Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Nie podpalono „Snu Pszczoły”. Śledztwo będzie umorzone

blik 26-04-2013, ostatnia aktualizacja 26-04-2013 13:11

Spięcie lub uszkodzenie instalacji elektrycznej – było przyczyną pożaru kamienicy przy ul. Inżynierskiej na warszawskiej Pradze Północ, w której mieścił się znany klub „Sen Pszczoły” – ustaliła rp.pl. Prokuratura umorzy śledztwo w sprawie pożaru

autor: Radek Pasterski
źródło: Fotorzepa

Śledczy z Pragi Północ mają już opinię biegłych z zakresu pożarnictwa. - Nie ma dowodu na to, że przyczyną pożaru było podpalenie – mówi Artur Oniszczuk, wiceszef prokuratury na Pradze Północ. Przypomina, że pod koniec stycznia spłonął niemal cały budynek przy ul. Inżynierskiej. Zostały tylko ściany nośne. – Ściany działowe i stropy się zawaliły, to utrudniało biegłemu ustalenie przyczyny, ale z drugiej strony czas i miejsce pożaru (ogień pojawił się między I a II piętrem, ok. 40 minut po opuszczeniu kamienicy przez ostatniego pracownika – red.) wskazują, że najbardziej prawdopodobną przyczyną pożaru było spięcie lub uszkodzenie instalacji elektrycznej – mówi prok. Oniszczuk. Dodaje, że ta ekspertyza oraz inne czynności, które przeprowadzono w tej sprawie nie pozwalają na uprawdopodobnienie tezy, by ktoś się przyczynił do tego pożaru – mówi prokurator. Z tego też powodu prowadzący śledztwo w sprawie pożaru je umorzą. Decyzja w tej sprawie zapadnie w ciągu kilku najbliższych dni.

Kamienica, w której mieścił się znany klub, znajdował się również Teatr Remus oraz pracownie artystów m.in. Nicolasa Grospierra i Karola Radziszewskiego. Ogień pochłonął także ich prace. W akcji gaśniczej uczestniczyło 14 zastępów straży pożarnej. Płomienie, które nad ranem zajęły cały budynek, udało się opanować po kilku godzinach akcji, a dogaszanie trwało jeszcze o godz. 19.

Miłośnicy klubu liczą, że uda się odbudować to miejsce. – Trudno powiedzieć, czy zostaniemy w tym samym miejscu. Wszystko zależy od stanu budynku. Jednak z całą pewnością „Sen Pszczoły" nie przestanie istnieć – zapewniał nas zaraz po pożarze. menedżer klubu Bartosz Mindewicz. Dziś na stronie internetowej klubu można przeczytać, że wciąż szuka „swojego ula". Do czasu znalezienia nowego miejsca korzysta on z gościnności Fabryki Wódek „Konser".

Życie Warszawy

Najczęściej czytane