Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Zabytkowe rotundy niezgody

Marta Ryczywolska 08-11-2009, ostatnia aktualizacja 09-11-2009 09:53

Neogotyckie rotundy dawnej Gazowni Warszawskiej przekształcone na pięciogwiazdkowy hotel i lofty? Właściciel ma już projekt i pieniądze. Konserwator zgłasza zastrzeżenia.

Inwestor forsuje prostokątny budynek
źródło: materiały prasowe
Inwestor forsuje prostokątny budynek
Konserwator woli hotel w okrąglaku
źródło: materiały prasowe
Konserwator woli hotel w okrąglaku

Nad zrujnowanym płotem przy ul. Prądzyńskiego malowniczo górują dwie rotundy. To zabudowania dawnej XIX-wiecznej Gazowni Warszawskiej, jedne z najcenniejszych stołecznych zabytków. Niszczeją od lat. – Perełki. Kiedyś mieściły się w nich metalowe zbiorniki na gaz, ale pocięto je w latach 70. Zostały ich ceglane obudowy – opowiada varsavianista Jarosław Zieliński. – Kiedyś kręcono tu filmy. Po sąsiedzku stoją hale Expo XXI. Tu znajdzie się baza dla ponad 4 tys. dziennikarzy na Euro 2012. Ale okolica przypomina śmietnik; drogi, które w trakcie deszczu zamieniają się w potoki błota, chaszcze, dzikie przejścia przez tory kolejowe, brak chodników, parkingów, przystanków komunikacji miejskiej.

Oaza na śmietniku

Zabytkowe rotundy są własnością Marcina Biernackiego, który prowadzi na Woli firmę Juma. Baniaki – jak je nazywa – kupił w 1995 roku od organizacji kombatanckiej fundacja Wystawa Warszawa Walczy 1939 – 1945. Ta dostała je jeszcze za czasów prezydenta Święcickiego.

Popadające w ruinę budynki Biernacki zamierza zaadaptować. W pierwszym mają być lofty, w drugim – luksusowy hotel. Najpierw jednak trzeba je odrestaurować, wstawić szyby, odnowić elewację i dach.

Trzeci budynek, o wysokości 51,5 m, ma być przeznaczony pod biura. Stanie obok, na fundamentach zbiornika, który nie ocalał. Cały nowoczesny kompleks, razem z parkingami, zmieści się na ponad dwóch hektarach. Juma ma projekt, przygotowany przez belgijską pracownię Conix Architects, i pieniądze na rozpoczęcie inwestycji.

Spór z konserwatorem

Ratusz wydał już warunki zabudowy. Ta ma potrwać ok. dwóch lat. Pytanie tylko, kiedy się rozpocznie? Rotundy są wpisane do rejestru zabytków. – A konserwatorowi nie podoba się nasz projekt – żali się Biernacki. Kością niezgody jest trzeci budynek. Miał być wieżowiec o prostokątnej bryle, stylistyką nawiązujący do starych rotund. Ale konserwator postawił weto. Zażądał, żeby budynek był okrągły i zwężał się ku górze.

– Wygląda, jakby ktoś postawił czapkę na torcie – mówi biznesmen. – Nie rozumiem. Przecież fundamenty, na których ma powstać, nie są zabytkowe. Miasto chciało nam nawet pozwolić na zmianę elewacji rotund, ale my nie zamierzamy tego robić – dodaje Biernacki.

Stołeczna konserwator zabytków Ewa Nekanda-Trepka zdziwiona jest zarzutami biznesmena: – Nie ma żadnego sporu. Wydaje mi się, że inwestor składał wniosek o okrągły budynek i z tego, co pamiętam, taki projekt do mnie trafił – mówi. Uzgodnienia konserwatorskie są ciągle w toku, więc Juma nie może wnioskować o pozwolenie na budowę. Czas leci. Inwestycja stoi.

Zabytkowa stacja?

Ochroną konserwatorską objęty jest cały teren dawnej Gazowni Warszawskiej, należący do PGNiG. Pikanterii dodaje fakt, że konserwator pozwoliła na postawienie tu stacji benzynowej. – Przecież nie jest powiedziane, że na terenie zabytkowym nie można postawić stacji benzynowej. To zespół poprzemysłowy, więc się wkomponuje – mówi Ewa Nekanda-Trepka. Biernacki ripostuje: – A nam mówi nawet, jakie mają być gzymsy. Buduję wyjątkowy, historyczny hotel. Ale pięciu gwiazdek nie dostanę, bo z połowy budynku okna będą wychodzić na stację benzynową – twierdzi.

Ugody z konserwatorem jednak nie wyklucza. – To bez wątpienia najtrudniejszy budowlany projekt inwestycyjny w moim życiu. Dlatego podchodzę do niego z dużą pokorą i ostrożnością – podsumowuje Biernacki.

Pomysł przekształcenia rotund na lofty przypadł do gustu Jarosławowi Zielińskiemu: – Dzięki temu ożyłby cały teren. Ktoś by tam mieszkał, ktoś by o to dbał – uważa.

Tak jest np. w Wiedniu, gdzie znajdują się cztery bardzo podobne obiekty. Zostały zaadaptowane na biura, apartamenty i centrum handlowe.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane