Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Plany na biegu wstecznym

mjc, Piotr Szymaniak 03-02-2009, ostatnia aktualizacja 04-02-2009 15:34

Nowe przepisy dotyczące ochrony środowiska wprowadzają chaos w procesie uchwalania planów zagospodarowania przestrzennego. Urbaniści biją na alarm. Plany, które są już na ukończeniu, idą do poprawki. A miało być szybciej...

*Pole Mokotowskie tak bardzo lubiane przez warszawiaków, cały czas pozostaje bez planistycznej ochrony
autor: Guz Rafał
źródło: Fotorzepa
*Pole Mokotowskie tak bardzo lubiane przez warszawiaków, cały czas pozostaje bez planistycznej ochrony

Tylko 19,5 proc. powierzchni Warszawy pokryte jest planami zagospodarowania przestrzennego. W ubiegłym roku udało się uchwalić je tylko dla 2,1 proc. W tym urzędnicy zapowiadali przygotowanie kolejnych 3 proc. Jak sami twierdzą, po cichu liczyli nawet na więcej. Wszystko jednak wskazuje na to, że nawet te skromne zamierzenia nie zostaną zrealizowane.

Wszystko to z powodu zmiany przepisów o ochronie środowiska, a konkretnie ustawy o skutkach oddziaływania na środowisko. Miała ona skrócić procedury uzyskiwania ocen wpływu inwestycji na przyrodę oraz zapewnić obywatelom i organizacjom ekologicznym wpływ na powstawanie miejscowych planów zagospodarowania. Nowe prawo niespodziewanie jednak uderzyło rykoszetem w sam system przygotowywania planów. Taki stan spowolni ich uchwalanie. Najbardziej dotknie to opracowań, których przygotowanie jest najbardziej zaawansowane. Co gorsza, chodzi o tereny kluczowe dla Warszawy, jak choćby plan obszaru Pola Mokotowskiego, okolic Dworca Gdańskiego czy centrum Pragi. Jak to się stało?

Można się załamać

Okazało się, że choć teoretycznie prawo nie powinno działać wstecz, w tym przypadku ta reguła została mocno naruszona. Tak uważają urbaniści. Jednak oficjalna wykładnia Ministerstwa Środowiska jest bezlitosna. I tak – nawet jeśli projekt planu był już na ukończeniu, uzyskał wszystkie uzgodnienia i został wyłożony do publicznego wglądu – by chętni mogli zgłosić do niego uwagi, w myśl nowych przepisów musi go teraz zaopiniować Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska. Tamtejsi urzędnicy sprawdzą, czy prognoza oddziaływania na środowisko została zrobiona w odpowiednim zakresie. Nawet jeśli była wcześniej wykonana!

Po odpowiedzi RDOŚ miasto musi ogłosić, że prognoza oddziaływania na środowisko będzie wykonywana, a chętni mogą znowu zgłaszać do niej uwagi. – Krótko mówiąc, można sobie w głowę strzelić – mówi Krzysztof Domaradzki, architekt i urbanista z pracowni Dawos. Autor wielu projektów, których uchwalenie zostanie odwleczone.

Nowe przepisy weszły w życie 15 listopada 2008 r. Mamy już pierwsze efekty ich obowiązywania. – Od początku grudnia 2008 r. do końca stycznia tego roku wysłaliśmy do RDOŚ 48 planów, a kolejnych dziewięć jest właśnie wysyłanych – mówi Agnieszka Kłąb z biura prasowego ratusza. – Jak dotąd dostaliśmy odpowiedź w przypadku trzech z nich.

Nie wiadomo, jak bardzo zamieszanie wydłuży i tak już horrendalnie długi okres planistyczny. Dokumenty wysyłane są do RDOŚ „na wszelki wypadek”, gdyż nikt tak naprawdę nie wie, jak interpretować nowe przepisy. – Mamy 16 województw i 16 różnych interpretacji. Jest wiele niewiadomych, ustawa nie ma preambuły ani przepisów wykonawczych. To jest niestety standard w Polsce – mówi nam anonimowo jeden z urbanistów. – Projektanci, którzy podpisali umowy z gminami na wykonywanie planów, boją się, że wszystko, co zrobili, pójdzie do kosza.

Zagubione są też samorządy. Dopiero niedawno na stronach Ministerstwa Środowiska pojawiły się pierwsze wytyczne dla urzędników, jak należy rozumieć przepisy. Ale i to nie rozwiązuje wszystkich wątpliwości.

Lepiej, czyli gorzej

W Warszawie mamy ponad 100 rozpoczętych procedur planistycznych, ale ich zaawansowanie jest bardzo różne.

– Jeśli projektowanie jest we wczesnej fazie, to nowe przepisy płynnie wpiszą się w harmonogram działań – uspokaja Grzegorz Buczek z Głównej Komisji Urbanistycznej, który nie krytykuje z gruntu znowelizowanej ustawy, a tylko niektóre jej zapisy.

– Jestem za tym, by dostęp do informacji publicznej był szerszy, partycypacja społeczna w procesach planistycznych znacząca, a same procedury, zwłaszcza te dotyczące środowiska, rzetelne – wyjaśnia.Grzegorz Buczek uważa, że nie powinno się stosować nowych przepisów do planów, nad którymi trwają już prace. – Większość nowych tego typu regulacji kończy się sakramentalną formułą, że procedura rozpoczęta przed wejściem w życie ustawy funkcjonuje na mocy przepisów wcześniejszych. W tym przypadku tak się nie stało – ubolewa Buczek.

Krzysztof Domaradzki dodaje: – Przynajmniej plany, które zostały wyłożone do publicznego wglądu i uzyskały uzgodnienia środowiskowe, nie powinny podlegać nowym regułom. Mam wrażenie, że ustawodawcy nie liczą się z tym, że jakieś prace zostały już wykonane. Problem polega na tym, że ci, którzy uchwalają ustawy w zakresie ochrony środowiska, nie myślą, jakie to będzie miało skutki w procesie opracowywania planów. W ten sposób nic nie można uchwalić, a w tym czasie zabudowuje się całe połacie miasta. Bezplanowo. I nikomu to nie przeszkadza – denerwuje się architekt.

W oparach absurdu

Doktor Janusz Radziejowski z Towarzystwa Urbanistów Polskich zwraca uwagę, że w stolicy mamy tak mało planów miejscowych właśnie przez zagmatwane przepisy. – Które w dodatku ciągle się zmieniają. Wprowadzane są nowe rozporządzenia, mieliśmy już kilka ustaw i unieważnień istniejących aktów prawnych. A przecież planowanie powinno opierać się na długofalowym myśleniu. Tymczasem od dziesięciu lat jest coraz gorzej – kwituje.

Urbanista obawia się, że nowe przepisy niewiel zmienią. – Robienie skomplikowanych prognoz oddziaływania na środowisko dla działki czy kilku działek jest czymś bezsensownym, nic niedającym ani środowisku, ani ludziom – komentuje.

– W planowaniu chodzi o kompleksowe ujęcie dużych obszarów. W przypadku niewielkich terenów nowe przepisy wprowadzą tylko dodatkowy mętlik – ocenia Radziejowski.

– Prognozy takie powinny dotyczyć terenów wrażliwych przyrodniczo, gdzie ewentualna zabudowa rzeczywiście może w jakiś sposób wpłynąć na naturę – wtóruje mu Domaradzki. – Jeśli to jest plan kwartału w Śródmieściu, nie widzę żadnego powodu, żeby sprawy dodatkowo utrudniać.

Nie brak również takich głosów, że niezależnie od przepisów Warszawa po prostu z ładem przestrzennym sobie nie radzi. – Mamy przecież sporo planów z brodą, czyli takich, których przygotowanie trwa już ponad dziesięć lat – mówi Arkadiusz Jerzak z Forum Rozwoju Warszawy. – Wszystko pozostaje kwestią praktyki. Inne miasta, takie jak np. Wrocław, Poznań czy Kraków, również działają na podstawie takich samych przepisów, a planowanie tam wygląda lepiej.

Plany miejscowe projektowane są według założeń Studium Uwarunkowań i Kierunków Zagospodarowania Przestrzennego. Tymczasem jego założenia są ustawicznie łamane. – Jest wyraźnie powiedziane, że powinny zostać ustalone priorytety i harmonogramy prac – przypomina Buczek. – A proces uchwalania planów w Warszawie nie ma żadnej dającej się uchwycić dynamiki czy porządku. Np. uchwała o sporządzeniu planów rejonu Służewa pochodzi z 2004 r. Dopiero teraz pojawiło się ogłoszenie o możliwości składania wniosków do tego planu, co de facto rozpoczyna procedurę planistyczną. Tak wygląda proces legislacyjny w Warszawie.

*Dlaczego plany zagospodarowania przestrzennego są ważne?

Mówiąc obrazowo, to właśnie one gwarantują nam np., że w sąsiedztwie naszego małego domku nie wyrośnie wieżowiec, który zabierze światło słoneczne, a samochody jego mieszkańców nie zakorkują wąskich uliczek w okolicy.

Jeśli zaś sprowadzamy się na nowe osiedle, to plany miejscowe zagwarantują, że w sąsiedztwie nie będziemy mieli tylko samych bloków, lecz znajdzie się też miejsce na szkołę, basen, park czy boisko.

Jest to także skuteczne narzędzie ochrony przed zabudową kolejnych połaci zieleni i terenów ważnych pod względem przyrodniczym.

Regulacje chronią przed budowaniem obiektów o innowacyjnej bryle w zbyt bliskim sąsiedztwie zabytkowej architektury.

Plany zapewniają ogólny ład i porządek urbanistyczny... Oczywiście, nie dzieje się to automatycznie. Dlatego plany na każdym etapie zatwierdzane są przez specjalistów różnych dziedzin, zwykłych obywateli, a na końcu przez radnych, którzy decydują, czy dany projekt przyjąć, czy nie. Dlatego, uchwalanie planów budzi wiele kontrowersji, bo każdy uczestnik postępowania dąży do maksymalnej ochrony swoich interesów – deweloperzy, ekolodzy, mieszkańcy i urbaniści.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane