Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z
innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach
prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego
użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany
ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci
urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.
Na końcu bardzo długiego korytarza, tuż za redakcją nocną i pokojami naczelnych, przez lata był gabinet lekarski. W nim zaś urzędował doktor Pastwa. To on badał każdego, kto pracował w „ŻW”. – Zdrowy jesteś, tak? – pytał, nie bardzo przejmując się samym badaniem. A gdy ktoś jednak na coś narzekał, doradzał: – Herbata „z prądem” ...
»
Adam Czupryński był gazeciarzem. Zamiast do szkoły szedł na ulicę z naręczem „ŻW”. Często, tuż po tym, gdy wsiadł do tramwaju, upłynniał wszystkie egzemplarze. I wracał po kolejne. Był rok 1945. On miał 10 lat.
»
Bez metryki, stempli i podpisów. „Życie Warszawy” zrodziło się z potrzeby dotarcia do mieszkańców. I tak też zapisało się w pamięci pierwszych dziennikarzy i czytelników.
»
Z Zygmuntem Broniarkiem, obecnym przy druku pierwszego numeru „Życia Warszawy”, o początkach gazety i pierwszej redakcji na Grochowie rozmawia Jolanta Gajda-Zadworna.
»
Zaczynał w dziale ekonomicznym "Życia Warszawy", ale w połowie lat 70. coraz śmielej wkraczał w publicystykę polityczną. Co przysporzyło mu kłopotów i „za karę” trafił do działu miejskiego.
»
Pogodny, energiczny, zawsze młody. Nigdy „nie ma dla niego żadnego problemu”. Anegdotami sypie jak z rękawa. Jest znawcą twórczości Tadeusza Kantora, z którego teatrem objechał kulę ziemską.
»
Pojawił się w „ŻW” na początku lat 90. Jego pierwszy tekst był o wygranej w bingo. – Przyszedłem do redakcji, która była XIX-wieczna. Mentalnie i organizacyjnie – zatopiona w PRL-u - wspomina.
»
To właśnie w „Życiu Warszawy” swoje pierwsze kroki stawiała królowa polskiego reportażu. W ŻW pracowała od 1955 do 1966 roku. Pisała o prostych z pozoru, szarych ludziach, bo jak twierdziła „wielkimi ludźmi zajmie się historia”.
»
„Życie Warszawy” było jego pierwszą redakcją. Trafił do niej tuż po studiach. Redakcja mieściła się wówczas przy Pl. Unii Lubelskiej. Paweł Lisicki pamięta długie korytarze, kiszkowate pokoiki, maszyny do pisania, depeszowców, drukarzy...
»
Czołowa publicystka tygodnika „Polityka” trafiła do redakcji „ŻW” w 1982 r. Jak podsumowuje tamten czas? – Całe lata 80. to był okres dosyć spokojny. „ŻW” starało się nie stracić twarzy i zazwyczaj to się udawało.
»
Dlaczego trafiłem do „Życia Warszawy”? Bo bardzo chciałem – odpowiada Marek Przybylik, który przepracował u nas ponad 17 lat. Zaczynał w 1974 roku. – W tamtych latach była to najlepsza gazeta w Polsce - mówi.
»
W „Życiu Warszawy” pracował w czasach, gdy część tekstów ilustrowana była rysunkami. Dość powiedzieć, że na początku lat 90. oprócz niego zatrudnionych było jeszcze pięciu rysowników.
»
Choć w „ŻW” był stosunkowo krótko, na ówczesną redakcję miał bardzo duży wpływ. Pracował w sekretariacie i był motorem gazety. – To była szkoła prawdziwie niezależnego dziennikarstwa – wspomina.
»
Jego nazwisko jest silnie kojarzone z „Życiem Warszawy”. Tomasz Wołek był najpierw zastępcą redaktora naczelnego (1990-1993), a potem sam pełnił tę funkcję (1993-1995).
»
Stanowi typowy przykład zawrotnej kariery, jaką robili młodzi dziennikarze, którzy pojawili się w „ŻW” na początku lat 90. – To był bardzo malowniczy okres, w którym teksty pisało się jeszcze na maszynie - wspomina.
»
Obecny publicysta „Polityki” spędził w „ŻW” tylko półtora roku, w trakcie którego był szefem działu publicystyki. Redagował też „Opinie” oraz dodatek „Niedziela”.
»