Ślady historii i dawnych pałaców czar
Wystarczy odejść dwa kroki od tonącego w upale Krakowskiego Przedmieścia, by trafić w cień dawnej Warszawy. Pokazuje go wystawa „Nie mamy tu miasta trwającego…”.
Proponujemy spacer po mieście nieistniejącym. Opowieść o rezydencjach, z których w większości pozostała jedynie fasada, i o ich mieszkańcach. Ludziach przez stulecia kształtujących obraz tego miasta – mówi Marcin Brzeziński, autor plenerowej ekspozycji, którą od dziś można oglądać u zbiegu ulic Karowej i Krakowskiego Przedmieścia. Brzeziński, zafascynowany historią utrwaloną na czarno-białych fotografiach, zaprasza na wędrówkę traktem wytyczonym przez szpaler okazałych fotogramów.
Lata 20., lata 30.
Ekspozycję otwiera mapa z lat 30. Zaznaczono na niej 20 prezentowanych na wystawie budynków. Układ plansz odpowiada ich topograficznemu rozmieszczeniu.
Trasę rozpoczyna pałac Sobańskich w Alejach Ujazdowskie 13. Potem są inne rezydencje z Nowego Światu i Krakowskiego Przedmieścia, które przed 1939 rokiem należały m.in. do rodów Belina-Brzozowskich, Branickich, Czetwertyńskich, Kossakowskich, Potockich, Przeździeckich, Raczyńskich, Sobańskich, Tyszkiewiczów, Wielopolskich.
– Uwzględniliśmy też pałace leżące poza Traktem, np. siedzibę Zamoyskich przy Senatorskiej czy Radziwiłów na Bielańskiej – zwraca uwagę Brzeziński. – Warto było pokazać kwitnące tu życie rodzinne, pielęgnowane jeszcze w czasie wojny.
Brzeziński, który dokonał wyboru fotografii, najwięcej miejsca poświęcił latom 20. i 30., chociaż wystawa obejmuje zdjęcia wykonane od 1866 do 1946 roku. Dołączył do nich informacje o historii obiektów i cytaty z pamiętników przybliżające klimat życia przedwojennej warszawskiej arystokracji.
– Chciałem pokazać to, co zachowało się w prywatnych albumach. By ktoś, kto trafi na ekspozycję, poczuł się tak, jakby przeglądał rodzinne fotografie – komentuje Brzeziński.
Wizerunki budynków dopełnione są więc zdjęciami mieszkańców – w sytuacjach oficjalnych i prywatnych, na balu czy w ślubnym orszaku, ale też podczas rowerowej wycieczki.
Dom, którego nie ma
Na wystawę trafiło ok. 150 fotografii. Jest wśród nich ujęcie sprzed pałacu Róży Czetwertyńskiej, który zamieniono na pensjonat Alberta Freyera Hausa. – To dom, którego nie ma – podkreśla Brzeziński.
Z Powstania Warszawskiego wyszedł niemal nietknięty. Po wojnie przez jakiś czas mieściło się w nim Polskie Radio, ale na początku lat 50. ludowa władza doprowadziła do procesu jednego ze spadkobierców, oskarżając go o działanie na szkodę państwa ludowego. Nieruchomość została przejęta i sprzedana Amerykanom. A ci, na początku lat 60., budynek rozebrali, podobnie jak stojący obok pałacyk Albrechta Radziwiłła, by na ich miejscu postawić ambasadę.
Aleja dawnych przyjaciół
Otoczenie rezydencji, przed którą sfotografowały się dzieci Feliksa i Zofii Sobańskich,
wygląda dziś zupełnie inaczej. Z rozległego ogrodu, w którym goście – na prośbę gospodarzy – sadzili drzewa, pozostała nazwa uliczki – aleja Przyjaciół.
Drzew już nie ma. Podobnie jak społecznej grupy, którą powojenne władze próbowały wymazać z ludzkiej pamięci.
– Dlatego jako tytuł wybrałem biblijny cytat z Listu do Hebrajczyków: „Nie mamy tu miasta trwającego, a przyszłego szukamy”, który doskonale pasuje do tematyki wystawy – tłumaczy Brzeziński. Tym zdaniem zakończyła przed laty swoje wspomnienia „Europa w rodzinie” Maria Czapska.
Wystawę „Nie mamy tu miasta trwającego… Opowieść o pałacach przy Trakcie Królewskim” zorganizował Dom Spotkań z Historią. Otwarcie odbędzie się dziś o godz. 18. Wstęp jest wolny.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.