Zapominasz, to płać
Biblioteki naliczają wysokie kary za nieoddawanie książek w terminie.
Przetrzymywanie wypożyczonych tomów może nas drogo kosztować, zwłaszcza gdy nie oddajemy ich latami. – Jeśli czytelnicy są z nami w kontakcie, to kar nie naliczamy – zapewniają bibliotekarze.
Nasza czytelniczka pani Ewa wypożyczała specjalistyczne książki w Bibliotece Pedagogicznej na Pradze-Południe. Czterech nie oddała w terminie. – Trzymałam je od 2006 r., bo parę razy się przeprowadzałam i o nich zapomniałam – przyznaje.
Szok przeżyła kilka dni temu, gdy dostała pismo od windykatora z naliczoną karą za przetrzymywanie książek. Widniała tam kwota sięgająca ponad 3 tys. zł. – Ta kara jest horrendalna. Przecież to kwota, która kilkadziesiąt razy przekracza wartość tych książek – skarży się pani Ewa.
Dyrektor Biblioteki Pedagogicznej Beata Zych mówi, że kary finansowe dla zapominalskich obowiązują od wielu lat. – Każda osoba, która wypożycza książki, podpisuje zobowiązanie o ich zwrocie w terminie. Jeśli tego nie zrobi, powinna zdawać sobie sprawę z grożących konsekwencji – przypomina.
Podkreśla też, że długie przetrzymywanie książek to ogromny problem, a biblioteka próbuje coś robić, by je odzyskać. – Dbamy o majątek publiczny – mówi Zych.
Wysokość naliczonej kary zależy od czasu przetrzymywania książek oraz ich liczby. Za jeden egzemplarz płaci się dziennie 30 gr. – Do spóźnialskich wysyłamy upomnienia, monity, ale oni traktują je jako formalność, a książek wciąż nie odnoszą – opowiada pani dyrektor. Dodaje, że odkąd biblioteka zaczęła korzystać z usług firmy windykacyjnej, czytelnicy zaczęli poważnie podchodzić do sprawy i zwracać książki w terminie.
Pani Ewa chce rozmawiać z biblioteką na temat naliczonej kary. – Kwota jest wysoka, chciałabym, aby choć jej część została umorzona – tłumaczy.
Dyrektor biblioteki mówi, że to możliwe. – Wcześniej taki czytelnik powinien skontaktować się z nami i wyjaśnić sprawę. Godzimy się na rozłożenie kary na raty czy częściowe umorzenie, ale pierwszy krok powinien należeć do czytelnika – zapewnia Beata Zych.
A jak inne biblioteki radzą sobie z zapominalskimi czytelnikami? Czy też stosują kary finansowe? Okazuje się, że tak. Tak jest choćby w BUW czy w bibliotekach dzielnicowych.
– U nas od wielu lat obowiązuje regulamin, który mówi, że książki można wypożyczyć maksymalnie na 35 dni, ale jeśli czytelnik skontaktuje się z nami osobiście, telefonicznie, mejlowo czy przez Skype'a, to może ten termin dwukrotnie przedłużyć – opowiada Anna Grędzińska, dyrektor biblioteki publicznej na Woli.
Tłumaczy, że dzięki temu okres wypożyczenia wzrasta w sumie do 105 dni. Jeśli ktoś przetrzymuje książki dłużej lub nie ma prolongaty, za każdy dzień opóźnienia musi płacić 20 gr kary.
Grędzińska zapewnia, że stali czytelnicy nie mają problemów z terminami i nie muszą płacić. A do osób, które przetrzymują książki, biblioteka wysyłała monity. Nie skutkowały, więc skorzystano z usług firmy windykacyjnej, która była skuteczniejsza. – Nam nie zależy na opłatach, lecz na książkach – dodaje Grędzińska.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.