścia do rządu kluczowe projekty i najważniejsze elementy politycznego sprawdzianu dla Streżyńskiej – jak wprowadzenie e-dowodu czy „dowodu w smartfonie" – to nadal kwestia przyszłości. E-dowód zintegrowany z innymi dokumentami ma pojawić się w 2018 r., dowód w postaci aplikacji w smartfonie ma być pilotażowo wdrożony w Łodzi, Ełku i Koszalinie od 11 maja tego roku. Najbliższe tygodnie będą więc realnym testem, na ile „żelazna dama" realizuje kolejne punkty swojej rewolucji.

Wasza podłość nie ma granic

Życie prywatne pani minister do niedawna nie było tematem dla mediów. Jej mąż Józef jest byłym księdzem, a małżeństwem są ponad 20 lat. Mają dwie dorosłe córki. Józef Streżyński jest też radnym Brwinowa, niewielkiej miejscowości niedaleko stolicy.

2 maja „Super Express" doniósł, że Streżyńska „wyprowadziła się od męża" i teraz po pracy wraca nie do podwarszawskiego Żółwina, lecz do służbowego mieszkania w Warszawie. Sugestia jest jasna: małżeństwo przechodzi kryzys. Odpowiedź na tekst tabloidu była krótka i utrzymana w bardzo charakterystycznym dla Streżyńskiej stylu: „Mieszkam w Warszawie, by mieć bliżej do pracy w tygodniu, bo pracuję do nocy. Wracam do domu na weekendy" – wyjaśniła rzeczowo na Twitterze. „Wasza podłość nie ma granic" – zakończyła. ©℗

Plus Minus

Najczęściej czytane