Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Warszawskie 28 dni: 19 – 20 września 1939

wl 18-09-2009, ostatnia aktualizacja 18-09-2009 22:31

Obrona stolicy to historia złudzeń, załamania oraz heroizmu. Jak tamte dni przedstawiała polska prasa? Postaramy się to pokazać…

Express Poranny

Uważać! Kapusta nie jest warta krwi

Jedna z najsłynniejszych serii zdjęć Juliena Bryana przedstawia kobiety zastrzelone podczas zbierania ziemniaków. Sytuacje takie były codziennością: „W różnych dzielnicach miasta pojawiło się ostatnio, ku radości gospodyń, sporo warzyw. Można dostać, choć za słoną cenę, kartofli, włoszczyzny, buraków i kapusty. Ale równocześnie... nie ma dnia, by nie wydarzyło się parę ciężkich lub nawet śmiertelnych wypadków na polach podmiejskich, właśnie przy zbieraniu warzyw. Zbłąkane kule godzą w ludzi pracujących na zagonach, tkwiące tu i ówdzie w zagłębieniach gruntu granaty mocniej trącone eksplodują. Wiadomo... z pól sprzątać trzeba. Jeść trzeba i zarobić trzeba. Trudno ludzi głodnych i biednych wstrzymać od pola pełnego jadła i grosza, który za to jadło można zarobić. Ale – kapusta nie jest warta krwi, kartofli nie wolno opłacać życiem. Więc przynajmniej – ostrożnie! Dla zbierania z pola należy wyczekać spokojnej godziny, kiedy strzelanina ustaje. Najlepiej pracować nocą, kiedy jest spokojniej. Kartofli nie wykopywać, a wyrywać rękoma. Jeśli się nawet trafi na granat, to bez mocniejszego uderzenia nie wybuchnie. Uważać!”.

Goniec Warszawski

W ruinach Warszawy życie nie ustaje ani na chwilę

Oczywiście w centrum miasta można było zginąć równie łatwo. Warszawiacy szybko nauczyli się jednak żyć pod taką presją: „Mieszkańcy Warszawy, przyzwyczajeni już do huku bomb i pocisków, zachowują pełny spokój i zimną krew. Ruch w mieście nie ustaje ani na chwilę, sklepy są pootwierane i przepełnione kupującymi, w cukierniach i restauracjach tak jak dawniej siedzą ludzie przy małym piwku czy pół czarnej. Pod gradem pocisków Warszawa tętni nadal pełnym życiem. Coś jednak w tym ruchu jest specyficznego. Przechodnie orientując się, skąd pochodzą strzały, chodzą przeważnie tą stroną ulicy, która nie jest wystawiona na pociski. Górne piętra kamienic są przeważnie opuszczone, a mieszkańcy domów grupują się w schronach i niskich piętrach(...)”.

—oprac. wl

Życie Warszawy

Najczęściej czytane