Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Parlament ma grupę rowerową

ak 12-03-2008, ostatnia aktualizacja 19-05-2008 11:39

W Sejmie powstała Parlamentarna Grupa Rowerowa. Należy do niej 30 posłów. Wśród członków jest m.in. szef klubu LiD Wojciech Olejniczak i posłanka PiS, była minister sportu Elżbieta Jakubiak.

Wiceprzewodniczący Grupy Łukasz Gibała (PO) podkreślił, że posłowie chcą "promować rozwój transportu rowerowego także przez pokazywanie się na rowerach".

"Chcemy współpracować z podobnymi grupami z innych parlamentów. Pojawił się pomysł, że będziemy spotykać się razem na rowerach" - dodał Gibała.

"Będziemy rozmawiać z urzędnikami, głównie z Ministerstwa Infrastruktury. Chcemy przynajmniej część postulatów zgłaszanych przez rowerzystów wprowadzić w życie" - podkreślił.

Gibała zapowiedział, że dziś odbędzie się w Sejmie spotkanie z grupą kilkunastu ekspertów reprezentujących stowarzyszenia rowerzystów z całej Polski. "Mają nam przedstawić swoje postulaty. Po spotkaniu odbędzie się happening polegający na tym, że posłowie będący członkami grupy odbędą przejażdżkę rowerową kończącą i zaczynającą się pod Sejmem" - dodał.

Wojciech Olejniczak uzasadnia swój akces do Grupy chęcią "promocji zdrowego trybu życia". "Jestem zwolennikiem jazdy na rowerze. W Polsce jazda na rowerze jest ciągle zbyt mało popularna" - powiedział Olejniczak.

"W parlamencie funkcjonują zespoły piłkarskie i narciarskie - nie ma powodu, żeby nie istniała grupa rowerzystów" - podkreślił.

Poseł PSL Eugeniusz Kłopotek uważa pomysł powstania Grupy za chybiony. "Jak posłowie wymyślają tego typu historie to znaczy, że nie mają nic do roboty. Ja w Sejmie na rowerowe wojaże czasu nie znajduję" - powiedział.

"Kto chce jeździć niech jeździ. Niech się koledzy skrzykną i uprawiają sport. Wątpię też, że sprawy rowerzystów efektywnie załatwi specjalna grupa" - dodał. Zaznaczył przy tym, że sam stara się jak najczęściej wsiadać na rower. "Moja średnia 'dawka' to 40 km" - chwali się poseł.

rp.pl

Najczęściej czytane