Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Kat ze stępionym toporem

Aleksandra Pinkas 15-07-2008, ostatnia aktualizacja 16-07-2008 21:54

Straszy, szarpie i wyzywa – skarżą się mieszkańcy Starego Miasta na kata, który przy Barbakanie ścina głowy przechodniom.

Kat z Barbakanu jest od lat turystyczną atrakcją Starego Miasta
autor: Kamiński Jakub
źródło: Fotorzepa
Kat z Barbakanu jest od lat turystyczną atrakcją Starego Miasta

Za nieposłuszeństwo wobec króla zostaniesz waść skazany na karę śmierci – krzyczy do przechodniów na Starym Mieście. Pod pseudonimem „Szkot” stoi przy Barbakanie i wykonuje egzekucje na przechodniach. Kładzie głowę skazańca na pieńku, a do szyi przykłada topór. Turyści robią sobie z nim pamiątkowe zdjęcia. – Jest trochę namolny, ale w końcu to jego praca – mówi Jean, turysta z Francji. A jego kolega Rafael dodaje: – Świetnie wczuwa się w rolę. Budzi strach, ale to sympatyczny facet.

Zatacza się i bełkocze

O wiele mniej wyrozumiali są dla niego mieszkańcy Starego Miasta. Skarżą się, że „Szkot” szarpie i wyzywa przechodniów.

– Codziennie, kiedy wyglądam przez okno, widzę, jak – zataczając się – zaczepia ludzi. Ciągnie ich za ubranie. Krzyczy i przeklina, coś bełkocze – opowiada pan Grzegorz, który mieszka przy Barbakanie.

– Wymachuje w powietrzu wielkim toporem. W końcu zrobi komuś krzywdę – dodaje jego sąsiad pan Jan. Mieszkańcy o pomoc zwrócili się do straży miejskiej.

– Przyjechali, spisali, pogrozili mu palcem i na tym się skończyło – mówi pan Grzegorz.

– Bo kat nigdy nie złamał prawa – odpowiada na uwagi mieszkańców Marcin Kulasza ze straży miejskiej.

„Szkota” skargi nie dziwią. Przyzwyczaił się już do interwencji straży miejskiej i problemów z policją. – Z kilkoma strażnikami jestem nawet zaprzyjaźniony – przechwala się.

Zapewnia też, że nie nadużywa alkoholu i zachowuje się spokojnie. – Nie jestem abstynentem, ale w pracy mam jedną zasadę, której twardo się trzymam: ani kropli alkoholu – mówi. – A topór, którym ścinam turystom głowy, to bezpieczne narzędzie, bo ma specjalnie stępione ostrze. Nie ma mowy, żeby komuś stała się krzywda. Umiem się nim posługiwać – dodaje. Na dowód pokazuje licencję inspektora BHP.

Zainteresowania: tortury

„Szkot” jako kat pracuje od dziesięciu lat. Od dwóch stoi przy Barbakanie. Wcześniej oprowadzał zwiedzających po Muzeum Tortur pod mostem Gotyckim. Z wykształcenia jest psychologiem i technologiem drewna.

– Po studiach nie mogłem znaleźć pracy w zawodzie. Postanowiłem spełnić swoją pasję z dzieciństwa. Od kiedy pamiętam, interesowałem się kulturą średniowiecza, szczególnie torturami – zwierza się.

Głośno zrobiło się o nim sześć lat temu, kiedy ówczesna zastępczyni komendanta policji w Śródmieściu Grażyna Nożewska chciała „Szkotowi” skonfiskować topór.

– Uznała go za broń palną, ale ostatecznie nikt mi go nie odebrał – tłumaczy kat. – Do dzisiaj zastanawiam się, gdzie ma muszkę i celownik – śmieje się.

Gdy odchodzimy znów chwyta za topór i wymachuje nim w powietrzu. Z tłumu turystów wyławia kolejnego chętnego na ścięcie głowy.

Opinie czytelników:

Olo: Oprowadzałem po starym mieście trzy Niemki, były zachwycone atrakcją. Jeśli dobrze pamiętam, to właśnie ten kat mówił płynnie po niemiecku pod Barbakanem. Szkoda byłoby likwidować taką atrakcję, bo ktoś nie zna się na żartach. Fakt, raz późnym wieczorem widziałem, jak ktoś zaczepiał kata, ale to nie była żadna bójka ani wymachiwanie czymkolwiek po pijanemu.

Darek: Uważam, że wspomniany “kat” zachowuje się chamsko i napastliwie. Na moją odpowiedź, że nie chcę brać udziału w tej zabawie nie reagował, a jego pomocnicy jeszcze bardziej mnie szarpali. Powinno zrobić się z tym porządek jak najszybciej, nie może być tak że nie można normalnie przejść i być narażonym na takie prowincjonalne zachowanie.

Arek: W ubiegłym roku zostałem z żoną i córką zaczepiony przez ‘kata’. Zaczął mnie przy rodzinie wulgarnie obrażać, iż nie chcę dać się ściąć. Choć jestem spokojny - z trudem się powstrzymałem od ostrzejszej reakcji. Facet kłamie, że nie pije w ‘pracy’ - na chodniku przy nim stały puste puszki po piwie. Myślę, że jego chamskie prowokacje mają z założenia być częścią ’show’. Jednak to nienormalne, że facet ma poczucie bezkarności. Bardzo lubię fajną zabawę, ale ten gość jest namolny i po prostu przegina.

Spacerowicz: Facet jest rzeczywiście namolny do przesady. Spaceruję po Starówce często z dziewczyną i któregoś wieczoru facet chwycił mnie za ubranie i próbował siłą zaciągnąć na swoje stanowisko. Tłumaczenia słowne że nie mam ochoty uczestniczyć w tej zabawie nie pomagały. Ciągnął mnie tak za ubranie kilkadziesiąt metrów, próbując wyciągnąć ode mnie pieniądze za samo puszczenie. W końcu musiałem użyć siły aby się od niego wyzwolić. Skończyło się wysłuchaniem wulgaryzmów z jego strony. Facet wyraźnie był podpity. Gdyby był tam posterunek Policji zgłosiłbym jego zachowanie. Od tej pory moja dziewczyna obawia się przechodzić pod Barbakanem i często woli zawrócić na jego widok.

Jekkyl: Osobiście mało się z nim nie pobiłem w obronie żony. Było to w dniu mojego ślubu, nigdy tego chama nie zapomnę. Mało nie doszło do bijatyki z chamiskiem, które szarpało pannę młodą (moją żonę!!!).Uważam to za bardzo nieprzyjemny incydent i nigdy mu tego nie zapomnę. Co innego OPCJONALNA atrakcja dla ZAINTERESOWANYCH turystów, co innego agresywny cham. Nie wiem dlaczego straż miejska czy policja nie reaguje - może boją się siekiery, łatwiej dawać mandaty za parkowanie.

u: Niedawno pan kat dostał od kogoś porządnie w dziób. Teraz udaje pirata-ma jedno oko zasłonięte, ale plasterki i tak są widoczne. Uważam, że taka atrakcja to wstyd dla nas, zwłaszcza, że pan kat jest ciągle “nawalony jak stodoła”. I nie przeszkadza to sąsiadom-panom policjantom z komisariatu na kurzej nóżce.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane