Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Krzesełka z „żylety” na Allegro

Andrzej Borodej 16-11-2008, ostatnia aktualizacja 17-11-2008 20:51

Tuż po zakończeniu piątkowego meczu ze Śląskiem kibice Legii masowo wyrywali krzesełka z przeznaczonej do rozbiórki „żylety”. Dziś te „bezcenne” pamiątki można już... kupić przez Internet.

autor: Piotr Nowak
źródło: Fotorzepa

– Atmosfera była niesamowita – piłkarze stołecznego klubu rozpływali się w pochwałach dla kibiców, którzy na piątkowy mecz ze Śląskiem zawiesili swój trwający już ponad 1,5 roku protest. Na następny mecz z taką atmosferą legioniści poczekają co najmniej kolejne dwa lata. Już w przyszłym tygodniu rusza bowiem rozbiórka legendarnej „żylety” (trybuny odkrytej) i dwóch łuków. Czy podczas przebudowy „żylety” piłkarze będą mogli liczyć na wsparcie kibiców z trybuny krytej? Raczej nie. Choć na stadion powrócił prowadzący doping „Staruch” (klub zniósł mu zakaz stadionowy), kibice śpiewali co jakiś czas „A protest trwa”.

– Taki doping nas niesie. Może nam zabraknąć sił, ale śpiewy z trybun dodają nam energii – podkreślał po spotkaniu ze Śląskiem jego bohater Maciej Iwański.

Rozgrywający Legii, który strzelił pierwszą bramkę, asystował przy dwóch następnych i wziął udział w akcji, która przyniosła ostatniego gola, po raz kolejny pokazał, że w naszej lidze nie ma sobie równych. Jego popisy z trybun oglądał trener kadry Leo Beenhakker. Iwański marzy o powołaniu, ale od dawna nie może się go doczekać.

– Argumenty zostawiam na boisku. Cierpliwie czekam na swoją szansę – mówił po meczu ze Śląskiem 27-letni pomocnik.

Iwański rozegrał dotąd w kadrze trzy mecze, w jednym – z Estonią – zdobył bramkę. Jednak podczas ostatniego spotkania, 22 sierpnia 2007 roku z Rosją w Moskwie, zawiódł Beenhakkera. Od tego czasu, mimo świetnej postawy w ekstraklasie, pomocnik Legii do kadry nie wrócił. Szansę ma dostać dopiero podczas grudniowego zgrupowania reprezentacji. Wtedy Holender powoła bowiem wyłącznie piłkarzy z polskiej ligi.

Najszczęśliwszym piłkarzem w piątkowy wieczór był Pance Kumbev. Macedończyk, który zastąpił w pierwszym składzie kontuzjowanego Dicksona Choto, w 40. minucie strzelił trzeciego gola dla Legii. Bramka zdobyta głową, po dośrodkowaniu Iwańskiego z rzutu rożnego, była jego pierwszą, jaką zdobył dla stołecznej drużyny. Jednak prawdziwy prezent czekał na 29-letniego obrońcę w przerwie.

– Gdy zeszliśmy po pierwszej połowie do szatni, odebrałem SMS od rodziny. Okazało się, że urodził mi się syn – przyznał po meczu szczęśliwy Kumbev. Gdy w drugiej połowie Jakub Wawrzyniak zdobył czwartego gola, legioniści wspólnie wykonali „kołyskę” dla syna „Panco”.

Iwański, Kumbev i Wawrzyniak byli jednymi z siedmiu zawodników, którzy w piątek po raz pierwszy zagrali przy dopingu na stadionie Legii. Oprócz nich w tej grupie znaleźli się Inaki Astiz, Takesure Chinyama, Maciej Rybus i Piotr Rocki. Po meczu piłkarze Legii wspólnie z kibicami odśpiewali piosenkę „Warszawa”.

– Dla mnie spotkanie ze Śląskiem było szczególnym wydarzeniem. O grze w Legii przy takiej publiczności marzyłem przez całe życie. Dlatego przez te kilkadziesiąt minut, które spędziłem na boisku, byłem bliski euforii. Jestem wdzięczny wszystkim fanom za te cudowne chwile. Kibicom należy się wielki szacunek, to im dedykujemy to zwycięstwo. Właśnie dzięki fanom zagraliśmy tak efektownie i skutecznie – mówił po meczu niezwykle szczęśliwy Rocki, jedyny rodowity warszawiak, który pojawił się na boisku.

Gdy podopieczni Jana Urbana opuszczali murawę, fani z „żylety” rozpoczęli... błyskawiczną rozbiórkę swojej trybuny. Setki kibiców wyrywały stare, wypłowiałe krzesełka. Jednak coś, co miało być unikalną pamiątką, szybko stało się chodliwym towarem. Już w niedzielę kilku najsprytniejszych fanów, za pośrednictwem portalu Allegro, wystawiło „bezcenne” krzesełka na licytację. Trzeba przyznać, że mieli nosa – w niedzielny wieczór najdroższe osiągnęło cenę 102,50 zł.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane