Dęby, lipy i cyprysy: wielka zielona operacja
Wysoki na trzy piętra, 29-tonowy dąb z działki przy ul. Pełczyńskiego 20C w Warszawie został przeniesiony w inne miejsce przy użyciu 90-tonowego dźwigu.
Drzewo przesadziła spółka deweloperska NC Investment. Dąb ma zdobić front budowanego przez firmę budynku mieszkalnego. – Zależy nam na zachowaniu dużych, wieloletnich drzew, które rosną na naszych działkach – podkreśla Piotr Laszkiewicz, prezes NC Investment i wiceprzewodniczący Rady Polskiego Związku Firm Deweloperskich. – Na ich zakup nie byłoby nas stać. Kupowanie drzew o takich gabarytach i ich sadzenie nie jest zresztą ani przyjęte, ani nawet możliwe – podkreśla. To nie pierwsza taka operacja NC Investment. Firma ma na koncie przesadzenie dębu, który rósł na placu budowy przy ul. Lazurowej w stolicy. Drzewo stoi teraz na publicznym terenie.
Prezent od natury
– Drzewa można wycinać, i tak robi większość deweloperów. Ma to uzasadnienie ekonomiczne, logistyczne i zdroworozsądkowe. Przesadzenie drzewa, szczególnie dużego, wymaga m.in. specjalistycznego sprzętu i trzyletniej opieki po przesadzeniu – podkreśla Laszkiewicz. – Nakłady są kilkakrotnie wyższe niż opłata za wycięcie – zwraca uwagę.
W ostatecznym rozrachunku przesadzanie się opłaca, mimo pozornych strat. – Budynek z dębem zdobiącym front budynku przy ul. Pełczyńskiego będzie zupełnie inaczej odbierany, niż gdyby dębu tam nie było – mówi szef NC Investment. – Jesteśmy oczywiście normalnym podmiotem komercyjnym, który musi się kierować rachunkiem ekonomicznym. Jak dla każdego dewelopera bardzo ważny jest dla nas PUM, czyli możliwa do wybudowania na działce powierzchnia użytkowa mieszkań. Zawsze jednak można znaleźć złoty środek.
Zdaniem Laszkiewicza zastane na kupionej działce drzewa to prezent od natury. – Głupotą byłoby go nie przyjąć. Zdroworozsądkowe podejście do biznesu na pewno da się pogodzić z ratowaniem wartościowego drzewostanu. I tę właśnie ideę chcielibyśmy zaszczepiać w naszym środowisku biznesowym – podkreśla.
Drzewa przesadza także spółka Okam. Jak opowiada Tomasz Lewczuk, dyrektor techniczny firmy, miejsca zmieniły cztery cyprysy rosnące na terenie warszawskiego osiedla Mokka przy ul. Konstruktorskiej oraz wiąz szypułkowy i dwie lipy drobnolistne, które rosły na działce zajętej pod inwestycję Vista przy ul. Woronicza.
– Okam współpracuje też ze specjalistycznymi firmami architektury krajobrazu – mówi Lewczuk. – Dzięki temu zieleń, która ma zdobić osiedle, jest dostosowana do warunków nasłonecznienia i nawodnienia terenu. Może więc służyć mieszkańcom wiele dziesięcioleci – podkreśla.
Przypomina, że na każdej działce musi być zachowany odpowiedni procent powierzchni biologicznie czynnej. Limity są wskazane w planach zagospodarowania przestrzennego. – Do takich powierzchni wlicza się zarówno zazielenione, niezabudowane tereny, jak i powierzchnie stropodachów garaży podziemnych. To minimum, które inwestor musi spełnić – wyjaśnia Lewczuk. – My zaś zawsze się staramy, by zieleni było więcej. Zielone osiedla są chętniej wybierane przez klientów. Często stanowią odskocznię od miejskiego krajobrazu – opowiada.
Rośliny antysmogowe
Z usług wyspecjalizowanych pracowni architektury krajobrazu korzysta także Budimex Nieruchomości. – Architekt współpracuje z projektantami innych branż, np. instalacji oświetleniowych. Wszystko po to, by końcowy efekt osiedlowego ogrodu był dopracowany, a jednocześnie praktyczny i jak najmniej uciążliwy w późniejszym utrzymaniu – mówi Andrzej Miś, rzecznik Budimeksu. – Trzeba pamiętać, że dobrze zaprojektowana zielona infrastruktura ma korzystny wpływ na zurbanizowane środowisko miejskie. Na naszych zieleńcach pojawią się m.in. rośliny o właściwościach antysmogowych – podkreśla. I dodaje, że firma stawia na różnorodność. – Projektanci dobierają rośliny, które zdobią ogród cały rok. Mogą to być rośliny kwitnące, gatunki, których liście się przebarwiają wraz ze zmianą pór roku, ale i drzewa czy krzewy zimozielone. Ważne, by sprawdziły się w miejskich warunkach. Liczą się więc walory estetyczne i praktyczne – tłumaczy Miś.
Jako przykład podaje osiedle Mangalia Mokotów w Warszawie. – Na realizację ambitnych projektów często nie pozwala płaska powierzchnia. Stąd celowo różnicujemy wysokość terenu, wprowadzając m.in. pagórki – opowiada rzecznik Budimeksu. – Ten naturalny sposób dzielenia ogrodu pozwala wyodrębnić w nim różne strefy, np. zacisznego odpoczynku.
Starych drzew stara się nie wycinać Dom Development. – Jeśli to tylko możliwe, zachowujemy je albo przesadzamy – deklaruje Radosław Bieliński, rzecznik spółki. – To droższa, bardziej pracochłonna operacja, ale warto ją podjąć. Trzy stare dęby przesadziliśmy na przykład na warszawskim osiedlu Port Żerań. Trzy kolejne czekają na przesadzenie. Kilka lat temu podobną operację przeprowadziliśmy na białołęckim osiedlu Wille Miejskie Klasyków. Dzięki temu mieszkańcy inwestycji mogą na co dzień cieszyć się pięknymi starymi dębami, które stoją na dziedzińcu – mówi.
Dom Development sadzi na osiedlach także młode drzewa. – Inwestycje dodatkowe prowadzimy zresztą na terenie większości naszych osiedli. Sadzimy drzewa, budujemy drogi i inne elementy infrastruktury służące mieszkańcom osiedla i okolic – podkreśla Bieliński. – Staramy się tworzyć przyjazną mieszkańcom przestrzeń.
masz pytanie, wyślij e-mail do autorki: a.gawronska@rp.pl
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.