Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

„Szukając Erika" ****

Anna Kilian 12-05-2011, ostatnia aktualizacja 12-05-2011 08:55

Gdy życie daje w kość, niektórzy – ci szczęściarze – mogą liczyć na przyjaciół a nawet znajomych z pracy. Film Kena Loacha – szczerego, odważnego, bezkompromisowego lewicowca – jest afirmacją zdrowych, pozytywnych relacji międzyludzkich. Człowiek nie jest taki zły, zdaje się mówić w tym komediodramacie z udziałem wybitnego piłkarza, Erica Cantony.

źródło: materiały prasowe

Znany z pesymistycznego oglądu rzeczywistości i portretów wyzyskiwanych grup społecznych („Polak potrzebny od zaraz") oraz uciśnionych i walczących o niepodległość (nagrodzony Złotą Palmą „Wiatr buszujący w jęczmieniu") reżyser tym razem zaskoczył. Morał jego opowieści jest bowiem nadzwyczaj pozytywny - weteran społecznego realizmu opowiedział o Ericu, manchesterskim listonoszu o gołębim sercu, który „z niewielką pomocą przyjaciół", marihuany i widma ukochanego piłkarza naprawia swoje życie.

Loach nie traci przy tym swojej zwykłej bezkompromisowości. Nie ma w „Szukając Erika" pójścia na łatwiznę – reżyser przemyca i tu swoją krytykę systemu klasowego. Tytułowy bohater to człowiek pracy starej daty i starych wartości. Ma jednak coś nieładnego na sumieniu – zostawił swoją pierwszą żonę, Lily, z małą córeczką, nie poradził sobie z ojcostwem. Żałował i żałuje tego przez całe dekady. Mieszka z dwoma nastoletnimi synami, z których jeden dał się wciągnąć w niebezpieczne relacje z gangsterskim półświatkiem. Koledzy listonosze – kapitalne, jędrne, z krwi i kości typy ludzkie - urządzają dla niego spotkania terapeutyczne we wspólnym gronie. Staną też przy nim murem, gdy życie syna znajdzie się w niebezpieczeństwie.

„Szukając Erika" ma charakter quasi-przypowieści. Ten komediodramat mógłby być filmową manifestacją przysłowia, że „prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie". To jeden z tych obrazów, po obejrzeniu którego wraca wiara w dobro i szczęśliwe zakończenia. I to jest to, czego w głębi duszy oczekujemy po kinie...

„Szukając Erika", Wlk. Brytania, Francja, Włochy, Belgia, Hiszpania 2009, reż. Ken Loach, wyk. Steve Evets, Eric Cantona, Stephanie Bishop, Gerard Kearns, 116 min, premiera: 12.05, wyd. TiM Film

zyciewarszawy.pl

Najczęściej czytane