Sprawca alarmu bombowego chciał pomóc żonie
26-letni Robert J. odpowie za fałszywy alarm bombowy na Uniwersytecie Warszawskim. Mężczyzna telefonicznie powiadomił o podłożeniu ładunków w budynkach przy Krakowskim Przedmieściu i Nowym Świecie. Tłumaczył, że chciał pomóc żonie, która na Wydziale Dziennikarstwa miała zdawać egzamin.
Anonimowy telefon do sekretariatu jednego z wydziałów Uniwersytetu Warszawskiego o podłożeniu bomb w budynkach należących do uczelni przy Krakowskim Przedmieściu i Nowym Świecie postawił w środę na nogi stołecznych policjantów, strażaków, pogotowie oraz służby techniczne miasta.
Mężczyzna poinformował, że o 14.00 w budynkach wybuchną bomby. Z obiektów ewakuowano studentów. Po kilkugodzinnym przeszukaniu okazało się, że był to głupi żart.
Telefon, z którego poinformowano o bombie został natychmiast ustalony. Okazało się, że sprawcą był 26-letni mężczyzna, który przyznał się do wykonania telefonu na uczelnię.
Mężczyzna jest pracownikiem jednego z banków w centrum Warszawy. - Jak się okazało, zatrzymany chciał w ten sposób pomóc żonie, która tego dnia miała zdawać egzamin na wydziale dziennikarstwa UW - powiedział rzecznik Komendy Stołecznej Policji Marcin Szyndler.
26-latek będzie odpowiadał za sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia wielu osób. Grozi mu kara pozbawienia wolności do ośmiu lat.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.