Zapomniane bestsellery na nowo wydane
Powodzenie „Bedekera warszawskiego”, wznowionego po pół wieku, zdopingowało wydawców. Kilku z nich zapowiada nowe edycje klasycznych varsavianów. Od 40 lat w księgarniach były nie do zdobycia.
Państwowy Instytut Wydawniczy przygotowuje serię wznowień najważniejszych pozycji literatury varsavianistycznej.
– Planujemy nie tylko wydanie starszych książek z katalogu, ale też stworzenie zupełnie nowej serii. Składałyby się na nią wspomnienia inteligencji warszawskiej o stolicy – zdradza Agnieszka Szybrak z PIW-u.
Wśród wznawianych pozycji z pewnością znajdą się „Opowiadania o starej Warszawie” Wiktora Gomulickiego i „Piąte przez dziesiąte” Stefana „Wiecha” Wiecheckiego.
– To były bestsellery – stanowczym tonem podkreśla Szybrak. Nie powinno też zabraknąć „Warszawy” Jana Bystronia i „Gawędy o Warszawie” Franciszka Galińskiego – podobnie jak dwa pierwsze tytuły – książek niby historycznych, ale przede wszystkim urzekających pełnym anegdot gawędziarskim stylem. Na decyzję PIW-u na pewno miały wpływ niedawne sukcesy innych wydawnictw. Wznowiony po półwieczu „Bedeker warszawski” Olgierda Budrewicza wywołał falę medialnych zachwytów. Nieco wcześniej „Żoliborz. Przewodnik historyczny” Tomasza Pawłowskiego i Jarosława Zielińskiego sprzedawał się tak dobrze, że konieczny okazał się dodruk. Sukcesem wydawniczym było też „Życie intymne niegdysiejszej Warszawy” Stanisława Milewskiego. Na tyle dużym, że autor pracuje już nad drugą częścią dla wydawnictwa Iskry.
Gawędy dla kilku pokoleń
– Wydawać by się mogło, że książkami o takiej tematyce interesują się wyłącznie ludzie starsi, ale nic bardziej mylnego – usłyszeliśmy w antykwariacie Atticus przy Krakowskim Przedmieściu. – Równie często pytają o nie studenci czy po prostu młodzież.
– Wydając książki varsavianistyczne, trudno jest ocenić wiek grupy docelowej – potwierdza Agnieszka Szybrak z Państwowego Instytutu Wydawniczego. – Do wydawnictwa dzwonią lub przychodzą osoby, które mają od 20 do 80 lat. To najlepszy dowód, że zainteresowanie tematem jest.
Czego szukają w tych książkach ludzie starsi, odgadnąć nietrudno. Co jednak w anegdotach sprzed lat pociąga ludzi młodych?
To miasto ma inną historię niż Kraków czy Poznań. Krótszą, ale jakby żywszą, mniej skostniałą
– Warszawa była dla mnie zawsze taką martwą, zimną metropolią – mówi po lekturze „Bedekera warszawskiego” Magda, która do stolicy przyjechała kilka lat temu ze Śląska. – Trochę bezduszną i pozbawioną korzeni. Było dla mnie wielkim zaskoczeniem, jak barwną to miasto ma przeszłość, a przede wszystkim, jakim kiedyś tętniło życiem. Bardzo chętnie poczytam o tym więcej – dodaje.
– Powstaniem Warszawskim interesowałem się, od kiedy pamiętam. Wyniosłem to z domu – dodaje Adam, warszawiak z dziada pradziada. – Potem przeczytałem Grzesiuka, „Wiecha”, w końcu sięgałem po wszystko, co mogłem. Wychowałem się na Powiślu – wciąż pełnym śladów historii – i jakoś wciągnęła mnie ta atmosfera. Chyba po prostu lubię wiedzieć, co kiedyś było w miejscu, w którym teraz żyję. Chętnie bym kupił wznowienia tych książek.
– Zacząłem się interesować przeszłością Warszawy po przeczytaniu „Złego” Tyrmanda – przyznaje Paweł, uczący się w stolicy od trzech lat. – Studiuję historię, więc nie trzeba było mnie długo przekonywać do Gomulickiego, Bystronia i oczywiście „Wiecha”. To miasto ma inną historię niż Kraków czy Poznań. Krótszą, ale jakby żywszą, mniej skostniałą.
W witrynach
Niespodzianki szykuje jednak nie tylko PIW. Również wydawca „Bedekera...” – wydawnictwo Trio – dostrzegło zainteresowanie tematyką varsavianistyczną.
– „Bedeker...” wyszedł niedawno. Trochę za wcześnie na ocenę sukcesu czytelniczego i efektu finansowego – mówi dyrektor wydawnictwa Bogusława Radziwon. – Na razie wzbudza zainteresowanie wśród dziennikarzy, autor udziela wielu wywiadów, są ciepłe recenzje w prasie. Jest też chętnie wystawiany w witrynach warszawskich księgarni. Od księgarzy wiemy, że cieszy się zainteresowaniem.
Dlatego wydawnictwo planuje następne jego tomy, o Pradze i o warszawiakach.
– Zdecydowanie warto wznowić również inne pozycje z tego gatunku. Bo te książki są piękne – dodaje Barbara Radziwon.
Dodaj swoją opinię
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.