Straszny dwór w praskim hostelu
Nie ma zgody sanepidu ani architektów, a hostel nadal działa. Jego właściciela były współpracownik oskarża o oszustwo.
Po tekście, w którym opisaliśmy działający bez zezwoleń hostel przy ul. Ząbkowskiej, urzędnicy postanowili sprawdzić, co dzieje się w tajemniczym obiekcie. Najemcą lokalu jest Europejskie Centrum Młodzieży i Demokracji Lokalnej. Szefuje mu Gniewomir Rokosz-Kuczyński – startuje do Europarlamentu z listy Prawica Rzeczypospolitej w Olsztynie.
Dokumentów brak
Wczoraj o godz. 10 do lokalu przy ul. Ząbkowskiej 23/25 weszła sześcioosobowa komisja praskich urzędników. Obejrzeli budynek, popukali w ściany. Zażądali od najemcy dokumentów zezwalających na przebudowę i zmianę użytkowania lokalu. Do tej pory przekonani byli, że są tam biura.– Przy sobie ich nie mam – tłumaczył Wojciech Krajewskiego, reprezentujący ECMiRDL.
– Tu są dodatkowe łazienki. Potrzebne są na nie pozwolenia – nie dawali za wygraną urzędnicy. Zauważyli też inne nieprawidłowości, np. w sanitariatach pojawiły się w kratkach wentylacyjnych elektryczne wentylatory. A najemca nie miał opinii kominiarskiej. – Wydzielone są antresola, pomieszczenia przeznaczone na pokoje noclegowe i łazienki – wyliczał kolejne bezprawne zmiany Cezary Szajewski z praskiego Zakładu Gospodarki Nieruchomościami.
– Mamy pozwolenie na wykonanie ścianek działowych – bronił się Krajewski. – Ale z kartonu lub gipsu. A tu są duże fragmenty z cegły – ripostowali inspektorzy i chcieli chociaż obejrzeć zgodę architekta. Tej też nie było, podobnie jak opinii sanepidu.
– Lokal, w którym działa hostel, powinien mieć np. odpowiednią liczbę toalet. Bez dokumentu, który to potwierdza, obiekt działa nielegalnie – wyjaśnia Wiesław Rozbicki z mazowieckiego sanepidu.Po kontroli najemca hostelu wystąpił do urzędników z pismem, by wskazali, jakich dokumentów oczekują. – Jak nam ich nie przedstawi, to za kilka miesięcy hostel będzie trzeba zamknąć – przyznaje Szajewski. Także wiceburmistrz Pragi-Północ Jarosław Sarna twierdzi, że nie zamierza hostelu legalizować.
Niedoszły restaurator
Brak dokumentacji to niejedyne kłopoty ECMiRDL. Do redakcji „ŻW” zgłosił się Tomasz Grabarczyk. Twierdzi, że szef Centrum go oszukał.– Mieliśmy wspólnie otworzyć knajpkę. Spłaciłem nawet 60 tys. zł zadłużenia za lokal – opowiada Grabarczyk. – A Rokosz-Kuczyński nie załatwił żadnych zezwoleń, pieniędzy nie zwrócił, a jak przestałem płacić czynsz, to wypowiedział mi umowę i zniszczył to, co już w lokalu zmieniłem.
Gniewomir Rokosz-Kuczyński zdziwiony jest zarzutami. – Hostel jest w porządku – tłumaczy. – Otworzyliśmy go, bo to nasza działalność statutowa. A zgodę na adaptację wnętrz dostaliśmy. Jeszcze bardziej zdziwiony jest zarzutami byłego współpracownika. – 60 tys. zł było dobrowolną składką na rzecz Centrum, tak jest zapisane w umowie – wyjaśnia.
– O zgody na remonty mógł występować sam, bo miał pełnomocnictwa. Dodaje, że niczego panu Grabarczykowi nie zniszczył. – Jak zrezygnował z restauracji, musieliśmy znaleźć inne przeznaczenie obiektu – tłumaczy. Poszkodowany nie daje za wygraną. Zgłosił na policji zniszczenie mienia i zawiadomił prokuraturę o podejrzeniu oszustwa. Ta bada sprawę.
Dodaj swoją opinię
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.