Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Z kastetami na klub

Anna Brzezińska, Marek Kozubal 24-03-2008, ostatnia aktualizacja 25-03-2008 20:02

Uzbrojeni w siekiery i kastety skini zaatakowali w nocy z soboty na niedzielę klub na Woli. Zdaniem policji, napastników było kilkunastu. Świadkowie mówią o kilkudziesięciu.

autor: Guzik Piotr
źródło: Fotorzepa

Było kilka minut po północy. W niewielkim lokalu Home Africa Bar u zbiegu ul. Górczewskiej i al. Prymasa Tysiąclecia zostało jedynie siedmioro gości.

– Siedzieliśmy wszyscy razem przy jednym stoliku: pięciu Afrykańczyków i dwóch Polaków – opowiada Julius Maduaka, właściciel lokalu chętnie odwiedzanego przez Afroamerykanów.

Jeden z czarnoskórych gości (nazwisko do wiadomości redakcji) wyszedł na chwilę na zewnątrz. – Chciałem wskazać jakimś ludziom drogę do Dobrej Karmy, klubu, który mieści się w sąsiedztwie – mówi. – Kiedy wracałem, zobaczyłem, że przy bramie stoi kilkudziesięciu uzbrojonych mężczyzn. Mieli w dłoniach kije bejsbolowe, butelki i noże.

Gaz w lokalu

Przerażony Afrykańczyk wbiegł z powrotem do baru. Razem z właścicielem zablokowali drzwi wejściowe. – Innych gości skierowaliśmy wewnętrznym przejściem do Dobrej Karmy, tam było bezpiecznie – opowiada Maduaka.Pracownicy Karmy i połączonego z lokalami klubu Radia Luxembourg również szybko zamknęli puby od środka. Ktoś zadzwonił po policję.

W tym czasie napastnicy próbowali sforsować wejście do Africa Baru. Po kilku nieudanych próbach zaczęli wybijać szyby w witrynach. Jeden z intruzów wrzucił do środka gaz.

– Dosłownie nie było czym oddychać – relacjonuje świadek wydarzenia. – Po chwili inny próbował podpalić butelkę z benzyną, ale na szczęście był zbyt pijany, by temu podołać – dodaje.

Pościg za skinami

Pierwszy radiowóz przyjechał na miejsce kilka minut po wezwaniu. Chwilę później pojawił się następny. Na widok funkcjonariuszy napastnicy rozpierzchli się.

Mundurowi ruszyli w pościg za jedną z uciekających grup. Przy al. Prymasa Tysiąclecia zatrzymali opla, w którym było sześciu mężczyzn, mieli od 18 do 27 lat. Znaleźli przy nich dwie siekiery, metalowe pałki teleskopowe, kastety, pojemnik z gazem w sprayu, nóż – bagnet.

Tylko szyby

Zdaniem policjantów, w nocnej demolce udział wzięło kilkunastu skinów, a nie – jak twierdzą świadkowie – kilkudziesięciu. – Nie wykluczamy, że był to napad na tle rasistowskim – mówi jeden z policjantów. Goście i właściciele wolskich lokali są tego pewni.

– To był ewidentnie rasistowski atak – uważa Dymitr Słupczyński, współwłaściciel Dobrej Karmy. – Wolę nie myśleć, co by się tu działo, gdybyśmy nie zauważyli tej grupy skinów wcześniej – podkreśla świadek zajścia z Home Africa Baru. Podczas napadu nikt nie ucierpiał.

– Skończyło się na powybijanych szybach, zniszczonym barku – mówi Maduaka, który dopiero teraz zaczyna liczyć straty. Policjanci dodają, że zniszczony został też zaparkowany przed klubem samochód.

Po postawieniu zarzutów, prokurator zastosował dozór policyjny wobec napastników i wypuścił ich do domu. Odpowiedzą za udział w bójce i zniszczenie mienia. Grozi im do pięciu lat więzienia. – Poszukujemy pozostałych sprawców dewastacji – mówią wolscy policjanci.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane