Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Przygoda, walka, przeżycie

Agnieszka Grotek, Izabela Kraj 09-08-2009, ostatnia aktualizacja 10-08-2009 12:43

Gra szlakiem poczty harcerskiej, rajd śladem „Radosława” i marsz trasą „Zośki”. W tych wydarzeniach wzięło udział ponad dwa tysiące warszawiaków. Drugie tyle oglądało inscenizację na Żoliborzu.

Defilada powstańczych oddziałów przeszła w sobotę ul. Długą
autor: Kuba Kamiński
źródło: Fotorzepa
Defilada powstańczych oddziałów przeszła w sobotę ul. Długą
Uczestnicy gry miejskiej na hasło „Strzelają” automatycznie schylali głowy
autor: Przemek Wierzchowski
źródło: Fotorzepa
Uczestnicy gry miejskiej na hasło „Strzelają” automatycznie schylali głowy
autor: Robert Gardziński
źródło: Fotorzepa

To był weekend czynnego poznawania historii. Jakie emocje wywoływała gra plenerowa, marsz pamięci czy historyczne inscenizacje? Opowiadają ich uczestnicy.

Duch fotoreportera

Sobota, godz. 12, plac Powstańców. Siostry Joanna Modrzejewska z synem Cyprianem i Luiza Dołęgowska z dziećmi Emilem i Igą wyruszają szlakiem Harcerskiej Poczty Polowej. Biorą udział w grze „Twoja klisza z Powstania”. – Pierwszy raz. Dla dzieci to przygoda i świetna lekcja historii – mówi Joanna Modrzejewska.

Jak każda drużyna dostają aparat fotograficzny. Muszą sfotografować każdy z siedmiu punktów, do których dotrą po wskazówkach. Już przy pierwszym zadaniu w pani Luizie, która statystowała w „Pianiście” Polańskiego, budzi się duch fotoreportera. Rusza utrwalić w kadrze paradę motocyklistów. A klatek jest tylko 24. Każda na wagę nagrody. Zaliczają powstańczą przysięgę i odbiór listu, który trzeba przenieść pod ostrzałem. Na hasło: „Uwaga. Strzelają!” rodzinka schylona biegnie pod ścianą. Przeszli.

Na Krakowskim Przedmieściu chwila zwątpienia. Trzeba rozszyfrować nazwę kolejnej ulicy, ale nie wychodzi. – Mam. Ul. Konopczyńskiego! – wpada pani Luiza.

Tu najpierw na strych, gdzie przez okienka harcerze relacjonują: plac Starynkiewicza padł, plac Grzybowski płonie. Ze strychu do piwnicy. Szpital polowy, który mieścił się tu w 1944 r. – Robi wrażenie. Ale było tak mało łóżek? – Cyprian dostrzega nieścisłość. Ale ciotki są zachwycone. – Ta gra naprawdę wciąga. W przyszłym roku też wystartujemy – zapowiada pani Luiza. I obiecuje: – Jeszcze w te wakacje pójdziemy do Muzeum Powstania. Wstyd, ale jeszcze nie byliśmy.

Żywi bohaterowie

Sobota, godz. 21. Reduta przy ul. Bielańskiej. Matina Bocheńska wraz z kolegami z grup historycznych idzie w „Marszu pamięci” szlakiem bojowym „Miotły” z batalionu „Zośka”. Jest charakteryzatorką, prywatnie – pasjonatką historii. Działa m.in. w grupie historyczno-teatralnej Warszawiaki. Policzek umazany czerwoną farbą. Szyja przewiązana bandażem – to pozostałości po walkach o Starówkę.

– Najbardziej emocjonujące były ataki na barykadę. Niespodziewane. My też nie wiedzieliśmy, kiedy nastąpią – opowiadała. Wieczorem ze zniczem w blisko 200-osobowej grupie maszeruje od reduty Banku Polskiego do PAST-y. Gdy z parku Saskiego przechodzą w Marszałkowską, krzyczy: –Nie strzelać! „Zośka” idzie! Polacy!

Załamuje się jej głos. – To wzruszające iść tu razem z kombatantami. Ale po to te akcje są. Żeby pokazać, że ci bohaterowie są z nami, że można jeszcze wciąż na żywo ich słuchać.

Pasja odtwarzania

Niedziela, godz. 18.30, ul. Krasińskiego. Jarosław Wróblewski z grupy historycznej „Radosław“ wraz z 18 ekipami z Polski i Niemiec zagra w inscenizacji „Twierdza zmartwychwstanek”. Przez dwa poprzednie dni odpowiadał za barykady na Starówce. – Tu nie mam znaczącej roli. Od tego są aktorzy. Chciałbym tylko godnie polec. Czytałem, że jeden z powstańców został zastrzelony, gdy nie chciał zdjąć opaski – mówi przed inscenizacją.

A żołnierz „Żywiciela” Janusz Tyman skomentował po obejrzeniu. – Pouczające, zwłaszcza dla młodych. Ale jedna uwaga. Wtedy nie było tak głośno. Dziś jeden z żołnierzy wystrzelał tyle naboi w dwie minuty, ile my mieliśmy na dwa dni. My amunicję szanowaliśmy – mówił.

W weekend także dwa tysiące rowerzystów przemierzyło szlak zgrupowania AK „Radosław” w Masie Powstańczej.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane