Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Moja Złota ulica

12-08-2003, ostatnia aktualizacja 12-08-2003 00:45

Znakomita dokumentalistka Ewa Borzęcka zrobiła film o kamienicy przy ul. Złotej. Tu powstawał polski serial wszech czasów "Dom". Prawdziwi mieszkańcy Złotej też mają swoją przejmującą historię.

Jest na rogu ulic Złotej i Żelaznej kamienica. Jedni mówią - ruina, drudzy - zabytek wart ocalenia. Są też tacy, dla których zdewastowany budynek wciąż jest domem. Chociaż musieli się z niej wyprowadzić. Kamienicy przy Złotej 83 nie sposób jednak do końca opuścić. Przekonała się o tym znana dokumentalistka Ewa Borzęcka. Autorka ponad dwudziestu filmów (m.in. "Sprawa Szeryfa" , "Kobiety, koty, dzieci", "Arizona", "Oni") poświęciła kamienicy trzy lata. Zrealizowała ponaddwugodzinną opowieść "Pekin - Złota 83?. Prapremierowy pokaz - jeszcze w wersji cyfrowej - odbył się w sobotę w ramach festiwalu w Kazimierzu. Film jest niecodziennym dokumentem. Został skonstruowany jak fabuła - nie ma w nim wypowiedzi do kamery, a dramaturgia prowadzona jest konsekwentnie od pierwszego ujęcia. Film ma trafić na duże ekrany. Rozstania i powroty  - Nie wierzę w przypadki, ale w czasie pracy nad poprzednim dokumentem - "Damsko-męskie sprawy" - za jednym z bohaterów musiałam pojechać właśnie na Złotą 83. Kiedy zobaczyłam tę kamienicę, wiedziałam, że tego właśnie miejsca od dawna szukam - mówi Borzęcka. Marzyła, by zrobić opowieść o podobnym domu i zakorzenionych w nim ludziach. Czym innym jest jednak wizja, czym innym jej realizowanie. "Oswajanie" tego właśnie tematu wymagało wyjątkowo wiele czasu i zachodu. Blisko półtora roku trwała dokumentacja. Niemal drugie tyle reżyserka przeznaczyła na zdjęcia. - Bardzo ciężko było mi dotrzeć do bohaterów, spowodować, by zgodzili się na obecność kamery. Nie przypominam sobie równie trudnej realizacji. W pewnym momencie pomyślałam nawet: dość, rezygnuję z tego. Ale wróciłam. Po trzech miesiącach. I naprawdę było warto! Rejon, w którym mieści się budynek starzy warszawiacy nazywają Pekinem. Czasami tę egzotyczną nazwę uzupełniają jeszcze określeniem Trójkąt Bermudzki. Tworzyły go ulice Złota, Sienna i Żelazna. Po wojnie obszar ten z roku na rok stawał się coraz mniej bezpieczny. W kamienicach, do których po roku 1945, wracali dawni lokatorzy, dokwaterowywano nowych mieszkańców. Pojawił się tzw. element. Miejsce utraciło dawny status. A przecież przed wojną mieszkali tu zamożni mieszczanie. Uroda rodem z Pekinu Kamienica przy Złotej 83 powstała na przełomie XIX i XX stulecia. Jej twórca miał zapewne nadzieję, że nowy wiek przyniesie wiele dobrego, bo zwieńczył budynek dwiema kamiennymi postaciami - starca przekazującego berło młodzieńcowi. - Kamienica była przepiękna, ale po wojnie wiadomo, co się działo z takimi budynkami. Powyrzucano ozdoby świadczące o dawnej świetności, powyrywano balkony, a kamienne schody uległy dewastacji. Dobudowano natomiast dodatkowe klatki schodowe, przy których powstały maleńkie pokoiki. Z nakazu kwaterunkowego zamieszkiwali je byli więźniowie lub margines społeczny - opowiada Borzęcka. W filmie "Pekin - Złota 83? Borzęcka portretuje najbardziej wyrazistych lokatorów - obok dawnego ziemianina m.in. mężczyznę po wyroku (za zabójstwo) i leciwą damę, którą mieszkańcy kamienicy nazywają Baronową. - Mimo zmian, jakie nastąpiły, świat wewnątrz kamienicy pozostał niewiarygodnie piękny. Znalazłam tu wszystko, co filmowiec może sobie wymarzyć: przebogate, różnorodne ludzkie losy. Obfitujące w sytuacje dramatyczne, a nawet tragiczne, lecz nie pozbawione także liryzmu i humoru. I fantastycznych bohaterów. Pewnego dnia mieszkańcy dowiadują się, że muszą opuścić dom. Zadecydowały o tym - z jednej strony względy bezpieczeństwa - z drugiej prawa nowego właściciela, który w tym miejscu zamierza zainwestować. Mieszkańcy widzą, że nastąpił koniec. Kamienica umarła. Pojawia się jednak coś pozytywnego. Wiadomość o nakazie eksmisji integruje mieszkańców. Konsolidują się, stają bardziej otwarci. Zaczynają sobie uświadamiać, jak - mimo wielu niedogodności - było im dobrze na Złotej. Czują się jak wyrzuceni z raju. Złota wciąż przyciąga uwagę. Dzięki serialowi "Dom" adres Złota 25 znają ludzie w najbardziej odległych zakątkach kraju, a często i poza jego granicami. Złota kojarzyła się z gospodarzem Popiołkiem, który z oddaniem przywracał przedwojenny porządek w pełne zawirowań życie kamienicy. I tak się trudno rozstać Ewa Borzęcka też nie bez powodu swój "dom" znalazła właśnie na Złotej. Dokumentalistka mówi, że jest na tej ulicy jakaś niewiarygodna magia. I siła, która nie pozwala tego miejsca na dobre opuścić. - Ile razy, już po zakończeniu zdjęć, w czasie gdy lokatorzy od dawna byli wykwaterowani, zaglądałam na tamto podwórko, zawsze spotykałam kogoś, kto tam wcześniej mieszkał. Zdarzało się, że było tam kilka osób - mówi reżyserka. Do kamienicy czekającej na wejście inwestora, który ma ponoć zostawić z budynku jedynie zabytkową fasadę i wyburzyć wnętrza, nie wróci już jedna z bohaterek. Filmowcom zwierzała się, że chce umrzeć tylko tu, na Złotej. Nie było to jej dane. Rozstanie z domem wytrzymała trzy miesiące. Data: 2003-08-12
__Archiwum__

Najczęściej czytane