Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Układ: porażka w Poznaniu i tytuł wiosną? Biorę w ciemno!

Andrzej Borodej 28-09-2008, ostatnia aktualizacja 28-09-2008 20:35

Mieliśmy mnóstwo idealnych sytuacji, a zdobyliśmy tylko trzy bramki. W dodatku jedną z nich wbili za nas rywale. Sytuacji było tyle, że gdybyśmy wygrali dziś 6:0, też padałyby komentarze, że powinniśmy wygrać znacznie wyżej - mówi Jakub Wawrzyniak, obrońca Legii.

Jakub Wawrzyniak
autor: Nowak Piotr
źródło: Fotorzepa
Jakub Wawrzyniak

Trener Jan Urban miał straszny żal, że w meczu z Piastem zdobyliście tylko trzy bramki. Twierdzi, że powinniście strzelić znacznie więcej...

Jakub Wawrzyniak: My też tego żałujemy. Mieliśmy mnóstwo idealnych sytuacji, a zdobyliśmy tylko trzy bramki. W dodatku jedną z nich wbili za nas rywale. Sytuacji było tyle, że gdybyśmy wygrali dziś 6:0, też padałyby komentarze, że powinniśmy wygrać znacznie wyżej. Niestety, skuteczność od początku tego sezonu jest naszym największym mankamentem. Musimy nad nią wciąż mocno pracować.

Czy wasze problemy nie wzięły się z tego, że w podświadomości myśleliście już o przyszłotygodniowym, niezwykle ważnym meczu z Lechem?

Nie, choć to na pewno będzie arcyważne spotkanie, prawdziwe święto futbolu w Polsce. W końcu żaden inny mecz w naszym kraju nie gromadzi tylu tysięcy ludzi na trybunach. Jednak o Lechu zaczynamy myśleć dopiero teraz. Do tej pory skupialiśmy się wyłącznie na Piaście Gliwice.

Wracając do skuteczności. Pan też miał kilka świetnych sytuacji, jednak często, zamiast strzelać, podawał pan piłkę. Inna sprawa, że wtedy sytuacji nie wykorzystywali koledzy...

Niestety, wciąż czekam na pierwszą bramkę w ekstraklasie. Wydawało mi się, że zdobędę ją dziś. Szczególnie w pierwszej połowie, gdy miałem idealną sytuację, taką, jakiej marnować na tym poziomie nie wypada. Tak samo było też w drugiej części spotkania. Zamiast podawać, powinienem strzelać.

Teraz przed wami wspomniany szlagier z Lechem w Poznaniu. Jaki będzie wynik?

Ochłońmy. Powiem tak – jeśli miałbym w Poznaniu przegrać, ale na wiosnę cieszyć się ze zdobycia mistrzostwa Polski, to taki układ biorę w ciemno.

Do Poznania po raz pierwszy w tym sezonie pojedziecie jako lider tabeli. Czy to już ta szczytowa forma, która nadeszła w idealnym momencie?

Oby tak było. Wciąż czujemy progres w dyspozycji fizycznej. Mam nadzieję, że jej apogeum będzie za tydzień w Poznaniu. Mecz może jednak okazać się łatwiejszy, niż się wydaje. Jeszcze mamy tydzień. Trenerzy przygotują nas z pewnością perfekcyjnie. Potencjał, jakim dysponujemy my i Lech, jest olbrzymi. Zapowiada się pasjonujące widowisko.

Może w Poznaniu pan się przełamie i zdobędzie pierwszą w karierze bramkę w ekstraklasie?

Mocno bym tego chciał. Bardzo mocno! Zobaczymy.

Dziś na trybunach pana grę oglądał Leo Beenhakker...

Tak? Teraz się tego dowiaduję. Boję się, że mój występ – zwłaszcza w pierwszej połowie – był daleki od poziomu reprezentacyjnego. Jeśli dostanę powołanie, będę niezmiernie szczęśliwy.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane