Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Światła na przejściu śmierci przy Bema

Konrad Majszyk, Janina Blikowska 14-11-2008, ostatnia aktualizacja 16-11-2008 15:55

Po serii tragicznych wypadków drogowcy obiecują do końca kwietnia zainstalować światła na skrzyżowaniu ul. Kasprzaka i Bema. – Do tego czasu ktoś tam znowu zginie – mówią mieszkańcy.

Zarząd Dróg Miejskich ogłosił przetarg na dostawę i montaż sygnalizatorów na tym skrzyżowaniu: obok kościoła św. Stanisława i w sąsiedztwie dojazdu do hali Expo XXI . Oferty mają zostać otwarte 4 grudnia. A przed końcem roku drogowcy mają podpisać umowę z wykonawcą.

– Światła powstaną do końca kwietnia przyszłego roku – zapowiada rzeczniczka ZDM Urszula Nelken. – Ale w przypadku ostrej zimy dopuszczamy możliwość opóźnienia tego terminu – uprzedza.

W ciągu 10 miesięcy tego roku na skrzyżowaniu doszło do trzech wypadków, w których zginęła jedna osoba, a trzy inne zostały ranne. Do końca kwietnia doszło tutaj do 12 kolizji (Komenda Stołeczna nie miała świeższych statystyk).

Mieszkańców okolicznych bloków oburza kwietniowy (albo późniejszy) termin. Wytykają, że w piśmie do Spółdzielni Mieszkaniowej PANz października dyrektor ZDM Grażyna Lendzion obiecała, że światła powstaną w tym roku.

– Nie rozumiem tej zwłoki. I nie wykluczam, że zorganizujemy kolejny protest i znowu zakorkujemy ul. Kasprzaka – mówi Jan Sapun mieszkający w sąsiedztwie „przejścia śmierci“.

W czerwcu mieszkańcy na godzinę zablokowali ul. Kasprzaka. Tamten protest nie został oficjalnie zgłoszony. Policja zapowiedała ukaranie organizatorów. Ostatecznie sprawa została umorzona. Tym razem pikieta ma być legalna.

Jak ZDM tłumaczy powolne tempo działania? Podobno wszystko z powodu problemów z pracownią projektową z Lublina. Miejski inżynier ruchu postawił jej warunek: sygnalizacja musi objąć też pobliską ścieżkę rowerową. Projektant odmówił, chcąc aneksu do umowy.

– Doszło w końcu do ugody sądowej. Firma uaktualniła projekt, a ZDM zrezygnował z naliczonych kar. Udało się, ale to właśnie z powodu tych procedur nie zdążymy ze światłami w tym roku – mówi Nelken.

W marcu na tym przejściu została śmiertelnie potrącona Helena Michalska. Jej syn Valdemar Kozlovsky apeluje:
– Nie zwlekajmy już dłużej. W czwartek widziałem w tym miejscu kolejną kolizję.


Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane