Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Niewypał ze śmieciami w stolicy

Janina Blikowska 06-02-2014, ostatnia aktualizacja 07-02-2014 10:26

Miało być sprawnie i ekologicznie. Zamiast tego
 są odpady wylewające się z pojemników.

Jeden z ursynowskich śmietników.
źródło: Urząd Dzielnicy Ursynów
Jeden z ursynowskich śmietników.

W ośmiu stołecznych dzielnicach od początku lutego obowiązują nowe zasad odbioru i przetwarzania odpadów. W wielu miejscach warszawiacy mają problemy ze śmieciami, a przy okazji rewolucji 200 niepełnosprawnych osób straciło zajęcie.

– Nikt nie odbiera od nas śmieci. Dziesiątki kolorowych worków nie mieszczą się w pojemnikach. Śmieciarki nie było u nas od czterech dni – żalił się wczoraj mieszkaniec Kabat. Podobnych sygnałów do naszej redakcji dociera więcej, i to nie tylko z Ursynowa, ale też z Wilanowa, obu Prag czy Wawra.

Pan Wiktor, mieszkaniec Śródmieścia, przysłał nam zdjęcia ze swojej altanki. Odpady zmieszane zostały odebrane. – Ale posegregowane nie mieszą się już w pojemniku. Za chwilę będą same wpadać do niesegregowanych. Jaki to wszystko ma sens? – pyta.

Mieszkańcy alarmują ratusz oraz firmy śmieciowe. Tylko przez pięć dni na infolinię pod nr 19 115 zadzwoniło ponad tysiąc osób. – Telefonów jest więcej, więc wydłużył się czas oczekiwania na połączenie – przyznaje Agnieszka Kłąb, rzecznik ratusza. Wczoraj przed południem czekaliśmy pięć minut. – Dużo osób dzwoni – tłumaczą na infolinii.

Miasto prosi mieszkańców, by zgłoszenia wysyłali też przez portal warszawa19115.pl oraz aplikację mobilną na smartfony.

Dopiero uczą się tras

Skąd się biorą problemy z odpadami? – Firmy dopiero uczą się tras i harmonogramu odbioru śmieci, ale bywa też, że nie wywiązują się ze swoich obowiązków – przyznaje Jarosław Dąbrowski, wiceprezydent stolicy.

Agnieszka Kłąb dodaje, że dni odbioru odpadów się zmieniły, a mieszkańcy nowych nie znają, bo nie sprawdzali, i stąd alarmy do ratusza. Urząd już zapowiedział kontrole odbioru śmieci w całym mieście.

Same firmy przyznają, że zdarzają się problemy. Dlaczego? – Na Ursynowie można spotkać przepełnione altanki śmietnikowe, bo odpady nie zostały odebrane w ubiegłym tygodniu – tłumaczy Benjamin Vauthier z Sita Polska. Dodaje, że w niektórych dużych spółdzielniach lub wspólnotach firma do ostatniej chwili nie mogła podstawić pojemników przed 1 lutego, bo w altankach nie było miejsca na drugi zestaw. – Brakujące kubły uzupełniamy już od zeszłego piątku –zapewnia Vauthier. Apeluje, aby administracje, którym wciąż brakuje pojemników, skontaktowały się z firmą jak najszybciej.

Leszek Zagórski z Lekaro przyznaje, że zdarzały się sytuacje, iż firmy, które wcześniej obsługiwały ten teren, który teraz obsługuje jego firma, zabierały swoje kontenery dziesięć dni przed zakończeniem umowy.

Bezrobotne mrówki

Ofiarami zmian padło też 200 niepełnosprawnych ze stowarzyszenia Ekon, którzy odbierali posegregowane odpady z Ursynowa. Tzw. mrówki straciły pracę. „Do ostatnich chwil próbowaliśmy osiągnąć porozumienie z firmą Sita, ale nasze propozycje oraz władz miasta nie zostały przyjęte" – napisał Ekon w oświadczeniu.

Sita zapewnia, że jest otwarta na współpracę. – Jednak umowa, którą podpisaliśmy z miastem, nie pozwala na współpracę ze stowarzyszeniem w formie, jaką ono proponuje. To my odpowiadamy za wykonanie usług zgodnie z umową z miastem, a w szczególności za oddawanie odpadów opakowaniowych do Regionalnej Instalacji Przetwarzania Odpadów Komunalnych oraz ich ważenie w momencie ich odbioru – mówi Jean-Michel Kaleta, prezes firmy. Dodaje, ze Sita nie ma możliwości, by z tych zasad wyłączyć te odpady, które byłyby zbierane przez Ekon.

Opozycja krytykuje ratusz za rewolucję. – Warszawa powinna być liderem w odzyskiwaniu odpadów, a jest na samym końcu. Nowy system nie obowiązuje nawet w całym mieście. A milion złotych wydany na firmę doradczą to pieniądze wyrzucone w błoto – uważa Piotr Guział, lider WWS.

– Potrzeba kilka dni cierpliwości – mówi prezydent Dąbrowski.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane