Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Witajcie w obrazach

Jolanta Gajda-Zadworna 28-05-2009, ostatnia aktualizacja 28-05-2009 22:27

Najpiękniejsze tomy stoją często skromnie, w cieniu tych z krzykliwymi okładkami. Trzeba je umieć znaleźć. I można wtedy wejść do impresyjnego ogrodu lub usłyszeć kocią kołysankę. Weź udział w konkursie i wygraj książkę!

„Linnea...” wędruje po ogrodzie Claude’a Moneta
źródło: Materiały Promocyjne
„Linnea...” wędruje po ogrodzie Claude’a Moneta

Działy dla najmłodszych czytelników, zwłaszcza przed 1 czerwca, biją po oczach feerią barw. Kuszą okładki i gadżety dodawane do tomików dla maluchów. Oszołomieni bogactwem tytułów nie przeoczmy tomiku „Linnea w ogrodzie Moneta”. Książeczki, a właściwie minialbumu, wydanego przez kameralną oficynę Zakamarki. Opowiastkę o rezolutnej dziewczynce, która lubiła bawić się w ogrodnika, kochała prawdziwe kwiaty, ale największą przygodę przeżyła w ogrodzie stworzonym przez słynnego impresjonistę, wymyśliły dwie Skandynawki. Z dziecięcą dociekliwością zanurzyły się w nastrojowe malarstwo Claude’a Moneta. Wprowadzenie małej bohaterki w świat francuskiego impresjonisty pozwoliło im na grę z edytorską formą. Obok siebie świetnie współgrają stylizowane ilustracje, zdjęcia, roślinne detale i reprodukcje obrazów mistrza.

Prace Moneta oglądamy w całości, we fragmentach i na zbliżeniach. Gdy ciekawska Linnea przypatruje się obrazom z bliska, odkrywa, że z takiej perspektywy nawet piękne lilie wodne wyglądają jak „napaćkane”. Figurka dziewczynki z niesforną grzywką i zadartym noskiem wędrująca po książce to dodatkowy zabawny element graficzny. Pojawia się m.in. przy zdjęciach kwiatów, które z oddaniem fotografuje i opisuje w czasie wycieczki śladami Moneta.

Z książki Christiny Bjork i Leny Anderson sporo się dowiemy. Autorki nie zapominają też o informacjach praktycznych np. adresach muzeów czy wymowie niektórych francuskich wyrazów.

„Linnea…” przynosi czytelnikowi wiele różnorodnych wrażeń. Bohater wymyślony przez znakomitego ilustratora Józefa Wilkonia – kot z tomiku „Kici kici miau” oficyny Hokus-Pokus – jest na pozór bardziej oszczędny w rozdawaniu atrakcji, ale jego malowana mruczanka znakomicie pokazuje, czym jest autorska książeczka. Wymyślona od okładki przez ilustracje, ich kompozycję, czcionkę, aż po tekst.

Wilkoń, zupełnie jak jego kot, bawi się, rozwijając kłębek ze słowną rymowanką, jak i komponując wieczorne barwy – przełamane przez inne kolory odcienie szarości i srebra. Wciąga małego czytelnika w igraszki burego futrzaka, by zmęczywszy go zabawą, uśpić nastrojową kocią kołysanką.

Lusterko z Futra

Zofia Beszczyńska

Media Rodzina Poznań 2009

Czy lusterko bywa miękkie, takie do przytulania? I czy może stać się przyjacielem małej dziewczynki, towarzyszem jej przygód? Odpowiedź brzmi: tak. O „Lusterku z Futra” bardzo pięknie opowiada Zofia Beszczyńska – autorka, która potrafi czarować słowem, zadziwiając pojemnością zdań i głębią pozornie banalnych sytuacji.

Jej teksty pełne są nieoczekiwanych pomysłów, także językowych; skrzą się i pulsują, dosłownie porywając czytelnika w wir zdarzeń. Dopełnieniem historii, w które Lusterko z Futra wciąga główną bohaterkę, Małą - trochę baśniowych, trochę dziejących się na granicy jawy i snu, ale też zwyczajnych, „domowych” - są ilustracje Tomka Bogackiego. Nastrojowe ale też pełne szczegółów, które dostrzega się dopiero po uważnym przyjrzeniu się.

Fikus

Wanda Mycielska

Hokus-Pokus Warszawa 2009

Urodził się w Brazylii, ale ma polskie korzenie. Jest gałgankowym słoniem i nazywa się Fikus. Nie tylko z wyglądu ale także z racji wieku i relacji z dziecięcymi bohaterami, trochę przypomina Plastusia. Powinien się spodobać młodszym dzieciom i ich dziadkom.

Fikusa wymyśliła na emigracji Wanda Mycielska, siostra Stanisława Dygata i szwagierka Witolda Lutosławskiego. Najpierw opowiadała o nim swojej córce Klarze, potem w 1964 roku wydała o nim książkę – po portugalsku. Dostała za nią najwyższą brazylijską nagrodę literacką. Jednak nie nagrody a nieco staromodny urok Fikusa sprawił, że książkę w formie przypominającej pierwsze wydanie, z ilustracjami autorki, zaproponowała polskim czytelnikom oficyna Hokus-Pokus.

Majka, Marcel i Rudy Myszor

Katarzyna Szczepańska-Kowalczuk

Znak, Kraków 2009

Czerwony i zielony, złamane tak, że aż oczy rwą się to tej nietypowej formy. O czym mowa? O nowości Wyd. Znak - dwóch niedużych tomikach z kwadratowymi okładkami i tekstem wydrukowanym różną czcionką (o jej wyborze i układzie decydowali Aleksandra Machowiak i Daniel Mizieliński, laureaci Nagrody IBBY Książka Roku 2008 za album D.O.M.E.K.).

A jaki jest tekst, podany w tej nieco szalonej formie? Klimatem przypomina serię Mateuszka (to współczesny kolega Mikołajka) a trochę książki o Koszmarnym Karolku a opowiada o równie nieprzewidywalnej paczce przyjaciół z ulicy Klonowej. I format, i pomysł, i bohaterowie powinni się spodobać czytelnikom (ich rodzicom też, bo książki nie tylko bawią ale i dyskretnie uczą).

Ostatni smok

Silvana De Mari

WAB, Warszawa 2009

Yorsh, bohater znany z poprzedniej książki De Mari – „Ostatni elf”, powraca, choć nie on jest teraz główną postacią. W drodze pełnej przygód i niebezpieczeństw, towarzyszymy Rankstrailowi, jego wiernemu przyjacielowi Lisentrailowi, wilkowi oraz dziewczynce mistrzowsko strzelającej z łuku.

Barwna i wciągająca sceneria fantasy nie przesłania najważniejszego przekazu książki – przyzwoitość, dobro i honor są niezależne od kostiumu czy epoki.

Młody samuraj. Droga wojownika

Chris Bradford

Nasza Księgarnia

Sztuka walk Wschodu… Niemal każdy chłopiec przechodzi fascynację mistrzowską techniką ataku i obrony. Książka Bradforda, na szczęście, nie zatrzymuje się jedynie na tej widowiskowej sferze.

Owszem, autor z pasją opisuje starcia wojowników, wplatając je w ciąg przygód, które towarzyszą inicjacyjnej drodze tytułowego bohatera. To, co jednak najciekawsze, kryje się w książce Bradforda obok głównego nurtu. Stanowi tło do przygodowej konwencji. Akcja powieści toczy się na początku XVII wieku, to dobry pretekst do przemycenia całkiem sporej ilości informacji o przeszłości Japonii.

Autor dzieli się z czytelnikiem wiedzą nie tylko na temat sztuk walki ale też tradycji i historii Wschodu. Informacje, m.in. o specyfice języka japońskiego, znajdują się w samym tekście ale także w przypisach i wywiadzie przeprowadzonym z autorem książki. Dla dociekliwych jest też mini słowniczek.

Marzyciel

Ian McEwan

Znak

Na koniec tomik znakomity na prezent dla starszego dziecka (ciekawie wydany, z dużą czcionką i nastrojowymi czarno-białymi fotografiami), po który sami chętnie sięgniemy. „Marzyciel ”- nowa książka Iana McEwana autora bestsellerowej „Pokuty” - odwołuje się do dziecka w każdym z nas.

Obserwatora i uczestnika codziennych zdarzeń, naturalnie dryfującego między światem rzeczywistym a wykreowanym w wyobraźni. Bohater książki, 10-letni Peter, to odkrywca jeszcze nie przytłumiony racjonalizmem dorosłych, wrażliwy i otwarty na najbardziej zaskakujące (z dorosłej perspektywy oceniając) skojarzenia. To ktoś, kogo choć na chwilę warto przywołać z przeszłości.

Tak, jak robi to narrator, przypominający sobie siebie sprzed lat. Peter – cichy i często nieobecny duchem, postrzegany z tego powodu jako dziecko trudne, a nawet opóźnione, z wielką łatwością zapuszcza się w świat fantazji.

Z domowo-szkolnej scenerii wyrusza w niepokojąco bliskie i zarazem odległe rejony: toczy surrealistyczne boje z armią żądnych zemsty lalek, zamienia się na dusze ze starym kotem - „rozpinając” wcześniej jego ciało suwakiem ukrytym w futrze(!); świadomie, na kilka godzin „wymazuje” rodziców i siostrę, lub współtworzy nieoczekiwanie spointowaną kryminalną historię.

Każde z tych doświadczeń pozwala mu w jakiejś części określić siebie, coś nowego w sobie odkryć, z czymś się skonfrontować. A przy okazji dzieli się z czytelnikiem przenikliwą obserwacją otaczającego świata i zaskakuje interpretacją jego sygnałów.

Córka króla moczarów i inne baśnie

H. Ch. Andersen

Media Rodzina

Wszyscy znają baśnie Andersena, ale czy na pewno? Pokolenia polskich czytelników wychowywały się na tekstach tłumaczonych przez Jarosława Iwaszkiewicza i Stefanię Beylin. Kojarzyły "fabułę", także dzięki coraz powszechnym dziś adaptacjom – książkowym i filmowym.

Tymczasem w przekładach Bogusławy Sochańskiej, nawet najbardziej popularne baśnie brzmią inaczej, niż w dawnych translacjach. Co dopiero mniej znane. Tłumaczone bezpośrednio z języka duńskiego uwypuklają ironię, groteskę i filozofujące dywagacje autora.

Odsłaniają warstwy czytelne dla starszego odbiorcy. Czerpiące m.in. z obyczajowego tła epoki; o wiele więcej mówiące o autorze. Jego skomplikowanej osobowości i doświadczeniach outsidera, którym czuł się przez całe życie – zarówno w grupie społecznej, do której awansował, jak i kontaktach z bliskimi ludźmi.

Na zbiór "Córka moczarów" składa się osiemnaście baśni. Z tytułami oddającymi charakter całości, obok „Ole Śpij słodko” czy "Krasnoludka i madame" są, inspirowane codziennymi przedmiotami „Igła do cerowania”, Skarbonka” czy „Dzbanek do herbaty” . Tekst, stylowo, dopełniła ilustracjami Aleksandra Kucharska-Cybuch.

Malutka Czarownica

Otfried Preussler

Seria Mistrzowie Ilustracji, Dwie Siostry

Była sobie Malutka Czarownica, która miała tylko sto dwadzieścia siedem lat, a to, jak na czarownicę, jest naprawdę bardzo mało. Tak oto zaczyna się historia, która dowodzi, że są książki magiczne, które mimo upływu lat i zmiany gustów najmłodszych czytelników, nie starzeją się.

Nadal czarują historią bohaterki, która – wbrew regułom używa magii w piątki i pomaga ludziom, zamiast im szkodzić – pokazując przy tym, że niełatwo być sobą. Ale też warto o to powalczyć.Książka o Malutkiej Czarownicy powstała ponad pół wieku temu, jednak za sprawą talentu niemieckiego autora Otfrieda Preusslera i polskich tłumaczy: Hanny i Jerzego Ożogowskich, nie trąci myszką. Chociaż, u dawnych odbiorców, którzy dziś przeczytają ją swojemu dziecku, może wywołać falę nostalgii.

Będzie to tym prostsze, że „Malutka Czarownica” ukazała się w formie reprintowej, odświeżonej nieco kolorystycznym akcentem i wzbogaconej niepublikowane wcześniej ilustracjami Danuty Konwickiej. Autorka szaty graficznej, przez lata współpracująca ze „Świerszczykiem”, „Misiem” ( ale też „Szpilkami”), w twórczości dla najmłodszych celowo upraszczała formę. Nawiązywała do dziecięcej stylistyki, nie rezygnując z mistrzowskich chwytów, dzięki którym, nawet w czarnej kresce, ilustracje wydają się pełne barwnych emocji.

Mors, Pinky i ostatnia przesyłka

Dariusz Rekosz

Prószyński i S-ka

Co przede wszystkim przyciąga do tej książki? Jej wygląd i poręczność. Nie za gruba, nie za duża, nie za kolorowa za to z intrygującym rysunkiem, w którym rodzic dostrzeże styl Bohdana Butenki, a młody człowiek prostotę i ekspresję, tak często stosowaną w zeszytowych malunkach.

