DRUKUJ

Zwijanie torów i... kto na tym zarobi?

23-04-2004, ostatnia aktualizacja 23-04-2004 02:51

Droga biegnąca przez teren Obozu Zagłady w Treblince jest wpisana do rejestru zabytków - twierdzili zwolennicy likwidacji linii kolejowej. Tymczasem wystarczyły dwa nasze telefony, żeby dowiedzieć się, że to nieprawda.

O linii kolejowej zbudowanej ponad 100 lat temu pomiędzy Siedlcami a Małkinią zrobiło się w Sokołowie głośno w listopadzie ubiegłego roku. Wtedy, na przejeździe kolejowym przy ulicy Wesołej odbyło się spotkanie drogowców i kolejarzy w sprawie likwidacji linii kolejowej z Kosowa do Sokołowa. Jego organizatorem okazał się... wójt Małkini Marek Kubaszewski, najbardziej zainteresowany wybudowaniem mostu drogowego na Bugu, który dzieli jego gminę na dwie części. Pikanterii całej sprawie dodało to, że o fakcie spotkania nie został powiadomiony żaden z gospodarzy terenu, ani burmistrz ani starosta. Zdanie samorządów Od tego czasu zaczęły się problemy samorządów naszego powiatu, które wielokrotnie zajmowały stanowisko w tej sprawie oraz debatowały na ten temat na wielu spotkaniach organizowanych nie tylko w Sokołowie, ale i w warszawskiej dyrekcji kolei. PKP na początku roku powiadomiły samorządy powiatu sokołowskiego o zamiarze likwidacji odcinka Małkinia - Sokołów Podlaski linii kolejowej nr 34 z Siedlec do Ostrołęki. Głównym argumentem było to, że wskazany odcinek jest deficytowy. Jednocześnie PKP poinformowały, że postępowanie likwidacyjne może zostać wstrzymane jeśli dowolny podmiot zainwestuje w utrzymanie linii. Jest także możliwość nieodpłatnego przekazania gminom mienia po zlikwidowanym odcinku na cele infrastrukturalne. Zdaniem kolei umożliwiłoby to przebudowę drogi wojewódzkiej na trasie Sokołów - Małkinia łącznie z wybudowaniem nowego mostu drogowego na Bugu. Wszystkie samorządy powiatu sokołowskiego wyraziły sprzeciw wobec fizycznej likwidacji torowiska. Co ma droga do kolei? Przez cały czas wyjątkową gorliwość w działaniach na rzecz likwidacji odcinka linii kolejowej wykazywał i wykazuje do dzisiaj Zarząd Dróg Wojewódzkich zainteresowany szybkim wybudowaniem drogi wojewódzkiej w miejscu obecnego torowiska za ok. 30 mln zł. To ich zdaniem najtańszy i najszybszy sposób na wykonanie inwestycji i uzyskanie na nią funduszy unijnych. Polskie Linie Kolejowe będące zarządcą spornego odcinka, także chcą się go jak najszybciej pozbyć i podają kwotę 460 tys. zł rocznie potrzebną na jego utrzymanie. Wielokrotnie na spotkaniach pojawiała się alternatywa - droga albo kolej. Rozpowszechniano informacje, że dotychczasowa stara droga przez teren Obozu Zagłady w Treblince jest wpisana do rejestru zabytków i nie ma mowy o budowie w tym miejscu trasy wojewódzkiej. Nikt dotychczas nie zakwestionował treści tych informacji. Wygłaszano je zapewne w celu zablokowania najbardziej oczywistego - zdawałoby się - rozwiązania, to znaczy budowy nowej drogi wojewódzkiej w miejscu już istniejącej. W upublicznianiu nieprawdziwych informacji celował były wojewoda siedlecki i poseł AWS Krzysztof Tchórzewski, który swą karierę zawodową zaczynał na kolei. Dzisiaj Tchórzewski znowu zajmuje w PKP wysokie stanowisko kierownicze, będąc jednocześnie radnym województwa mazowieckiego. Wystarczyło zadzwonić Tymczasem wystarczyły dwa nasze telefony, aby upewnić się, że obecna droga wojewódzka przechodząca przez teren Obozu Zagłady w Treblince nie figuruje w rejestrze zabytków. Potwierdził to wojewódzki konserwator Stanisław Fiedorczuk oraz kierownik Muzeum Walki i Męczeństwa w Treblince Edward Kopówka. Droga zbudowana została przez Żydów i Polaków w latach 1940-41 w przededniu agresji Niemców na Związek Radziecki. Rocznie przejeżdża nią ok. 40 tys. turystów, w tym połowę stanowią goście zagraniczni głównie z Izraela. Drugiego kwietnia w warszawskiej siedzibie PKP PLK SA przedstawiono wnioski z ekspertyzy mostu na Bugu przeprowadzonego przez Instytut Dróg i Mostów Politechniki Warszawskiej. Dopuszczono go ponownie do ruchu na kolejny rok do 31 marca 2005, pod warunkiem codziennej jego kontroli i utrzymania dotychczasowych ograniczeń ciężaru przejeżdżających tam pojazdów. Kolej poinformowała, że już 18 lutego złożyła do ministra infrastruktury wniosek o likwidację odcinka Sokołów - Małkinia. Trudno dzisiaj zgadnąć, dlaczego jeszcze do 20 marca czekała na stanowisko samorządów i innych podmiotów zainteresowanych ewentualnym przejęciem i utrzymaniem torowiska. Czy to finał? Jedyną osobą, która do końca głośno i publicznie protestowała przeciwko likwidacji tej linii kolejowej, modernizowanej jeszcze w latach 90., był sokołowski wicestarosta Edward Borzym. W swoim apelu wezwał mieszkańców całego powiatu do obrony kolei i sokołowskiej cukrowni. Choć ostateczna decyzja ministra o likwidacji historycznego odcinka kolei ma zapaść do 18 maja, już na początku kwietnia kolej i drogowcy zaczęli się dogadywać, kto zabierze szyny, a kto tłuczeń. Potem planowane są już tylko formalności związane z nieodpłatnym przekazaniem mienia na rzecz samorządu województwa mazowieckiego, który rozpocznie procedurę związaną z budową drogi wojewódzkiej na kolejowym nasypie. Czyżby nic już nie mogło powstrzymać urzędniczej machiny przed zwinięciem torów? Jeśli zdarzy się jakiś cud, na pewno o tym napiszemy. Data: 2004-04-23
__Archiwum__