Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Historyczny wyczyn Roberta Kubicy

Michał Tomasik 08-06-2008, ostatnia aktualizacja 10-06-2008 16:20

Po tym jak, doszło do kolizji między bolidami Kimiego Raikkonena i Lewisa Hamiltona, powiedziałem sobie w duchu tylko jedno – jedź jak najszybciej. To dla naszego zespołu sensacyjny sukces – mówił tuż po zakończeniu wyścigu Kubica.

Faktycznie, szefowie BMW Sauber datę 8 czerwca 2008 roku powinni oprawić w ramki i powiesić w najbardziej eksponowanym miejscu swojej siedziby. Nie dość, że Kubica wygrał dla niemieckiej stajni pierwszy wyścig w historii na torze, na którym rok temu po makabrycznym wypadku wylądował w szpitalu, to drugie miejsce zajął Nick Heidfeld. Efekt? Polak jest liderem mistrzostw świata, a BMW Sauber w klasyfikacji konstruktorów traci tylko trzy punkty do Ferrari.

Aż nastał TEN dzień

Najpierw, w 2006 roku na torze Monza było trzecie miejsce podczas ledwie trzeciego w karierze wyścigu F1. Później przez wiele miesięcy pechowego sezonu 2007, zamiast kolejnymi sukcesami Kubicy, wściekaliśmy się po awariach jego bolidu. Żywiliśmy się tylko pozytywnymi opiniami na jego temat, wygłaszanymi przez kolejnych ekspertów i byłych mistrzów świata. Obecny sezon to, z wyjątkiem inauguracyjnego wyścigu w Melbourne (Kubica nie dojechał do mety), pasmo nieustannych sukcesów: drugie miejsce w GP Malezji, pole position wywalczone przed GP Bahrajnu, również drugi stopień podium po GP Monaco. Aż w końcu nadszedł TEN wyścig.

O tym, że Kubica będzie się liczył w walce o zwycięstwo, przekonaliśmy się już podczas sobotnich kwalifikacji. Polak zajął w nich drugie miejsce. Szybszy był od niego tylko Lewis Hamilton. Nasz kierowca obawiał się startu do wyścigu, gdyż rozpoczynał go z wewnętrznej, mniej korzystnej części toru. Na pierwszych metrach Kubica odparł jednak atak mistrza świata Kimiego Raikkonena i zachował drugą pozycję.

Szkolny błąd Lewisa

Najważniejsze wydarzenie miało miejsce nie na torze, ale w alei serwisowej. Podczas 19. okrążenia zjechała do niej piątka najlepszych. O tym, że czerwone światło zakazuje dalszej jazdy, wiedzą nawet początkujący kierowcy. Prowadzący wcześniej w wyścigu Hamilton wyraźnie o tym zapomniał i... wjechał w tył bolidu Raikkonena (zajmował trzecie miejsce).

– Gdy zobaczyłem czerwone światło, było już za późno – tłumaczył Hamilton. Stało się jasne, że Kubicy zwycięstwo może odebrać tylko pech lub... Heidfeld. Niemiec miał inną strategię, tylko raz pojawił się w boksie, ale i tak ostatecznie dojechał do mety 16 sekund za Kubicą. Polak ma w klasyfikacji generalnej cztery punkty przewagi nad Hamiltonem i Felipe Massą (Ferrari). Kolejny wyścig GP Francji 22 czerwca.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane