Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

"Chopin" przypłynął

31-03-2004, ostatnia aktualizacja 31-03-2004 00:18

Do nabrzeża przy moście Poniatowskiego "Chopin" przybił wczoraj o godz. 17.40. Na lądzie załogę powitali ubrani w galowe mundury dyrektor urzędu żeglugi śródlądowej Andrzej Potapowicz i Józef Kowalewski z Ligi Morskiej i Rzecznej.

To naprawdę wielkie wydarzenie. Od 30 lat do Warszawy nie przybył tak wielki statek - cieszył się komandor porucznik Józef Kowalewski. Rejs z Gdańska do Warszawy nie był prosty, mimo że okręt nie wiózł jeszcze pasażerów. - Czuliśmy się jak pionierzy. Tyle czasu nikt tędy nie pływał! Żegluga rzeczna jest o wiele trudniejsza od morskiej, tym bardziej po Wiśle, która jest nieuregulowana. W każdej chwili groziło nam utknięcie na mieliźnie - mówi kapitan Frank Baehring, którego armator zwerbował w Niemczech. Pomocą służył mu pilot statku Stanisław Pielaciński, jeden z najbardziej doświadczonych kapitanów polskiej żeglugi rzecznej. - Najgorzej płynęło się nam od Torunia do Włocławka. Jest tam płytko, a dno kamieniste. Podobnie w Modlinie, gdzie w wodzie zatopiono mnóstwo żelastwa. Całkiem nieźle jest między Płockiem a Włocławkiem. Tam rzeka ma aż 12 m głębokości - tłumaczy kapitan Pielaciński. Mierzący 83 metry "Frederic Chopin" to luksusowa jednostka. Wyposażony jest w eleganckie apartamenty, restaurację, dyskotekę, butik i zakład fryzjerski. Zabiera na pokład 82 pasażerów. Za trwający tydzień rejs z Warszawy do Gdańska trzeba zapłacić 9OO euro. Wycieczkowiec w sobotę wyruszy w rejs do Gdańska. Nie wiadomo, kiedy warszawiacy zobaczą go kolejny raz. - O ile utrzyma się wysoki poziom Wisły, będziemy dopływali do samej stolicy. Jeśli wody będzie mało, cumować będziemy w porcie w Modlinie - mówi Baehring. 31.03.2004 r.
__Archiwum__

Najczęściej czytane