Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

[Cykl ŻW] List młodego Czytelnika w sprawie Marca ’68: Ciszej w naszym miasteczku

POTOMEK NIEDOBITKÓW 1968 ROKU (imię i nazwisko do wiadomości redakcji) 11-12-2007, ostatnia aktualizacja 22-12-2009 12:47

Moi dziadkowie przeżyli wojnę. Nie wyjechali w 1946 roku – po tragicznym pogromie kieleckim, ani po 1956, czyli alii gomułkowskiej, ani po 1968 –czasie najtragiczniejszej emigracji, jaka spotkała polskie żydostwo. Ciekawe, jak to się stało, że cała moja bliska rodzina została „auf Pojln”, czyli w Polsce. „Pojlin” oznacza „Polska” i „tu spocznij” – może to miało znaczenie. Może przekonało ich to, że polska diaspora żydowska nie może przestać istnieć. A może zadecydował fakt, że w tym tragicznym roku urodziła się moja mama.

Ostatnie więzy krwiŻyję w małym miasteczku na Śląsku. Jestem przedstawicielem ostatniej rodziny żydowskiej w tym mieście. Jest nas około 20 i wszystkich nas łączą więzy krwi. Najtragiczniejszym okresem dla tej społeczności były lata 50. – miasto opuściło wówczas 70 proc. ludności żydowskiej, praktycznie zamarło w nim życie kulturalne. Co ciekawe, po 1968 roku wyjechało niewielu (m.in. siostra mojego dziadka).

Następnymi tragicznymi okresami były lata 70. i 80. Nie z powodu prześladowań. Nasza społeczność była już po prostu bardzo stara – prawie połowa z niej w tym czasie wymarła. Wracając do Marca ’68, te wydarzenia chyba bardziej dotknęły większe miasta (Warszawę, Kraków, Łódź, Szczecin, Wrocław i inne). W małych miasteczkach nie miało to takiego wielkiego oddźwięku. Było chyba normalnie, co potwierdza, że żyję w prawdziwej ojczyźnie Żydów – Polsce. Żal tylko, że na ulicy już nie spotykam Żydów, nie pożydłaczę w jidysz, bo ten język zna w Polsce ok. 150 osób. To wina Moczara i Gomułki – zbrodniarzy, którzy powinni być postawieni przed sądem nawet pośmiertnie. Powinni odpowiedzieć za rozdzielone rodziny, wyniszczenie głodem ludzi, którzy pozostawali bez pracy i środków do życia. Wiem z relacji znajomych, że wielu emigrantom bardzo trudno było się dostosować do nowego kraju, języka, zwyczajów, mentalności ludzi wokół. To była dla nich tragedia. Nie chcę jej stracić

Jestem dumny, że żyję w Polsce. Nie mam zamiaru z niej wyjeżdżać, bo boję się, że ją utracę. Kiedy wybrałem się na wycieczkę do Londynu, już w trzecim dniu dopadła mnie straszna depresja. Nie rozumiem, kiedy niektórzy polscy Żydzi deklarują, że bardziej kochają Izrael niż Polskę. Mam nadzieję, że sytuacja z 1968 roku nigdy się nie powtórzy. A w każdym razie nie chcę jej dożyć, bo boję się, że stracę Polskę na zawsze.

__Archiwum__

Najczęściej czytane