Stolica nie ma miejsc, żeby uczyć lekarzy
Co trzeci chętny lekarz nie dostanie się w tym roku w stolicy na specjalizację z pediatrii. Dla połowy zabraknie miejsc na położnictwie. Na ortodoncję ma szansę co dwunasty.
– Liczba lekarzy przekraczających 65. rok życia zwiększa się na Mazowszu z roku na rok. Tymczasem wciąż kształcimy zbyt mało specjalistów – alarmowali krajowi konsultanci medyczni podczas wczorajszego spotkania z wojewodą. – Ministerstwo daje za mało pieniędzy na rezydentów, a w szpitalach nie ma dla nich dostatecznie dużo miejsc. Sytuację jeszcze pogarszają nowe zasady rekrutacji na specjalizacje – przekonywali.
Z danych Mazowieckiego Centrum Zdrowia Publicznego (MCZP) wynika, że w tym roku na Mazowszu zabraknie miejsc dla 44 lekarzy z 48 chętnych na specjalizację z ortodoncji, 24 z 46 zamierzających zostać kardiologami oraz 27 z 46 chętnych na ginekologię i położnictwo. Na specjalizację nie dostanie się także ponad 60 proc. młodych lekarzy marzących o stomatologii zachowawczej.
Od czego to zależy?
– Po pierwsze szpitale muszą mieć dla rezydentów miejsce, a po drugie – pieniądze – mówi szefowa MCZP Katarzyna Paczek. – Co roku zgłaszamy do Ministerstwa Zdrowia, ilu i jakich specjalistów chcemy kształcić w danym roku. Opieramy się na liczbie miejsc w placówkach prowadzących specjalizacje. Po rozpatrzeniu wniosków resort przyznaje na kształcenie w konkretnych specjalizacjach określone kwoty – tłumaczy Paczek.
Jednak część środków nie zostaje wykorzystana, bo lekarze po prostu w paru kierunkach nie chcą się kształcić. – W tym roku musieliśmy zwrócić pieniądze przeznaczone na kształcenie 18 specjalistów neonatologii, ośmiu w zakresie chorób zakaźnych, siedmiu w zakresie zdrowia publicznego – mówi dyrektor Paczek. – Oczywiście możemy prosić ministerstwo o przekierowanie tych pieniędzy na finansowanie innych specjalizacji. Cóż z tego, że można przerzucić pieniądze, skoro nie ma miejsc na atrakcyjnych specjalizacjach? – dodaje.
Na inny problem zwraca uwagę Hanna Szwed z Instytutu Kardiologii. – Część teoretycznie zajętych miejsc na specjalizacjach marnuje się – podkreśla. – Ponieważ przydzielane są one lekarzom na podstawie wyniku egzaminu lekarskiego i średniej ze studiów, często przypadają osobom, które mieszkają tak daleko, że nie przyjadą tu odbywać specjalizacji. Trzeba wtedy przeprowadzić dodatkową rekrutację. Ale nie gwarantuje ona, że osoba, która jest następna w kolejce, będzie mogła przyjechać. Ten system trzeba zmienić.
Popiera ją Mirosław Wielgoś, wojewódzki konsultant ds. ginekologii i położnictwa: – O tym, kto będzie się kształcił, powinny decydować, jak dawniej, rozmowy kwalifikacyjne, a nie cyfry.
Rozwiązać sytuację ma zespół powołany przez wojewodę mazowieckiego Jacka Kozłowskiego.
Dodaj swoją opinię
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.