Komu zwracać warszawskie grunty?
Zwrot nieruchomości właścicielom i ich spadkobiercom zakłada ministerialny projekt reprywatyzacji Założenia do niego przygotowało Ministerstwo Skarbu.
– Jest tam mowa tylko o zwrocie, nie ma jeszcze nic na temat odszkodowań za grunty, których oddać nie można – mówiła posłanka Julia Pitera (PO) podczas wczorajszej dyskusji o projekcie reprywatyzacji.
Jednak środowisko byłych właścicieli wylicza, że spośród 40 tys. nieruchomości zabranych dekretem Bieruta, można oddać około 30 tys. – Za pozostałe odszkodowanie powinno być stuprocentowe – twardo twierdzą przedstawiciele poszkodowanych dekretem Bieruta warszawiaków.
– Pojawia się jednak pytanie, kto tak naprawdę odzyska grunty – mówi Pitera. – W mieście działają osoby skupujące roszczenia. A mechanizm takiego skupowania budzi duże wątpliwości. Były właściciel, którego zazwyczaj nie było stać na prawnika, sprzedawał roszczenia za grosze. A kupujący biznesmen, obstawiony dobrymi doradcami, w kilka miesięcy odzyskiwał grunt wart miliony.
Pitera jako przykład podaje właśnie Pałac Błękitny, do którego roszczenia kupił od hr. Zamojskiego Hubert Gierowski. Podobny przykład to działki przy Waszyngtona – roszczenia do nich sprzedała biznesmenowi przedwojenna spółka.
Zapis proponowany przez ministerstwo może oznaczać, że nieruchomości otrzymają tylko właściciele.
– Jeśli ministerstwo to właśnie ma na myśli, to chwała mu za to – cieszy się Mirosław Szypowski z Unii Właścicieli Nieruchomości. – Odetnie się w ten sposób całą rzeszę hien, które żerują na poszkodowanych.
Ale tak naprawdę zależy to od interpretacji przepisów.
Ale środowisko „bierutowców” nie mówi w tej sprawie jednym głosem. – Handel roszczeniami rozpoczął się jeszcze w latach 40., nigdy nie był zabroniony – mówi Wojciech Gruszczyński ze stowarzyszenia Dekretowiec. Sceptycznie komentują zapis prawnicy.
– Roszczenie jest własnością. A to rzecz święta, z którą właściciel może zrobić, co zechce, a więc także sprzedać – mówi mecenas Józef Forystek. A wiceprezydent Andrzej Jakubiak dodaje, że zapis może być zakwestionowany przez Trybunał.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.