Uber przesadzi Polaków na rowery
Amerykański gigant chce w naszym kraju wynajmować jednoślady.
We wrześniu ruszy system wynajmu rowerów elektrycznych Jump – na razie w Berlinie. To jednak dopiero przyczółek do europejskiej ekspansji tej przejętej przez Ubera firmy specjalizującej się w tzw. bike sharingu (z ang. współdzielenie rowerów). Na celowniku jest też Polska – ustaliła „Rzeczpospolita".
Przedstawiciele Ubera nie ukrywają, że chcą rozszerzyć zakres działalności w naszym kraju z konkurencyjnego dla taksówkarzy przewozu osób samochodami o najem rowerów elektrycznych. – Mamy nadzieję, że pojawią się one w polskich miastach możliwie szybko – mówi nam anonimowo przedstawiciel amerykańskiego giganta.
Szczegóły na razie nie są znane. Niewykluczone jednak, że w ofercie mogą pojawić się również inne środki transportu.
– Ewoluujemy w stronę platformy, która ma łączyć mieszkańców miast z różnymi rozwiązaniami transportowymi – to mogą być elektryczne samochody, skutery czy też rowery elektryczne – tłumaczy „Rzeczpospolitej" Ilona Grzywińska, dyrektor komunikacji Ubera w Europie Środkowo-Wschodniej.
Nie chce jednak komentować planów względem rodzimego rynku.
Ekspertów nie dziwi natomiast zainteresowanie Ubera polskim segmentem bike sharingu. To intratny biznes. Wystarczy wspomnieć, że wartość dwóch tegorocznych przetargów samorządowych na system Rower Metropolitalny w Trójmieście i regionalny projekt Rowerowe Łódzkie wyniosła ponad 64 mln zł. Oba kontrakty zgarnął Nextbike. I to właśnie z hegemonem na polskim rynku najmu rowerów będzie musiał zmierzyć się Uber.
Działająca na licencji niemieckiego Nextbike GmbH firma ma w naszym kraju już ponad 14 tysięcy rowerów. Należy do niej 84 proc. tego rynku. Firma ma już w Polsce 40 systemów rowerowych i rozwija wspólnie z miastami stacje, w których można wynajmować rowery na minuty. Tylko od lipca do listopada br. dostarczy do 15 miast 6,7 tys. kolejnych jednośladów.
Pomysł Ubera jest nieco inny. Firma chce rozwijać system, w którym rowery będzie można zostawiać w dowolnym miejscu, a lokalizowane będą za pomocą mapy i GPS w telefonie.
Robert Lech, prezes Nextbike, nie ukrywa, że rynek bike sharingu rośnie jak na drożdżach, więc nie dziwi go zainteresowanie kolejnych firm.
– To jednak branża, która wymaga dużego know-how i doświadczenia. Wszelkie pochopne działania z pominięciem rozpoznania rynku i współpracy z miastami mogą mieć niekorzystne skutki, o czym świadczy upadek firmy oBike czy ograniczenie działalności w Europie przez chińskiego giganta Ofo – dodaje Robert Lech. ©℗
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.