Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Bandyci skatowali pracownicę salonu gier

blik 20-11-2009, ostatnia aktualizacja 21-11-2009 13:36

Po nocnym napadzie kobieta walczy o życie. Z salonu w Górze Kalwarii złodzieje zrabowali ok. tysiąca złotych. Poszukuje ich policja.

autor: Bosiacki Roman
źródło: Fotorzepa

Salon z automatami do gry znajduje się przy ul. Pijarskiej vis-a—vis jednostki wojskowej. Jest czynny całą dobę. W nocy z czwartku na piątek pracowała tam 58-letnia Stanisława D.

Przed godz. 6 rano nieprzytomną kobietę w kałuży krwi znalazła zmienniczka. Wezwała policję i pogotowie. – Pracownica salonu padła ofiarą napadu – opowiada jeden z policjantów. Musiało do niego dojść kilka godzin wcześniej. Według ustaleń śledczych, przestępcy najpierw brutalnie pobili pracownicę. – Nie zadali jej ran żadnym narzędziem, a raczej uderzali jej głową o posadzkę, stąd tak poważne obrażenia – opowiada policjant.

Ranna kobieta w ciężkim stanie została przewieziona do szpitala przy Wołoskiej w Warszawie. Jest w śpiączce.

Bandyci skradli kasetkę z pieniędzmi. Jak przypuszczają policjanci, mogło w niej być ok. tysiąca złotych – tyle gotówki było zwykle w czasie nocnej zmiany.

To nie pierwsza tego typu napaść na salon gier. Do podobnej doszło w nocy z 20 na 21 września na Ursynowie. Bandyta uderzył pracownika czymś ciężkim w głowę i go zabił. Następnie powyrywał z automatów kasetki z pieniędzmi i uciekł. Na ciało kolegi leżące w kałuży krwi natrafił inny pracownik salonu, który przyszedł rano do pracy. Policjanci na miejscu zbrodni zabezpieczyli ślady. Dzięki temu ustalili, kto dokonał morderstwa. Okazało się, że był to 22-letni Piotr M. Podczas przesłuchania przyznał się do napadu i zabójstwa. – Potrzebowałem pieniędzy na spłatę hazardowych długów – tłumaczył. Mężczyzna w areszcie oczekuje na proces.

Z kolei w październiku nieustalony dotąd bandyta napadł na salon gier przy ul. Grójeckiej. Grożąc pracownicy bronią, kazał jej się położyć na ziemi, a sam wyjął z sejfu ok. 6 tys. zł i uciekł.

W Górze Kalwarii przez wiele godzin ekipa dochodzeniowa pracowała na miejscu napadu. Zabezpieczano ślady. Na razie nikogo nie zatrzymano.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane