Muranów – utopia w przededniu zmian
Za kilka miesięcy ze skweru przed pomnikiem Bohaterów Getta na Muranowie zniknie Ohel – błękitny namiot, który stanął tutaj we wrześniu 2006 r., zapowiadając przyszłą budowę Muzeum Historii Żydów Polskich. Start prac przy budowie placówki oznacza nieuniknione zmiany dla tej części Warszawy.
Na plac wjadą koparki, ruszy budowa jednego z najnowocześniejszych muzeów w kraju, zaprojektowanego przez fińskich architektów Rainera Mahlamakiego i Ilmara Lahdelma. Prace miały zacząć się w czerwcu, ale opóźnia je protest firmy Warbud, która nie zgadza się z wyborem na wykonawcę inwestycji konkurenta – Polimex-Mostostal.
Muzeum, którego datę otwarcia kilkakrotnie przekładano, ma otworzyć drzwi dla zwiedzających w 2012 r. – Mamy nadzieję, że tym razem uda się dotrzymać terminu – mówi Marek Łoś z MHŻP.
Schowane atuty
Do nowo powstałego gmachu będzie przyjeżdżać coraz więcej turystów, nie tylko w zorganizowanych grupach. Istniejące od lat sklepy i punkty usługowe powoli zaczną ustępować miejsca kawiarniom, galeriom, siedzibom różnych organizacji. Już teraz pojawiają się pierwsze jaskółki nowego wizerunku osiedla. – To niedoceniane miejsce, z wielkim potencjałem – mówi projektantka Joanna Klimas, która miesiąc temu otworzyła atelier przy Nowolipkach.
– Muranów jest ewenementem: niby ścisłe Śródmieście, a niższe czynsze i spokojna, wręcz senna miejscami atmosfera – dodaje Karol Popławski, właściciel sklepu Wygodny Rower, który właśnie uruchomił swój drugi punkt przy ul. Stawki.
Dziś przybysze z zewnątrz, których o historii Muranowa nie informują nawet zdjęcia czy tablice przy najbliższej stacji metra, patrzą na pamiątkowy szlak kamieni zaczynający się przy placu, na pomnik, budynki wokół i zastanawiają: o co chodzi? Skąd się to wszystko wzięło? Nie znajdują odpowiedzi. I uciekają na Krakowskie Przedmieście i Nowy Świat. Muranów nie eksponuje dziś swoich atutów, bo ma kłopot z tożsamością. To, na czym mogłaby się opierać, gdyby nie wojna i getto, to kultura żydowska, w swoim specyficznym, tutejszym wydaniu, udokumentowanym choćby przez Bernarda Singera w „Moich Nalewkach”. Jednak trudno jest czerpać z czegoś, po czym nie zostały – z wyjątkiem kilku ostańców architektury – żadne materialne ślady. Dla kogoś nieobdarzonego wyobraźnią wrażliwą na tyle, by wyświetlała na murach współczesnych budynków film z czarno-białych przedwojennych fotografii, to za mało jak na punkt odniesienia. Tym bardziej że życie społeczności żydowskiej w stolicy koncentruje się dziś w innej części Śródmieścia – w rejonie placu Grzybowskiego. Żydowski Instytut Historyczny, który znalazł dla siebie miejsce w budynku powstałym na miejscu wysadzonej przez hitlerowców Wielkiej Synagogi, ulokowany jest przy placu Bankowym. Kontakt mieszkańców z żydowską kulturą sprowadza się do wymiany spojrzeń z uczestnikami wycieczek z Izraela podczas mijania się pod pomnikiem.
Sporo zmienił pod tym względem Ohel, zalążek muzeum, i prowadzona w nim działalność kulturalno-edukacyjna, ale wielu przechodniów wciąż omija niebieską konstrukcję, jakby bojąc się wejść do środka. Między mieszkańcami a przyjezdnymi jest rodzaj szklanej ściany: obie strony się widzą, akceptują, ale nie wchodzą w bezpośrednie interakcje.
Żyjący na cmentarzu
Drugim filarem lokalnej tożsamości mogłoby być osiedle zbudowane w latach 40. i 50. ubiegłego wieku według idei „jednostki sąsiedzkiej”. Kawał dobrej, niedocenianej dotąd architektury na ludzką miarę. Warszawska konkurencja dla rozreklamowanej ostatnio Nowej Huty, tyle że bez wielkiego zakładu przemysłowego z epoki stalinizmu. W dodatku dzieło wybitnych architektów z przedwojennymi dyplomami. Moda na takie realizacje już się zaczęła, a Muranów, jako jedyne na taką skalę powojenne założenie urbanistyczne w stolicy, świetnie się w nią wpisuje. I ma jeszcze jedną zaletę cenioną przez mieszkańców: lokalność. Tutaj, w przeciwieństwie do nowych osiedli, „dzień dobry” jest na porządku dziennym.
Jednak między tymi dwoma elementami, których splot stanowi o unikalności Muranowa w skali światowej, ciągle kładzie się cień muru getta. Budzi lęk, onieśmielenie. Niby go już dawno nie ma – bo wszystko wokół jest przecież nowe – ale jednocześnie domy stoją na pagórkach po getcie, w ścianach tkwią cegły z przemielonego gruzu, w środku osiedla co kilka kroków można natknąć się na pamiątkowe kamienie. Tragiczna przeszłość rodzi pytania o stosowność urządzania w tym miejscu nawet odpowiednika krakowskich Festiwali Kultury Żydowskiej. Trudno wyobrazić sobie, by na Muranowie mogłoby być tak jak na krakowskim Kazimierzu. Nie tylko ze względu na brak oryginalnej tkanki miejskiej, sprzyjającej tego rodzaju aktywnościom. Na Kazimierzu nie było getta, nie było powstania w getcie, ludzie nie ginęli masowo na ulicach. A na cmentarzu mówi się szeptem. Cmentarz to tabu.
Tyle że od ponad 50. lat toczy się tutaj życie. Ludzie, którzy po zakończeniu wojny wzięli udział w jedynym w swoim rodzaju architektoniczno-socjologicznym eksperymencie, pracują, robią zakupy, świętują we własnych mieszkaniach. Jak pokazują pierwsze pilotażowe badania wykonane przez Pracownię Badań Społecznych Instytutu Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego na zlecenie Muzeum Historii Żydów Polskich – lubią to miejsce, czują się tutaj u siebie i mają względem niego własne oczekiwania.
W jaki sposób powstał Muranów i na czym polega jego unikalność? Jak mieszkańcy i turyści postrzegają osiedle powstałe na gruzach getta? Jak Muzeum Historii Żydów Polskich wpłynie na przeobrażenia Muranowa? I czy Muranów w pełni wykorzystuje swój potencjał, czy może i jak powinien się zmieniać?
Artykuł rozpoczyna cykl tekstów na temat Muranowa, które będą ukazywać się w najbliższych dniach w „Życiu Warszawy”
Dodaj swoją opinię
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.