Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Wpadli z fałszywymi książeczkami zdrowia

koz 26-07-2009, ostatnia aktualizacja 27-07-2009 10:33

Podrobione książeczki zdrowia kupili w Internecie, potem chcieli je odsprzedać z zyskiem. Ale pod klientów podszyli się policjanci.

autor: Bosiacki Roman
źródło: Fotorzepa

Policyjni tajniacy dowiedzieli się, że dwaj młodzi mężczyźni pojawią się na stacji benzynowej przy ul. Górczewskiej.

– Mieli sprzedać kilka książeczek zdrowia – opowiada Krzysztof Nowak, rzecznik wolskiej policji. Handlarze umówili się z potencjalnymi odbiorcami przez Internet. Jednak zamiast odbiorców na spotkanie przyszli tajniacy. Funkcjonariusze znaleźli u 21-letniego Tomasza W. i 29-letniego Dariusza G. dziesięć sfałszowanych książeczek zdrowia.

– Znajdowały się w nich wbite pieczęcie o pomyślnym przejściu badań – dodaje policjant. Za fałszywkę chcieli 80 zł. Zatrzymani przyznali się do próby sprzedaży dokumentów, grozi im do pięciu lat więzienia. Twierdzili, że kupili je na portalu internetowym za 50 zł i z zyskiem chcieli sprzedać dalej. Po postawieniu zarzutów zostali wypuszczeni do domu.

Tylko w ciągu ostatnich trzech tygodni wolscy policjanci ujęli już dziewięciu handlarzy książeczkami. Policja wzięła się do pracy po naszej prowokacji dziennikarskiej.

Pod koniec czerwca ujawniliśmy, że bez trudu można kupić fałszywą książeczkę zdrowia z potrzebnymi wpisami o badaniach. Ofertę znaleźliśmy w Internecie.

Najczęściej w takie książeczki zaopatrują się pracownicy restauracji, barów i sklepów. Wolą wydać 80 zł, niż przeprowadzić badania, które trwają tydzień i kosztują 111 zł.

W piątek w ręce mundurowych wpadł też 22-letni Dariusz U., który posługiwał się fałszywą książeczką. Jest pracownikiem jednego z wolskich hipermarketów. Został on zdemaskowany przez lekarza, do którego poszedł zrobić badania okresowe. Medyk stwierdził, że książeczka jest lewa, bo... miała wbitą pieczątkę sanepidu. Od 2006 r. nie są wbijane takie stemple, tylko lekarzy medycyny pracy. Na ich zlecenie wykonywane są specjalistyczne badania.

– Jeżeli w książeczce znajdzie się nasz stempel z datą późniejszą niż 2006 r., to wiadomo, że dokument jest nieważny – tłumaczy Dariusz Rudaś, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane