Słoń z mroczną przeszłością przyjedzie do naszego zoo
Erna, słonica z Safari Parku w Beekse Bergen w Holandii, przybędzie 3 kwietnia. – Mieliśmy obiekcje przed jej przyjęciem, bo zabiła człowieka – mówi Maciej Rembiszewski z zoo.
Stołecznej hodowli słoni potrzebna jest dyscyplina. Ośmioletni Leon, jedyny samiec w liczącym trzy sztuki stadzie, zbytnio na wiosnę dokazuje. – Trzeba go utemperować. Przyda się przewodniczka stada. Bo u słoni to właśnie samica przewodzi – tłumaczy Ewa Zbonikowska, wiceszefowa zoo.
Dlatego do 11-letnich Fryderyki i Buby, którym nie udaje się poskromić rozbrykanego Leonka, dołączy z Holandii doświadczona Erna. Liczy 22 lata. Urodziła się w Zimbabwe. Jej opiekunowie zapewniają, że jest inteligentna i chętna do nauki. Do Safari Parku w Beekse Bergen przybyła w roku 1988. Pięć lat temu wydarzył się tam wypadek. Jej długoletni opiekun poślizgnął się i upadł. Wtedy ważąca 2,5 tony Erna stanęła na nim. Rannego 36-letniego Perry’ego Haansa przewieziono do szpitala. Ale lekarzom nie udało się go uratować.
Szefowie warszawskiego zoo uprzedzili opiekunów i pracowników, że przyjedzie słonica, która zabiła człowieka. – Z tego powodu mieliśmy obiekcje przed jej przyjęciem. Ale w Beekse Bergen zapewniają nas, że zwierzę jest bardzo spokojne, nieagresywne. Potrafi żyć w stadzie – zapewnia Ewa Zbonikowska. W stolicy do takiego wypadku raczej nie dojdzie.
Maciej Rembiszewski, były dyrektor zwierzyńca (obecnie konsultant), mówi, że w ogrodach istnieją dwa rodzaje hodowli słoni: otwarta i zamknięta. – W Holandii hodowla była otwarta. Pielęgniarz miał bezpośredni kontakt ze słoniem. W takich miejscach dochodzi do wypadków, gdyż olbrzymy nie czują swojej siły i nawet w zabawie potrafią z czułością przycisnąć opiekuna do ściany – mówi Rembiszewski.
Tymczasem w Warszawie opieka nad słoniami odbywa się w systemie zamkniętym.– A to oznacza, że człowiek nie ma bezpośredniego kontaktu ze zwierzętami. Wszystkie czynności przy słoniach: pedicure, manicure, karmienie, pobieranie krwi odbywają się przez kraty i w asyście kilku opiekunów – zapewnia Maciej Rembiszewski.
W warszawskim zwierzyńcu nawet kraty w przegrodach i bramach pawilonu dla słoni są zamontowane na ukos, a nie pionowo. – Żeby słoń nie mógł złapać pracownika trąbą – mówi Maciej Rembiszewski. Na początku kwietnia przyjadą do Warszawy także inne zwierzęta: dwa samce wołu piżmowego i para papug kea.
Dodaj swoją opinię
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.