Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Zabił i poćwiartował kobietę

Janina Blikowska 16-02-2009, ostatnia aktualizacja 16-02-2009 22:24

W liceum niczym się nie wyróżniał. Był spokojnym chłopakiem. Jednak na portalu społecznościowym napisał, że zwalcza Jezusa. Dlaczego zabił prostytutkę?

W niedzielny wieczór 20-letni Jonasz S. zadzwonił do kobiety świadczącej usługi seksualne. Zaprosił ją do mieszkania na pierwszym piętrze w punktowcu przy ul. Chłodnej. Wprowadził się tam kilka dni wcześniej. – Kobietę przywiózł zaprzyjaźniony taksówkarz – opowiada policjant. – Gdy długo nie wracała, podjechał na komisariat przy ul. Dzielnej i powiadomił o tym.

Makabryczne odkrycie

Funkcjonariusze pojechali na ul. Chłodną. Usłyszeli dobiegające z mieszkania odgłosy, ale nikt nie otworzył im drzwi. Wtedy wezwali straż pożarną. Policjanci i strażacy po drabinie weszli do lokalu.W środku zastali Jonasza S., który zapewnił mundurowych, że nic się nie stało. Zaraz potem rzucił się do ucieczki. Zatrzymali go policjanci stojący pod blokiem.

W tym czasie inni mundurowi zobaczyli w jego mieszkaniu poćwiartowane zwłoki 41-letniej Barbary Z. Kobieta miała obcięte nogi i ręce, otworzoną jamę brzuszną. W pobliżu ciała leżały dwa noże.– To był makabryczny widok, aż trudno to opisać – dodaje policjant, który był na miejscu.

Ekipa dochodzeniowa pracowała przy Chłodnej ponad dobę. Wczoraj wieczorem przeszukiwała jeszcze studzienki ściekowe pod wieżowcem. Mundurowi przypuszczali, że mężczyzna mógł do nich wrzucić rzeczy ofiary.W momencie zatrzymania 20-letni Jonasz S. był trzeźwy. Nic nie wskazywało też, by wcześniej brał narkotyki.

Tragiczny żart

Chłopak pochodzi z tzw. normalnej rodziny z Wyszkowa. Jego matka jest redaktorem naczelnym jednej z miejscowych gazet. Z tym tytułem współpracował też Jonasz S. Robił zdjęcia. Za jedną z pierwszych prac, jakie wykonał dla tygodnika, zdobył trzecie miejsce w konkursie LOCAL PRESS PHOTO 2006, zorganizowanym przez Mazowieckie Centrum Kultury i Sztuki.

W Warszawie Jonasz S. miał studiować na jednej z publicznych uczelni. – Został przyjęty, ale nie złożył ślubowania, nie odebrał dokumentów, czyli de facto nie rozpoczął nauki – mówi Aleksandra Kabala, rzeczniczka uczelni.

W społecznym liceum w Wyszkowie wspominają, że S. był spokojny i niczym się nie wyróżniał. – Nie uczył się najlepiej, ale nie było z nim problemów – zapewnia jeden z pedagogów.

Na jednym z portali społecznościowych chłopak w rubryce: czym się zajmuje – wpisał „Zwalczaniem Jezusa“. Ale ani wolska policja, która prowadzi śledztwo w sprawie zbrodni, ani wyszkowska nie podejrzewają, by miał związki z satanistami. – W mieszkaniu nie znaleźliśmy niczego, co by o tym świadczyło – mówi jeden z oficerów.

Śledczy przypuszczają, że motywem tej okrutnej zbrodni były pieniądze. – W nieoficjalnych rozmowach mężczyzna przyznał, że nie chciał zapłacić kobiecie. Miał powiedzieć, że zamówił ją dla żartu. Ona zaczęła się awanturować, a to go wzburzyło. Wtedy zabił, a potem poćwiartował ciało, by łatwiej je ukryć – mówi policjant.

Dziś Jonasz S. usłyszy zarzut zabójstwa. Grozi mu nawet dożywocie.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane