Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Wolimy słuchać, sami śpiewać nie potrafimy

Agata Sabała 21-06-2009, ostatnia aktualizacja 22-06-2009 17:53

„Ada, to nie wypada” czy „Ta ostatnia niedziela” – szlagiery z przedwojennych filmów zabrzmiały wczoraj na Krakowskim Przedmieściu. Gorzej wypadło ich wspólne śpiewanie.

Niewielu przechodniów odważyło się zaśpiewać przeboje przedwojennej Warszawy
autor: Gardziński Robert
źródło: Fotorzepa
Niewielu przechodniów odważyło się zaśpiewać przeboje przedwojennej Warszawy

Coby kulturkie pokazać i nie być frajerem, trza spełnić waronek – zabłysnąć szlagierem. Cykorzyć się nie trza, każdy śpiewać umie, nawet inszy cwaniak szybko to zrozumie – tak organizatorzy spotkania „Warszawiacy śpiewają piosenki (nie)zdjęte z afisza” zachęcali niedzielnych spacerowiczów do wspólnego muzykowania. Skąd pomysł, żeby warszawiacy śpiewali stare piosenki?

– Nasze pierwsze karaoke powstańcze zrodziło się spontanicznie podczas uroczystości na pl. Piłsudskiego trzy lata temu – opowiada Dorota Niemczyk, jedna z organizatorek z Muzeum Powstania Warszawskiego. – Przyszło tysiąc osób. Potem były piosenki z „szemranej Warszawy” w teatrze Kamienica, warsztaty muzyczne. Wczoraj na skwerze Hoovera wokalistka Kasia Warno namawiała przechodniów do wspólnego zaśpiewania piosenek z przedwojennych filmów: „Sex Appeal”, „Ta ostatnia niedziela”, „Miłość ci wszystko wybaczy”. Jednak nie wypaliło, niektórzy co najwyżej nucili pod nosem. – Chętnie posłucham, ale śpiewać się wstydzę – mówi Magda Miłkowska, która na skwer Hoovera przyszła z koleżanką. – Fajnie, że dostaliśmy śpiewniki, bo przypomnę sobie teksty. Interesują mnie tamte czasy, podobają mi się stroje z dwudziestolecia. Ale nie czuję się na siłach, żeby dołączyć do chóru. Dlaczego wspólne śpiewanie nie zawsze nam wychodzi?

– Nie mamy takiej tradycji – mówi Urszula Dudziak, piosenkarka jazzowa. – Powinniśmy uczyć dzieci w domu, w przedszkolu i szkole. To nieprawda, że Polacy nie mają słuchu. Mają, ale nie potrafią śpiewać. Moja mama mówiła, że w każdym domu powinno być pianino i biblioteka. To podstawa wychowania dzieci.

Piosenkarka wspomina koncert w Sali Kongresowej, kiedy zespół namawiał publiczność do powtarzania prostych melodii. – Było mi wstyd, bo publiczność chciała śpiewać, ale jej to nie wychodziło – wspomina. – Jeśli nie zaczniemy się uczyć, to będziemy fałszować i beczeć jak barany.

Kolejna możliwość trenowania swoich możliwości wokalnych już 1 sierpnia. Muzeum Powstania Warszawskiego, jak co roku, zorganizuje wspólne śpiewanie piosenek powstańczych na pl. Piłsudskiego.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane