Yerma, czyli gorączka
Wojtek Klemm, reżyserując w teatrze Studio „Yermę” – poemat Federico Garcii Lorki, umieścił dramat bohaterki we współczesnych realiach mediów i Internetu. Efekt jest bardzo interesujący.
Przedstawienie Klemma, wbrew całemu zamieszaniu wokół spraw personalnych, jakie obserwowaliśmy przez ten tydzień w teatrze Studio, okazuje się pulsować nieoczekiwanie świeżą energią. Można się zastanawiać, czy to efekt obsadzenia gościnnie w głównej roli świetnej Marty Malikowskiej-Szymkiewicz, czy skumulowania się emocji aktorów. Tak czy inaczej wynik końcowy przykuwa uwagę.
Intymność upubliczniona
Poemat Lorki o zbuntowanej wobec świata i losu kobiecie jest dla Klemma rodzajem klocków, z których układa nową całość. Rytm wyznacza tu muzyka stworzona przez Dominika Strycharskiego i wykonywana na żywo przez Adama Świtała. To swoista partytura, w której muzyk staje się obok aktorów pełnoprawnym wykonawcą spektaklu.
Klemm tnie tekst Lorki, wybija mocniej poszczególne kwestie, które powracają jak natrętny refren odśpiewywany lub wypowiadany przez kolejne postacie. Słowa niejednokrotnie zastępuje gestem i ruchem. Chór kobiet zamienia się więc w ujadające psy trzymane na smyczy. Męskie starcia o dominację stają się tańcem rodem z hiszpańskiego rodeo. A Yerma swoją desperację pokazuje w dzikiej choreografii.
Gorączkowe szaleństwo jej działań stopniowo przenosi się na otaczający świat. Jej dramat staje się publicznym spektaklem. U Lorki rozgrywał się on w świecie najbliższych sąsiadów i rodziny niewahającej się komentować poczynań Yermy. Klemm pokazuje, jak rozrasta się on i wynaturza dzisiaj, przenosząc sprawy intymne na pierwsze strony gazet i w przestrzeń Internetu.
Dobre rady cioci Sieci
Yerma, zamknięta w ograniczonej przestrzeni przechylonej białej platformy, wysłanej miękkimi poduchami, walczy nie tylko o możliwość urodzenia syna. Walczy przede wszystkim o możliwość decydowania o sobie, wyzwolenia z ograniczeń stawianych przez otoczenie. Jej zachowania wraz z kolejnymi doświadczeniami i upokorzeniami stają się coraz bardziej nieludzkie, powodowane wszechogarniającym instynktem rozmnażania.
Nie bez powodu Klemm rozpoczyna przedstawienie obrazem łączących się ze sobą gwałtownie – jak zwierzęta – par. Posiadanie dziecka zwiększa przecież wartość kobiety. Tu trwa nieustanna licytacja, pokazana w scenie, do której materiałem stają się dyskusje z internetowego forum. Ile tu odbytych inseminacji, transferów, criotransferów, kolejnych programów, możliwości adopcji... Padają fachowe określenia, rady oczyszczenia czakramów i otwarcia się na błogosławieństwo jeszcze jednego podejrzanego guru od cudów.
Klemmowi wraz z dramaturgiem Igorem Stokfiszewskim znakomicie udało się oddać atmosferę wielkiego śmietnika Internetu, gdzie autentyczna wiedza miesza się z zabobonem, prawdziwy dramat z komedią. Yerma wchodzi w ten świat z całą swoją nadzieją. Wychodzi – przegrana i ośmieszona. Jej dramat w rzeczywistości nikogo nie obchodzi, a zabójstwo męża, do którego posunie się w swojej desperacji, wyzwala ją tylko pozornie.
Yerma, dramat Federico Garcii Lorki, reż. Wojtek Klemm, wyk. Marta Malikowska-Szymkiewicz, Andrzej Konopka, teatr Studio, plac Defilad 1, bilety 24 – 40 zł, rezerwacje tel. 22 656 69 41, premiera: sobota (19.12), godz. 19.30, kolejne spektakle: sobota – niedziela (26 – 27.12.), godz. 19.30
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.