Całe miasto migało po audycji
Ochota ma jedyny w Polsce mural o demokratycznej opozycji. Na pamiątkę Radia „Solidarność”
Przed wieżowcem przy skrzyżowaniu ul. Grójeckiej z Niemcewicza w sobotę stanęła milicyjna „suka". – Rozejść się! –krzyczeli funkcjonariusze ZOMO przez szczekaczkę do zebranego tłumu.
A tłum z zadartymi głowami palcami pokazywał dach budynku. To stamtąd 12 kwietnia 1982 r. poszła w eter audycja podziemnego Radia „Solidarność". Słuchacze usłyszeli wówczas: „Musimy walczyć o uwolnienie uwięzionych, o przywrócenie godności ludzkiej".
W sobotę twórcy pierwszego demokratycznego radia spotkali się, by odsłonić na ścianie budynku mural o Radiu „Solidarność". Namalowali go studenci warszawskiej ASP.
– Inspiracją były dla mnie wspomnienia taty, który też współtworzył podziemną rozgłośnię – mówi współautorka obrazu Ola Mirecka. – Pokazaliśmy rozrzucanie ulotek z częstotliwością, na której nadawała podziemna rozgłośnia, czy milicjantów aresztujących ludzi za nadawanie audycji – wyjaśnia. To pierwszy w Polsce mural o demokratycznej opozycji.
– Dziś to wydaje się śmieszne, ale nasz nadajnik miał tylko 12 WAT. I dla nas wtedy największą niewiadomą był zasięg tej audycji – wspomina Zbigniew Romaszewski, który wraz z żoną Zofią założył Radio „Solidarność" i doprowadził do nadania tej pierwszej historycznej audycji z dachu na Ochocie. – Wpadliśmy wówczas na pomysł, by ci, którzy nas słuchają, dali sygnał, włączając i wyłączając światło w domach. Spojrzeliśmy z dachu, a tu niemal całe miasto, aż po horyzont, migało! – opowiada Romaszewski. – To był sygnał, że „Solidarność" nie zginęła, że jest, mimo wielu aresztowań.
– Dziś młodym osobom może się wydawać, że łatwiej wszystko ogłosić w Internecie na blogu i tak dotrze się z informacją do tysięcy ludzi. Wówczas nie było takiej możliwości. To było naprawdę odważne działanie konspiracyjne – zwrócił uwagę burmistrz Ochoty Maurycy Komorowski.
– Za takie działanie groziła kara śmierci – przypomina też Andrzej Kropiwnicki, szef mazowieckiej „Solidarności".
Ściganie przez bezpiekę ludzi związanych z podziemnym Radiem „Solidarność" trwało aż do wyborów w 1989 r. Wielu radiowców trafiło do więzień. Zbigniew Romaszewski został skazany na 4,5 roku więzienia, a jego żona na trzy lata.
Flet, na którym Jan Kelus zagrał słynną melodię „Siekiera, motyka..." poprzedzającą później każdą audycję Radia „S", został w sobotę przekazany do Archiwum Akt Nowych.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.