Książki po okładkach sądzić ponoć nie należy, ale dla coraz bardziej niechętnych czytaniu uczniów podstawówek, taka przykuwająca uwagę obwoluta, niewielkie rozmiary i spora czcionka, mogą być argumentem do zagłębienia się w lekturze. Na weekend, zwłaszcza dłuższy, historia szkolnych detektywów nadaje się znakomicie. I dla chłopców, i dla dziewczyn, bo autor zadbał o równy podział ról.

Mamy więc parę sympatycznych bohaterów – Leszka Morszola, pseudonim Mors i Alę Pankiewicz, pseudonim Pinky. Działających wspólnie i dopełniających się umiejętnościami, zdolnościami oraz przenikliwą dociekliwością. I chociaż Pinky ma długie blond włosy oraz uwielbia różowe ciuchy, jest też dobrą matematyczką i osobą wielce spostrzegawczą.

W duecie z Morsem – fanem nauk ścisłych, starych komiksów i... gotowania – stanie na drodze przemytnikom. Początek przygody zacznie się w najbliższym sąsiedztwie bohaterów, bo jak dowodzi autor książki, intrygująco i ciekawie może być także tuż obok. Trzeba tylko umieć patrzeć i wyciągać wnioski.

Kolorowy królik w landarze i dranie w tranie

Jeśli twoje dziecko ma problemy z wymową, jak ognia unika samodzielnej lektury, nie cierpi dyktand albo dziwi się, jak można mieć siano w głowie, zamiast rwać włosy, sięgnij po serię „Na końcu języka…”. To kolejny trafiony pomysł łódzkiego wydawnictwa, które w tym roku obchodzi 18. urodziny.

Książeczki nie są duże, za to kolorowe, dowcipnie ilustrowane i napisane tak, że nie tylko nie odstraszą młodego czytelnika, ale dostarczą mu sporo zabawy, a przy okazji trochę też pomogą. Choćby potrenować gibkość języka, recytując zwariowane rymowanki typu: „Kolorowy królik Karol z kurą Ulą mkną landarą” z tomiku „Kelner Kornel i inne wiersze niesforne” albo pogimnastykować się, wołając: „Raz po piasku biegł bobasek. Po co bobas biegł? Po piasek!” z tomiku „Dranie w tranie, czyli wiersze trudne niesłychanie”.

Dla dzieci sepleniących jest książeczka „Gdzie dzwoniec dzwoni i pluszcz się pluszcze”; tajemnice idiomów rozwikłają historyjki z „Siana w głowie…”, a niejednemu uczniowi przyda się tomik „Jak się nie bać ortografii?”. Rymowane, łatwe do zapamiętania definicje, przykłady i dyktanda, przy których można się też pośmiać, a nie tylko stresować, powinni docenić również rodzice, którzy trenują z dziećmi ortograficzną sprawność. „Nie okaże nikt zdziwienia, gdy ó znajdzie w zakończeniach: -ówna, -ówka oraz -ów. Pisz w nich ó i bywaj zdrów!”– podpowiada Marcin Brykczyński. Warto sięgnąć po takie rady.

Tuwim, Brzechwa i przewrotna Śnieżka

Na księgarskich półkach trwa festiwal twórczości Bohdana Butenki. Tom wielkiego formatu, dosłownie (jego wymiary to 27x39 cm) i w przenośni (wyróżnienie w tegorocznym konkursie na Najpiękniejszą Książkę Roku) przypomniała oficyna Dwie Siostry. „Pan Maluśkiewicz i wieloryb” to wydanie kolekcjonerskie. Tuwim wymyślił mikrego dżentelmena podróżującego w łupinie orzecha w 1939 roku, Butenko zilustrował tekst w 1956 roku. Dziś może nieco inaczej odczytamy jego ilustratorskie pomysły – choćby doczepienie do dziobu łódeczki wielkiego żółtego steru. Dało to żeglarzowi jedynie pozór panowania nad łupiną. A przecież – co dobrze pamiętamy – rzeczywistość i tak zaskoczyła bohatera...

