Szeregowcy na wolności
Trzech żołnierzy oskarżonych o ostrzelanie afgańskiej wioski Nangar Khel opuści areszt. Sąd tym razem wykluczył obawę matactwa, lecz nie oznacza to, iż są niewinni.
Areszt opuszczą starsi szeregowi Jacek J., Robert B. oraz Damian L. Dwaj pierwsi obsługiwali moździerz. Trzeci strzelał z ciężkiego karabinu maszynowego. Żołnierze wyjdą na wolność – prawdopodobnie – najwcześniej w poniedziałek.
W uzasadnieniu decyzji dotyczącej Jacka J. sędzia ppłk Rafał Korkus podkreślał, że prawdopodobieństwo popełnienia zarzucanego mu czynu jest wysokie. – Świadczą o tym zebrane dowody, zeznania świadków oraz innych podejrzanych.
Argumenty o przedłużeniu aresztu nie spełniają jednak określonych warunków – podkreślał. Przypomniał, że w sprawie ostrzału zostały już przeprowadzone konfrontacje, a prokuratura kilkakrotnie przesłuchała wszystkich istotnych świadków. Żołnierze zostali jednak zawieszeni w czynnościach służbowych, muszą też zdać do depozytu paszporty.
Satysfakcji z takiego rozwiązania nie kryje mecenas Tomasz Krzyżanowski, obrońca Jacka J. – Sąd wreszcie podjął słuszną decyzję. Mój klient powiedział już w prokuraturze wszystko, co mógł powiedzieć. Obawa matactwa jest praktycznie żadna – podkreśla Krzyżanowski.
Tymczasem w areszcie nadal pozostaną – dowódca bazy kpt. Olgierd C., kierujący plutonem ppor. Łukasz B., jego zastępca chor. Olgierd O., a także obsługujący moździerz plut. Tomasz B. – Należy odróżnić żołnierzy od ich przełożonych, którzy mogli spowodować, że rozkaz ostrzelania wioski, o ile został wydany, nie zostanie wykonany – uzasadnił decyzję sędzia ppłk Korkus. Obrońcy tych żołnierzy zapowiadają apelację do Sądu Najwyższego. – Takie rozstrzygnięcie daje nam spore możliwości przy pisaniu zażalenia – podkreśla mecenas Andrzej Reichelt, obrońca Olgierda O. i Tomasza B. Z kolei płk rezerwy Józef Cieśla, ojciec kpt Olgierda C., nie kryje rozczarowania. – Chcę wyrazić swój sprzeciw wobec internowania żołnierzy. Wystąpię z wnioskiem do ministra sprawiedliwości, by w areszcie zamknięto mnie zamiast syna – zapowiada płk Cieśla.
Żołnierze ostrzelali wioskę w sierpniu ubiegłego roku. Sześciu usłyszało zarzut zbrodni wojennej, za co grozi dożywocie. Ostatni – Damian L. – jest podejrzany o ostrzelanie niebronionego obiektu cywilnego. Jeśli sąd uzna jego winę, może trafić do więzienia nawet na 25 lat. Żołnierze jeszcze w listopadzie trafili do aresztu.
Do dziś nie przyznają się do winy. Dowódca bazy twierdzi, że nigdy nie wydał rozkazu ostrzelania wioski. Jego podwładni utrzymują, że zabudowania zostały zniszczone przez przypadek. A winna temu miała być wadliwa amunicja. Jak nieoficjalnie wiadomo, jej usterki potwierdza opinia biegłych, która trafi do prokuratury w przyszłym tygodniu. Na korzyść niektórych żołnierzy przemawiają też opinie psychiatrów. Według nich wojskowi biorący udział w akcji mieli poczucie, że działają w warunkach przypominających te, które panują na polu walki. Sąd wziął to pod uwagę. Sędzia przyznał, że żołnierze działali w warunkach wojny i mogli mieć poczucie, że są obserwowani przez uzbrojonego przeciwnika.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.