Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

28 września 1939r.

wl 24-09-2009, ostatnia aktualizacja 24-09-2009 22:37

Pierwszy dzień od początku wojny, kiedy w stolicy nie ukazały się gazety. Wraz ze sporą częścią miasta redakcje zostały zniszczone.

„Lany Poniedziałek”

25 września 1939 roku kilkaset niemieckich samolotów od godz. 7 do zmroku prowadziło nieustanne bombardowanie stolicy. Chyba tylko specyficzny warszawski humor mógł nazwać ten dzień „lanym poniedziałkiem”. Była to wówczas największa tego rodzaju akcja zbrojna. Skutki były tragiczne.

Bomby spadały tego dnia przede wszystkim na centralne dzielnice miasta. Nic też dziwnego, że właśnie tu zanotowano największe straty. Szacuje się, że Warszawę trawiło jednocześnie 200 pożarów, z których największe obejmowały praktycznie całe ulice. Sytuację dodatkowo pogarszał fakt, że bombardowania uszkodziły kanalizację miejską i do wielu miejsc nie docierała woda. Niegaszone płonęły więc m.in.: Szpital św. Ducha przy ul. Elektoralnej, Szpital Dzieciątka Jezus przy ul. Lindleya, Ministerstwo Skarbu przy pl. Bankowym, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych przy ul. Nowy Świat, Muzeum Przemysłu i Rolnictwa przy Krakowskim Przedmieściu. Kwadrat zamknięty Traktem Królewskim, Alejami Jerozolimskimi, dzisiejszą ul. Słonimskiego i dzisiejszą al. Jana Pawła II zamienia się w wielkie gruzowisko. „Lotnictwo obrzucało bombami i ostrzeliwało z karabinów maszynowych barykady na ulicach – donosił włoski korespondent Mario Appelius – Zdarzyło się po raz pierwszy w historii wojen, że samoloty walczyły z barykadami. Jednocześnie piechota (niemiecka – przyp. aut.) pod osłoną ognia artyleryjskiego ruszyła do szturmu“. Oddziały niemieckie uderzyły od strony południowej. Atakowano Czerniaków, Ochotę i Wolę.

Bezskutecznie. Determinacja obrońców miasta musiała być rzeczywiście imponująca, skoro potwierdzają ją nawet źródła niemieckie. Władysław Bartoszewski w swojej książce „1859 dni Warszawy“ przytacza relację jednego z żołnierzy Wehrmachtu: „Umacniali się w domach i po zburzeniu pierwszego bronili się w następnym, zamykając licznymi barykadami ulice. Bez względu na nawałę niemieckiego, artyleria polska wciąż odpowiadała, choć wybuchały jedne po drugich magazyny z amunicją. Wypady niemieckie, celem stwierdzenia, czy obrońcy trzymają się jeszcze, trafiały na zacięty opór i cofały się, zostawiając trupy“. Tych po stronie polskiej było jednak nieporównywalnie więcej. Ostrożne wyliczenia mówią o 10 tysiącach zabitych i 35 tysiącach rannych. Rany miasta były równie dotkliwe – zniszczeniu uległo 12 procent zabudowy.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane