Szef poległ za Barcelonę
Dyrektor Biura Sportu w ratuszu Wiesław Wilczyński zrezygnował ze stanowiska. Powód? Prezydent Warszawy miała dość promowania przez niego akademii piłkarskiej FC Barcelona.
Wiesław Wilczyński kierował miejskim Biurem Sportu od pięciu lat. Trafił do ratusza jako fachowiec – rekomendowany przez Marka Borowskiego – gdy lewica współrządziła miastem z PO.
Wczoraj, dość niespodziewanie, złożył rezygnację.
– A prezydent ją przyjęła.
I zgodziła się zwolnić dyrektora ze świadczenia pracy – wyjaśnia Agnieszka Kłąb z biura prasowego ratusza. Skąd tak nagła dymisja szefa sportu?
– Po prostu mój punkt widzenia okazał się w kilku sprawach inny niż punkt widzenia przełożonych – mówi nam Wiesław Wilczyński. – Skończyła się zatem moja misja w mieście i uznałem, że czas odejść. Ale dziękuję wszystkim osobom, z którymi współpracowałem, szczególnie pani prezydent.
Jak się dowiadujemy, Hannę Gronkiewicz-Waltz i Wilczyńskiego poróżnił głównie pogląd na prywatną szkołę piłkarską dla dzieci i młodzieży.
Otwarta z wielką pompą FC Barcelona Escola Varsovia stała się szybko jedną z popularniejszych w stolicy, dystansując nawet szkółki Legii. Wilczyński nigdy nie ukrywał, że jest w ten projekt osobiście zaangażowany. Nazywany jest jej ojcem chrzestnym. Podczas otwarcia deklarował, że to prywatna inicjatywa i szkoła nie będzie korzystać z miejskich dotacji.
Tymczasem kilka dni temu pojawiły się wieści, że do ratusza z akademii FC Barcelona wpłynęła faktura na 55 tys. zł. Tyle miasto miałoby zapłacić szkole za promowanie stolicy.
– Absolutnie takiej faktury nie wysyłaliśmy, ani nie podpisywaliśmy! Jestem zaskoczony – stwierdza dyrektor zarządzający FCB EV Witold Miller.
Sprawdziliśmy. Rzeczywiście w mieście nie było faktury. Ale... był za to projekt umowy między miastem a akademią przygotowany właśnie przez dyrektora Wilczyńskiego. Na jego podstawie szkoła miałaby dostać zapłatę za promocję. Skarbnik ratusza takiej umowy podpisać nie chciał. Prezydent odmówiła wypłaty i wezwała dyrektora „na dywanik".
– Przygotowałem projekt takiej umowy, ponieważ doceniłem siłę rażenia medialnego tej szkoły – wyjaśnia nam Wilczyński. – Jej wartość medialna od momentu stworzenia już została wyceniona na 9 mln zł.
Przewodniczący komisji sportu w Radzie Warszawy Paweł Lech (PO) ocenia, że podwójna rola dyrektora Wilczyńskiego była kłopotliwa dla miasta. – Ale to nie umniejsza jego zasług. Jego pomysły organizowania sportu i rewitalizacji obiektów w mieście były wdrażane. Gorzej było z planami na przyszłość, gdy budżet na sport w 2012 r. został okrojony o 15 proc. – komentuje Lech.
Sprawa zatoczyła już szersze kręgi polityczne. Poseł PiS Przemysław Wipler zamierza zawiadomić prokuraturę, by zbadała, czy mogło dojść do wykorzystywania funkcji publicznej przez dyrektora.
– To wstrętne insynuacje i polityczna gra – ripostuje atakowany. – Dlaczego, gdy coś robi się z zaangażowaniem, pojawiają się plotki, że mam w tym jakiś interes? Przez dwa lata namawiałem FC Barcelona, by założyła szkołę w Warszawie, ale nie mam tam żadnych udziałów ani profitów. Wszystko robiłem, by promować system szkolenia sportowców. Tworzenie i organizowanie miejsc sportu to przecież jedno z moich zadań – wyjaśnia. I kończy: – A jako puentę może pani zacytować SMS, który właśnie dostałem od bardzo znanej osoby publicznej: „Wiesławie. Tu polityka wygrała z merytoryką. Przykro. Pozdrawiam".
Wiesław Wilczyński
Ze sportem związany od wielu lat. Zanim w 2007 r. Wiesław Wilczyński przyszedł do ratusza, był prezesem klubu żużlowego Polonia, wiceszefem Polskiej Konfederacji Sportu i wiceministrem. W mieście uchodził za „człowieka lewicy", zaangażowany m.in. w budowę stadionu Legii, przygotowania do Euro 2012. W badaniach opinii działania miasta w sporcie dobrze oceniało go 91 proc. warszawiaków.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.