Inne wydawnictwo – Prószyński i S-ka – też sięgnęło po Butenkę i przypomniało kultową edycję wierszy Jana Brzechwy (pierwsze wydanie miało miejsce w 1979 r., drugie w 1983 r.) w opracowaniu graficznym ilustratora. „Androny” z intensywnymi kolorami przezabawnych rysunków, na kredowym papierze i w twardej okładce, znakomicie nadają się na sentymentalny prezent. Przede wszystkim jednak są pretekstem do zabawy przy międzypokoleniowej lekturze.

Rozpoznawalny styl twórcy Gapiszona odnajdziemy też w przewrotnej książce „KrUlewna Śnieżka” (Nasza Księgarnia). Poza zaskakującym w palecie ilustratora różem tomik oferuje cztery wariacje na temat znanych bajek – autorstwa Butenki i w jego opracowaniu graficznym, naturalnie.

Bromby i Fikandra...

Maciej Wojtyszko - Ezop, Warszawa 2009

Spotkania autorskie są przewidywalne i nudne? Nieprawda! Bohaterowie Wojtyszki potrafią rozruszać i nadętych „znawców literatury”, i czytelników. Wszystkich rozbrajają satyrycznymi obrazkami, wierszowaną żonglerką typu: „Wiódł raz żywot wyżeł chyży”, ciętymi ripostami bohaterów wieczoru i ukrytymi między wierszami komentarzami autora.

Zakochana Akiko

Antoine Guilloppe - Muchomor, Warszawa 2009

A kiko lubi noc. Dla Takiji, od kiedy czarownica rzuciła na niego urok, tylko ta pora dnia jest bezpieczna. O słońcu może tylko marzyć... Piękna baśń, na dodatek pięknie i stylowo wydana. Mimo różu okładki. Dalekie od kiczu pokemonów ilustracje mistrzowsko operują kontrastem kształtów, koloru i czerni, ucząc wrażliwości na odmienność wschodniej sztuki.

Mity dla dzieci

Grzegorz Kasdepke - Literatura, Łódź 2009

Znany i lubiany autor podjął się karkołomnego zadania. Na język i percepcję dzieci przełożył mitologię. Bogów z Olimpu uczynił bohaterami gawęd pisanych trochę w stylu „Kacperiady” – cyklu popularnych książek, których bohaterem był syn autora. W bogatych w szczegóły rozdziałach humor i potoczysta narracja nieźle się sprawdziły.

Podróż do krainy drzew

J.M.G. Le Clezio - Book House, Warszawa 2009

Był sobie mały chłopiec, który pewnego dnia odkrył, że aby podróżować, nie potrzeba ani skrzydeł, ani płetw. I mógł już wyruszyć do krainy drzew – baśniowej, a jakże realnej. O drzewach, które „oswoił” chłopiec, intrygująco opowiada ubiegłoroczny noblista. Jego gawędy znakomicie dopełniają pełne magii upersonifikowane wizerunki drzew.

Igrzyska śmierci

Suzanne Collins - Media Rodzina, Poznań 2009

Niech nas nie zwiedzie tytuł. Lektura jest dla nastolatków. Zachowuje ograniczenia właściwe dla młodocianego wieku, choć nie brak w niej treści powodującej napięcia i strach. Musi się z nimi zmierzyć 16-letnia Katniss. W Ameryce przyszłości na oczach milionów widzów bierze udział w igrzyskach przypominających okrutne zawody Inków.

Stary szewc...

Wilhelm i Jakub Grimm - wydanie z płytą Media Rodzina, Poznań 2009

Pierwszy, zapowiadający nowy cykl, tom baśni. Ukazuje się w sprawdzonej serii Mistrzowie Klasyki Dziecięcej, do tej pory prezentującej twórczość Andersena. Wydawca zaprasza do niej różnorodnych stylistycznie, ale zawsze znakomitych artystów. Tym razem ilustracje są patchworkowe. Cieszy też płyta z tekstem czytanym przez niezrównanego Jerzego Stuhra.

Rozdajemy także książki:

"Konkurs z uśmiechem o Unii Europejskiej" Grzegorz Kasdepke

"Kacper z szuflady" Grzegorz Kasdepke

"Mors, Pinky i Zagadka Ludolfiny" Dariusz Rekosz

"Wampirek i zagadkowa trauma", Angela Sommer-Bodenburg

"Hela i zajęcia pozaszkolne" Barbara Stenka

"Żeby nóżki chciały iść" Paweł Baręsewicz

Książki można zdobyć wysyłając e-mail na adres: prezent@zw.com.pl w piątek (29 V) o godz. 12. W tytule proszę podać tytuł książki.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane