Ulice Bombaju we krwi
Turyści z hoteli Tadż Mahal i Oberoi są już bezpieczni. Po dwóch dobach komandosi odbili ostatnich zakładników. Antyterroryści przeprowadzili też szturm na żydowski instytut.
Dramat zakładników ośrodka ortodoksyjnej grupy Czabad-Lubawicz trwał 12 godzin. Część komandosów dostała się na dach budynku z helikopterów. Inni wysadzili kawał muru, by dostać się do środka. Piętro po piętrze przeczesywali budynek. Znaleźli ciała pięciu ofiar.
Wcześniej jednemu z pracowników ośrodka udało się wydostać na zewnątrz. Wyniósł ze sobą dwuletniego chłopca. Nie wiadomo, czy wśród ofiar są rodzice dziecka.
Akcję w żydowskim ośrodku obserwowały tłumy gapiów. Niektórzy stali na balkonach, inni przyszli z lornetkami. Gdy komandosi ogłosili koniec akcji, tłum zaczął krzyczeć z radości.
Do piątku w zamachach w Bombaju zginęło co najmniej 155 osób – to najnowsze dane hinduskiej policji. Rannych jest około 300. Ofiar może być więcej.
Komandosi odbili w piątek dwa pięciogwiazdkowe hotele. Jeden z komandosów przeszukujących Tadż Mahal mówił, że widział co najmniej 50 ciał. Tylko w jednym pokoju doliczył się kilkunastu zwłok.
W luksusowym Oberoi znaleziono 24 ciała. „Policja pozwoliła nam wejść i ewakuować ludzi” – relacjonowała na stronach internetowych sieci Oberoi Hotels & Resorts obsługa hotelowa. Była godzina 14.15. „Personel i służby bezpieczeństwa chodzą od pokoju do pokoju, sprowadzając gości do lobby. To potrwa kilka godzin” – informował hotel.
Komandosi uwolnili 143 osoby. – Jestem głodny i chce mi się pić. Dajcie mi najpierw zjeść. Przez 36 godzin nie jadłem normalnego posiłku. Przeżyłem dzięki ciasteczkom – mówił jeden z uwolnionych zakładników. W grupie było około 20 członków załóg linii lotniczych Lufthansa i Air France. Również wielu Kanadyjczyków. Jeden mężczyzna wyszedł z dzieckiem na ręku.
Niektórzy taszczyli walizki, inni trzymali w rękach paszporty. – Jadę do domu, do żony – powtarzał szczęśliwy Brytyjczyk Mark Abell, który na czas strzelaniny zabarykadował się w pokoju.
Ale terroryści nie dawali za wygraną. Jeden z nich jeszcze w piątek ukrywał się w sali balowej hotelu Tadż Mahal. Gdy komandosi rzucali w jego kierunku granatami, odpowiadał ogniem. Ranna w nogę została kamerzystka AFP. Pojawiły się też informacje o kolejnej strzelaninie na dworcu kolejowym. W całym mieście zamknięte były szkoły i banki. Ludzie boją się wychodzić z domów.
Polacy, który znajdowali się w zaatakowanych hotelach, są bezpieczni. Grupa europosłów, w tym Jan Masiel, spędziła noc na przedmieściach Bombaju u przyjaciół konsula Francji. Niektórzy, w tym Polak, mieli w piątek odlecieć francuskim samolotem.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.