Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Domowe pielesze, czyli festiwal w sieci

Anna Brzezińska 04-09-2009, ostatnia aktualizacja 14-09-2009 13:36

Tytuł: „DocBoat“, cel: promocja kina dokumentalnego, przestrzeń: wirtualna. Rozpoczęty właśnie festiwal to jedyna impreza filmowa niemal w całości osadzona w Internecie.

* Na pustyni jak na plaży... – kadr z filmu „Płonący człowiek”
źródło: materiały prasowe
* Na pustyni jak na plaży... – kadr z filmu „Płonący człowiek”
źródło: materiały prasowe
źródło: materiały prasowe

Pełnometrażowe filmy dokumentalne wciąż rzadko kiedy trafiają na duży ekran – ubolewa Dariusz Kowalski, który wraz z żoną Lucyną koordynuje rozpoczęty w piątek festiwal DocBoat – Warsaw Nonfiction e-fest. – Sieć to najprostszy sposób na dotarcie do szerokiego grona odbiorców – dodaje i zaprasza do odwiedzenia strony www.iplex.pl.

Umieszczonych jest tu 60 filmów festiwalowych. Wystarczy kliknąć w tytuł, by w domowym zaciszu bezpłatnie obejrzeć wybrany dokument.

W 100 wioskach...

Pomysłodawcy imprezy postawili sobie za zadanie przede wszystkim promocję zaangażowanego kina światowego. A mają w tym doświadczenie, ponieważ Kowalski współtworzył już jeden z najciekawszych festiwali o prawach człowieka w filmie – WatchDocs.

– Szukaliśmy filmów nieznanych polskiej widowni, ale uznanych przez krytykę, nagradzanych na międzynarodowych festiwalach – mówi Kowalski. Poszukiwaniom przyświecało – chętnie przywoływane przez dyrektora festiwalu – powiedzenie o 20-latku, który podróżował po 100 wioskach, i 100-latku, który nigdy nie ruszał się z jednej wioski. – Mimo różnicy wieku o życiu wiedzą to samo. Chcemy więc zabrać widzów w jak najbardziej różnorodną podróż – mówi Kowalski.

... i na dnie jeziora

Festiwalowe filmy są posegregowane tematycznie. W bloku „H2O” zobaczymy dokumenty poświęcone środowisku naturalnemu, „Zmiana” – transformacjom politycznym, „Sąsiedzi” – stosunkom międzynarodowym, np. między Palestyną a Izraelem, „Meksyk” – życiu w tym właśnie kraju.

W niedzielę o godz. 19 prezentacji w sieci będzie towarzyszył pierwszy pokaz w plenerze. Na barce „transFORM”, zacumowanej nieopodal mostu Świętokrzyskiego, można zobaczyć jeden z nielicznych filmów polskich twórców – Sławomira Grünberga i Ewy Pięty.

Ich „Płonący facet” to dokument poświęcony festiwalowi w Nevadzie, gdzie na dnie wyschniętego jeziora odbywa się festiwal wolności. Na imprezie, która co roku przyciąga dziesiątki tysięcy gości pragnących spalić symboliczną kukłę mężczyzny, występ planuje m.in. grupa Łódź Kaliska.

Grand Prix Vistula River Festiwal ma swój konkurs. Zakwalifikowano do niego 16 dokumentów, w tym „Dzieci Wehrmachtu” Mariusza Malinowskiego, „Sekretne życie Szekspira i Wictora Hugo” Yulene Olaizola i „Rachel” Simone Bitton.

Filmy ubiegające się o Grand Prix Vistula River ocenia profesjonalne jury, w którego skład weszli m.in. Martichka Bozhilova, bułgarska producentka, Andrzej Titkow, reżyser, i Roman Kurkiewicz, dziennikarz.DocBoat, który odbywa się w ramach festiwalu Przemiany, potrwa do końca miesiąca. Program na www.docboat.pl.

Zobaczymy także

Wydarzeniem towarzyszącym festiwalowi jest retrospektywa twórczości Sławomira Grünberga, który od lat 80. na stałe mieszka w USA. Reżyser i operator portretuje zarówno życie emigracji, jak i przybliża zjawiska społeczne za oceanem, czego dowodzi m.in. film „Płonący facet”. Chętnie też odnosi się do historii ojczyzny, co widać m.in. w jego najnowszym filmie „Namaluj, co pamiętasz” – opowieści o Mayerze Kirshenblatcie, polsko-kanadyjskim malarzu żydowskiego pochodzenia.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane