Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Co dalej z Krakowskim

Maciej Miłosz 20-07-2008, ostatnia aktualizacja 24-07-2008 14:53

Odnowiony Trakt Królewski jest pięknym miejscem, ale martwym. Brakuje atrakcji przyciągających tłumy. Rozpoczynamy debatę: jak zagospodarować salon Warszawy?

autor: Gardziński Robert
źródło: Fotorzepa

Jest już kilka minut po godz. 23, spacerujemy po odrestaurowanej ulicy. Chodzimy tam od kilku dni. Po trwającym dwa lata remoncie czujemy się nawet trochę nieswojo: jest tu czysto i wreszcie nie słychać maszyn budowlanych. Choć już prawie północ, to mija nas sporo spacerowiczów. Dopiero kilkanaście minut wcześniej zamknięto stojącą obok kościoła Świętej Anny wieżę widokową. – Trochę za mało tu zieleni, kwiatów – narzeka czekający na klientów taksówkarz, którego pytamy o pierwsze wrażenia na nowym Trakcie.

Zakąski, przekąski to za mało

Ruszamy w stronę Nowego Światu. Po prawej, tuż za Miodową, mijamy 24-godzinne bistro. Na zewnątrz zdecydowana większość stolików jest zajęta. Dalej podświetlony pomnik Mickiewicza i monumentalny Pałac Prezydencki.

Naprzeciwko Pałacu prawdziwa perełka na nocnej mapie miasta: Zakąski, Przekąski. Czynne całą dobę, ludzie tłoczą się przed wejściem.– Ale to za mało – uważa Artur, jeden z klientów bistro. – Świetnie wpaść tutaj na chwilę na śledzika i coś mocniejszego, ale tak naprawdę to jedyna knajpa z klimatem, która czeka na przechodniów non stop. A dalej w stronę Nowego Światu – pustynia...

W parku za skrzyżowaniem z ulicą Karową stoi oświetlona wystawa ze zdjęciami z Kresów Wschodnich. Nawet o tej porze kilka osób ogląda zdjęcia. W pobliżu bramy Uniwersytetu jeszcze kilka knajpek, na dziedzińcu UW karaoke.

– To ładna ulica, ale nie ma tu nic szczególnego. Poza kilkoma miejscami, gdzie można się napić piwa i coś zjeść, jest zwyczajnie nudno – stwierdza Bjorn z Norwegii, który z uwagą słucha kolejnych popisów niedoszłych gwiazd estrady. – Jeśli miałbym Krakowskiemu Przedmieściu wystawić cenzurkę, byłaby to słaba trója – dodaje Bjorn.

– W czasach mojej młodości Nowy Świat był jak Pola Elizejskie Warszawy. I nawet nie chodzi o to, że domy były kiedyś piękniejsze. Tu byli ludzie, był ruch – opowiada nam varsavianista i podróżnik Olgierd Budrewicz.Według Budrewicza, dziś nie ma sensu porównywać stołecznych ulic do paryskiego Champs-Elysees czy londyńskiego Piccadilly Circus.

– To tak, jakby porównać piłkarskie drużyny Legii Warszawa i Chelsea Londyn. Niestety, są to po prostu dwie odległe od siebie o setki milionów lat świetlnych galaktyki – dodaje znany varsavianista.

Przywróćmy tu życie

Miasto wydało ponad 50 mln złotych na remont Traktu Królewskiego, dlatego nie można tego zmarnować. Na razie Krakowskie jest pełne życia tylko na tablicach informacyjnych z wizualizacją ulicy pełnej ogródków restauracyjnych. Rozpoczynamy więc dyskusję: jak ożywić Krakowskie Przedmieście i zrobić z niego prawdziwy miejski salon?

Przez cały tydzień będziemy rozmawiać na ten temat z ekspertami i spacerować Traktem Królewskim ze znanymi warszawiakami. Na koniec wybierzemy się na spacer z prezydent miasta Hanną Gronkiewicz--Waltz i spytamy, jaką ma wizję rozwoju Warszawy.

Dodaj swoją opinię i przeczytaj, jak wypowiedzieli się inni

Wybrane opinie czytelników:

Marian: Przydałby się tam jakiś parking w pobliżu żeby z odległych miejsc Warszawy spokojnie dojechać

Bartek: Koloryt i atmosferę tworzą ludzie. Ściślej - “tłum” w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Tymczasem miejscy planiści chcieliby mieć na Krakowskim “salon Warszawy”. Kto zaludni ten salon? Trudno oczekiwać, że codziennie będziemy odwiedzać drogie restauracje i ekskluzywne sklepy. Potrzeba czegoś, co przyciągnie na tę ulicę setki warszawiaków i gości. Potrzeba atmosfery, którą tworzą dziesiątki ciekawych i dostępnych knajpek, sklepików, klubów a także muzycy uliczni, malarze, itd. Potrzeba różnorodności. Jak na razie, urzędnicy chcą naprawiać sytuację zakazami: klasyczny przykład to pomysł usunięcia “kebabowni”, zamiast ich estetyzacji i rearanżacji.

warszawiak: W Rzymie, Paryżu, Berlinie, Londynie - wszędzie centra miast są bardzo drogie. Jednak taka już jest ich specyfika ale dlatego, też nam się tak podobają. Centrum przedwojennej Warszawy też było zawrotnie drogie. Wystarczy wspomnieć, że czynsz za mieszkanie na Wiejskiej lub Marszałkowskiej wynosił ok. 7-8 pensji listonosza. Nie zrobi się taniego i porządnego centrum miasta. To tak jak by chcieć kupić taniego Jaguara albo polecieć na tanie wakacje na Lazurowe Wybrzeże. W tym wypadku te słowa się wykluczają. Niestety my lubimy latać na tanie wakacje a później mamy pretensję, że mieszkaliśmy na śmietniku.

Michał: Sz. P. Prezydentowa nawet nie dostrzega braku propozycji kulturalnych nie tylko na Krakowskim, ale i w całym mieście. Przypomnę, ku zgrozie niektórych, że za poprzedniej władzy na pl. Zamkowym w sezonie co tydzień stawała estrada, na której coś się działo. Najwyraźniej obsługa bufetu takich potrzeb nie ma. Nie ma nawet pomysłów jakichkolwiek festiwali (muzycznych, filmowych, wszelkich innych), koncertów, wystaw, itd - a co dopiero mówić o realizacji podobnych zamierzeń. To co się dzieje, jak np. wystawa o Kresach zorganizowana przez Ośrodek Karta, dzieje się prawie zawsze bez udziału miasta. W tym samym czasie miasto odcina się od większości istniejących imprez kulturalnych - chociażby obcinając dotacje. Niestety, niektórzy bardziej nadają się na obsługę bufetu niż prezydenta europejskiego miasta. Wystarczy wspomnieć, co wzbudziło niesmak p. Prezydent: kebab, czyli właśnie menu bufetu. Taka jej kultura.

warszawiak: Życie miasto to nie tylko scena na starym mieście i Doda wymachująca implantami. Czy rozrywki w Warszawie muszą w treści i formie przypominać odpust w Pcimiu? Co my mamy z tymi “estradami” i “festynami”.

Kangur: Ta ulica aż sie prosi o drogie restauracje, galerie i sklepy(ubrania, diamenty, złoto etc.) Natychmiast miasto powinno zlikwidować te wszystkie tanie i tandetne restauracje i piwiarnie. Tu oprócz super drogich restauracji (a to można regulować odpowiednio wysokim czynszem) powinny być sklepy - Gucci, Varsace, Prada, Armani może po komisie jakichś drogich marek samochodowych typu Bentley, Lamborghini czy Ferarri (co tez przyciąga ludzi). Tez bym tu widział urządzony w jakiejś kamienicy albo nawet dwóch pierwszy 6-gwiazdkowy hotel w Polsce i pewnie Europie centralnej i wschodniej typu Varsace (jeden już jest na Gold Coast w Australii). Do tego posadzić paru Chińczyków przy fortepianach ustawionych wzdłuż Krakowskiego i niech jadą Chopina od rana do wieczora, tak żeby się Paniom i Panom przyjemnie kasę wydawało ;-) Pozdrowienia z Australii.

xman: Kangur - I dopiero wtedy miasto będzie mogło powiedzieć, że remont Krakowskiego to inwestycja! Jak dotychczas to raczej wygląda na sponsoring spelun, kebabów i sklepów ze szmatami.

Jacek: Jak czytam te idiotyzmy na temat luksusowych sklepów, a raczej ich braku, na Krakowskim Przedmieściu, to mi się chce śmiać. Co za bzdura! Już widzę te tłumy zamożnych klientów całymi zastępami spacerujące po nowym, luksusowym Krakowskim Przedmieściu i odwiedzających codziennie luksusowe restauracje. Tylko kompletny ignorant może na coś takiego wpaść!!! Z resztą, spójrzcie na Kraków - tam na Rynku Głównym jakoś nie ma ekskluzywnych knajp i sklepów, a są tłumy ludzi praktycznie 24 godziny na dobę. Czemu? Bo o każdej porze praktycznie mogą tam znaleźć miejsce dla siebie - zarówno tanie, jak i drogie. Ale w Warszawie to niewykonalne, bo z Krakowskiego Przedmieścia oraz ze Starówki zrobiło się odmalowany, martwy skansen, zaś mieszkańcy tych rejonów najchętniej pozbyliby się wszystkich turystów.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane